-Chciałem cię przeprosić. Jeśli dobrze pamiętam, to na ciebie wczoraj wpadłem, prawda? - skoro nie pamięta co wczoraj robił to nawet nie dziwi mnie jego pytanie.
-Tak, a właściwe to ja na ciebie wpadłam. Przepraszam
-To nie twoja wina, mogłem uważać i... - przerwałam mu.
-Może nie rozmawiajmy już o tym. Wszystko się wyjaśniło i nie mam do ciebie pretensji. Z resztą to był tylko przypadek - w odpowiedzi usłyszałam jak mamrotał coś pod nosem. Gdy miałam już odejść chwycił mój nadgarstek nie pozwalając mi iść w swoją stronę.
-Jesteś siostrą Wojtka, tak? - nie, nasze nazwiska to czysty przypadek, jak wczorajsze spotkanie i to, że tu teraz stoję.
-Myślałam, że to oczywiste - zaśmialiśmy się krótko, jednak między nami wciąż trwała napięta atmosfera.
-Dobrze grasz w piłkę - oznajmił gestykulując każde słowo.
-Dziękuję, z piłką kontakt mam od małego. Swoją drogą ty też grasz całkiem patrząc na to ile masz lat.
-Schlebia mi to - poruszył brwiami.
-Nie przyzwyczajaj się - ostrzegłam, lecz brunet uniósł jedynie ręce w obronnym geście.
I właśnie w tym momencie dopadła nas cisza i brak tematów do rozmów. Takie momenty są zdecydowanie najgorsze zaczynając nową znajomość, choć sama nie wiem jak mogę to co narazie jest między nami określić. Na dodatek moi brat czeka na mnie w samochodzie, dlatego postanowiłam jako pierwsza przerwać tą 'konwersacje'. Kiedy rozchylił delikatnie usta prawdopodobnie chcąc coś powiedzieć, wtrąciłam się ja.
-Bartek, ja już będę lecieć. Miłego dnia.
-Ta, tobie również - wzięłam głęboki wdech wiedząc, że go na pewno nie koniec. Jednak w tym momencie miałam, co do Kapustki mieszane uczucia.
Przed samym wyjściem, zauważyłam samochód Wojtka. Czekał w nim na mnie. Bez wahania wsiadłam do niego.
-To jak, siostra? Podoba ci się Bartuś?
- Masz tu jakiś dyktafon, czy nagrywanie włączone?
-Ani to, ani to.
-No nie wierzę. Pomysły na żarty ci się skończyły, żeby mnie teraz jeszcze przepytywać? Wstydziłbyś się, Wojciechu.
-Już dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak i proszę, nie zwracaj się do mnie Wojciech. Pełna wersja jest tragiczna.
-Dlatego pasuje do ciebie - zmarszczył brwi i tym samym na jego czole pojawiło się kilka zmarszczek.
-Czemu pytasz akurat o Bartka?
-Jesteście prawie w tym samym wieku, nie masz chłopaka, jesteś naprawdę ładna i lubisz piłkę nożną. Nam facetom nic więcej nie potrzeba.
-Boże, czasem zastanawiam się co Marina w tobie widziała wychodząc za ciebie.
-Miłość życia - odpowiedział z bananem na twarzy.
-To odpowiesz mi na te pytanie w końcu? - zmienił temat. Zastanawiając się chwilę, Bartek nie był taki zły jeśli ktoś patrzy na wygląd, ale wizytówka zewnętrzna to nie wszystko. Zachowywał się przy mnie dość sztywno, więc dystans między nami był ogromny. Nie potrafię go nawet określić na tą chwilę. Prawda jest taka, że w ogóle się nie znamy, także nie chcę wyciągać pochodnych wniosków. Nie należę do osób, które zakochują się od pierwszego wejrzenia.
-Nie wiem, Wojtek.
-Czego tu nie wiedzieć?
-Nie, nie podoba mi się. Stwierdzam to jednogłośnie.
-Nie to, żebym ci coś narzucał. Ja się po prostu o ciebie martwię.
-Czemu się o mnie martwisz?
-Bartek ma dziewczynę, więc..
- Dobrze wiesz, że po tym co się stało rok temu - powtarzam to w kółko, ale nie można wymazać tak nagle wspomnieć, które tkwią w tobie tak głęboko. - nie chce mieć chłopaka.
-Lecz kiedyś napewno się zakochasz.
-Kiedyś to kiedyś. Nie teraz, dziś, za godzinę, czy jutro.
-To "kiedyś" nastąpi pewnie za niedługo, do końca życia nie będziesz starą panną.
-Wtedy będziemy się o to martwić, ale dobrze, dokończ swoją bardzo ciekawą wypowiedź, na temat tego dlaczego się o mnie martwisz.
-Martwię się, ponieważ Bartek ma dziewczynę - dobrze wiedzieć, jednak ta informacja nie jest mi w zupełności potrzebna. - Tylko jeśli się w nim zakochasz albo on w tobie to nie będzie tak kolorowo. Klaudia cię zniszczy, od środka i na zewnątrz. Media również cię nie oszczędzą. A ja nie chcę, żeby ci się coś stało.
-Doceniam twoją troskę. Nie przejmuj się, nie zakocham się w nim - przytuliłam go, gdy już wsiedliśmy z auta.
Weszliśmy do domu, a już w progu powitała nas Marina swoim pięknym uśmiechem.
-Hej kochani, jak było na treningu?
-Męcząco - odpowiedziałam i rozsiadłam się na kanapie.
-Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić - powiedział brunet.
-Jak to przyzwyczaić? - zapytałam zdezorientowana.
-Dziś rano dostałem informację od twojej szkoły, że rok kończycie pojutrze, więc będziesz ze mną chodzić na treningi.
-Dlaczego?
-Nie podali przyczyny.
-To chyba fajnie.
-Liliano, twój entuzjazm mnie czasem dobija.
-Oby kiedyś zrobił to porządnie - powiedziałam pod nosem, lecz po chwili spotkałam się z gniewnym spojrzeniem brata, a jego żona próbowała powstrzymać się od parsknięcia śmiechem.
-Masz ochotę na sałatkę makaronową? - sapytała brunetka.
-Twoją sałatkę? No jasne!- usiedliśmy wszyscy do stołu, a Marina podała nam talerze i miskę z jedzeniem. Ta kobieta od kiedy pamiętam zawsze tak dobrze gotowała.
Po skończonym posiłku poszłam do swojego pokoju dodając jeszcze, że nie chciałbym skończyć tej nocy tak samo jak poprzedniej. Usiadłam na łóżku, zaczęłam przeglądać swoje social media, aż nagle przyszedł sms. Nie zdziwiłabym się tak, gdyby nie przyszedł z numeru nieznanego. Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomość.
Od nieznany: Do zobaczenia jutro.
Do nieznany: Kim jesteś?
Do nieznany: I jakiego jutra?
Od nieznany: Podpowiem ci tyle: dziś się widzieliśmy na treningu, a dalej domyśl się sama :D
Do nieznany: To trochę przerażające.
Do nieznany: Czemu ty wiesz kim jestem, a ja nie mam bladego pojęcia kim jesteś ty?
Do nieznany: Mogłbyś się chociaż przestawić.
Od nieznany: Wszystko w swoim czasie.
Od nieznany: A teraz dobranoc.
Do nieznany: Dobranoc.
Zaczyna się robić coraz ciekawiej.
Dziękuję za ponad 100 wyświetleń *-* może dla was nie jest to szczególnie dużo, lecz dla mnie tak. Wasza aktywność mile widziana 💕
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
Fiksi PenggemarLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...