2. Pierwszy trening

5.4K 258 69
                                    

Rano przetarłam leniwie oczy, jednak miejsce gdzie aktualnie się znajdowała na pewno nie było łóżkiem. Rozejrzałam się dokładniej i po wannie, w której leżałam mogłam wywnioskować, że to łazienka. Swoją drogą nie wiem się jak tu znalazłam i czemu jestem w piżamie oraz dlaczego leżę w zimnej wodzie. Nie pozostało mi nic innego jak wyjaśnić sobie kilka zasad z moim bratem.

-Wojtek! - już po kilku sekundach drzwi otworzyły się, a ja dygocząc odkryta ręcznikiem o mało co nie poślizgnęłam się.

-Wygodnie się spało? siostrzyczko? - zapytal rozbawiony.

- Powiedz mi, czy ciebie to śmieszy? - również zadałam mu pytanie wyraźnie zirytowana.

-Ależ skądże, ja miałbym się z ciebie śmiać? Niedorzeczne.

-Niedorzeczne są twoje żarty, ty-ty, ty...

-Ty, co? - zaśmiał się.

-Chwaście.

-Chyba dawno się nie wyzywaliśmy - podrapał się ręką po karku. - Coraz słabsza w tym jesteś.

-To przychodzi z wiekiem lat. Ciebie jako niemowlę już to dotknęło.

-Chciałem cię jedynie ciepło przywitać, nie chodź już wkurzona przez cały dzień.

-Przez ten cały czas zapomniałam jak bardzo cię nienawidzę, braciszku.

Wyszłam z łazienki trzaskając drzwiami. Jestem u niego pierwszy dzień, a już mi działa na nerwy.

Przemoczona poszłam się przebrać, w jakieś normalne oraz suche ubrania. Otworzyłam walizkę, ponieważ nie rozpakowałam się jeszcze i wyciągnęłam jakieś ciuchy. Dokładnie, biały t-shirt, czarne poszarpane spodenki i białe conversy do całości. Związałam moje włosy w niedbały kok, oraz zrobiłam delikatny makijaż. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na śniadanie.


-Śpiąca królewna wstała widzę - powiedziała moja bratowa. W kuchni roznosił się cudowny zapach jajecznicy.

-No jak widać, a tak poza tym...mmm pięknie pachnie.

-Myślę, że stęskniłaś się za moją kuchnią.

-I to jak.

-Cieszę się, lecz zmieniając temat...przykro mi, że wyszło tak z tą wanną.

-Eh, nic się nie stało. Przyzwyczaiłam się takich żartów - w tym momencie do kuchni wszedł Wojtek, a kiedy jego żona podała mi talerz jajecznicy wziął go i zaczął jeść MOJĄ jajecznicę.

-Ej! To moje.

-Spokojnie Liliana, głodny jestem
-To sobie coś zrób, a to jest moja własność - wskazałam palcem na naczynie.

-Talerz jest mój.

-A jajecznica moja - zmierzyłam go wzrokiem prostując się.

-Dobra, już dobra. Smacznego Liliana - westchnął i oddał mi to, co moje.

-Dzięki - wyszczerzyłam się.

-Pamiętaj, że za pół godziny jedziesz ze mną na trening.

-Co?! - wyplułam porcję jedzenia - Teraz mi to mówisz? Później się nie dało?

-Dało, tylko bądź punktualnie - szybko skończyłam jeść śniadanie i przygotowałam się do treningu brata.


Wychodząc z domu, wzięłam czarny worek na plecy i spakowałam do niego telefon i jakieś drobiazgi.

Wojtek czekał już w samochodzie.
-Dłużej się nie dało?
-Dało - odpowiedziałam bez namysłu.

Po chwili byliśmy już pod Narodowym. Brat zaparkował auto, a ja zaczęłam kierować się w stronę murawy. Lecz za moment i tak był już koło mnie.

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz