Rano przetarłam leniwie oczy, jednak miejsce gdzie aktualnie się znajdowała na pewno nie było łóżkiem. Rozejrzałam się dokładniej i po wannie, w której leżałam mogłam wywnioskować, że to łazienka. Swoją drogą nie wiem się jak tu znalazłam i czemu jestem w piżamie oraz dlaczego leżę w zimnej wodzie. Nie pozostało mi nic innego jak wyjaśnić sobie kilka zasad z moim bratem.
-Wojtek! - już po kilku sekundach drzwi otworzyły się, a ja dygocząc odkryta ręcznikiem o mało co nie poślizgnęłam się.
-Wygodnie się spało? siostrzyczko? - zapytal rozbawiony.
- Powiedz mi, czy ciebie to śmieszy? - również zadałam mu pytanie wyraźnie zirytowana.
-Ależ skądże, ja miałbym się z ciebie śmiać? Niedorzeczne.
-Niedorzeczne są twoje żarty, ty-ty, ty...
-Ty, co? - zaśmiał się.
-Chwaście.
-Chyba dawno się nie wyzywaliśmy - podrapał się ręką po karku. - Coraz słabsza w tym jesteś.
-To przychodzi z wiekiem lat. Ciebie jako niemowlę już to dotknęło.
-Chciałem cię jedynie ciepło przywitać, nie chodź już wkurzona przez cały dzień.
-Przez ten cały czas zapomniałam jak bardzo cię nienawidzę, braciszku.
Wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami. Jestem u niego pierwszy dzień, a już mi działa na nerwy.
Przemoczona poszłam się przebrać, w jakieś normalne oraz suche ubrania. Otworzyłam walizkę, ponieważ nie rozpakowałam się jeszcze i wyciągnęłam jakieś ciuchy. Dokładnie, biały t-shirt, czarne poszarpane spodenki i białe conversy do całości. Związałam moje włosy w niedbały kok, oraz zrobiłam delikatny makijaż. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na śniadanie.
-Śpiąca królewna wstała widzę - powiedziała moja bratowa. W kuchni roznosił się cudowny zapach jajecznicy.
-No jak widać, a tak poza tym...mmm pięknie pachnie.
-Myślę, że stęskniłaś się za moją kuchnią.
-I to jak.
-Cieszę się, lecz zmieniając temat...przykro mi, że wyszło tak z tą wanną.
-Eh, nic się nie stało. Przyzwyczaiłam się takich żartów - w tym momencie do kuchni wszedł Wojtek, a kiedy jego żona podała mi talerz jajecznicy wziął go i zaczął jeść MOJĄ jajecznicę.
-Ej! To moje.
-Spokojnie Liliana, głodny jestem
-To sobie coś zrób, a to jest moja własność - wskazałam palcem na naczynie.-Talerz jest mój.
-A jajecznica moja - zmierzyłam go wzrokiem prostując się.
-Dobra, już dobra. Smacznego Liliana - westchnął i oddał mi to, co moje.
-Dzięki - wyszczerzyłam się.
-Pamiętaj, że za pół godziny jedziesz ze mną na trening.
-Co?! - wyplułam porcję jedzenia - Teraz mi to mówisz? Później się nie dało?
-Dało, tylko bądź punktualnie - szybko skończyłam jeść śniadanie i przygotowałam się do treningu brata.
Wychodząc z domu, wzięłam czarny worek na plecy i spakowałam do niego telefon i jakieś drobiazgi.
Wojtek czekał już w samochodzie.
-Dłużej się nie dało?
-Dało - odpowiedziałam bez namysłu.Po chwili byliśmy już pod Narodowym. Brat zaparkował auto, a ja zaczęłam kierować się w stronę murawy. Lecz za moment i tak był już koło mnie.
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
FanficLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...