43. Zmowa, obserwator i paintball

2.1K 134 81
                                    

Bartek chyba się o mnie martwił. Chyba? Chyba bardzo... Głupio mi, ale cóż poradzić na rozładowany telefon. W końcu do jechałyśmy do hotelu.
- Kapi się martwił, prawda?- Spytała blondynka.
- Umm...No- Pokazałam jej sms'y.
- Widać
- Co widać?
- Jak on cie kocha
- Kurde, ty i Grzesiek jesteście w zmowie czy jak? Nie rozumiem już niczego
- Nie musisz rozumieć wystarczy, że czujesz do niego to samo co on do ciebie- Czy ona właśnie powiedziała coś mądrego? Trudno mi uwierzyć, ale cuda się najwidoczniej zdarzają.
- Ja...Nie wiem co mam powiedzieć
- Nic, leć. Leć do niego- Przytuliłam ją mocno i pobiegłam do jego pokoju. Winda była na samej górze więc nawet nie było po co ją ścigać na dół i czekać. Wbiegłam po schodach. Całą drogę zastanawiałam się co mam mu powiedzieć. On tyle dla mnie zrobił, a ja wiecznie mam jakiś problem. Chodź by z tym jakby mu powiedzieć to co czuję do niego. Czuję jakiś opór, który powoduje, że przy nim miękne.
Kiedy dobiegłam do pokoju Bartka, bez wahania weszłam do środka. Wparowałam jak opętana z nadzieją, że będę mogła wytłumaczyć się Bartkowi i porozmawiać, lecz nie dostałam takiej możliwości. W pokoju zastałam tylko Mariusza czytającego własnie książkę.
- Hej, nie widziałeś gdzieś Kapiego?
- Liliana! Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, o Olgę tak samo. Nie odbierałyście telefonów
- Ja miałam rozładowany, a Olga prawdopodobnie wyciszony
-No dobra, a co do tego Bartka to nie mam pojęcia gdzie on może teraz być. Zadzwoń do niego- No tak, mogłam na to wpaść wcześniej.Jeden sygnał, drugi, trzeci i poczta głosowa. Tyle z tego dzwonienia.
- Nic. Martwię się o niego
- Mimo wszystko on wcześniej o ciebie dużo bardziej się martwił. Spokojnie, on to takie duże dziecko więc da sobie radę- Zaśmiał się Stępiński. W sumie i mnie to rozśmieszyło.
- Ja już pójdę do siebie
- Okej, jak ten kretyn łaskawie raczy się pojawić to dam ci znać
- Dziękuję, cześć
- Pa- Wyszłam z pokoju chłopaków i do razu poszłam do siebie. Jestem strasznie zmęczona po całym dniu spędzonym z Cristiano. A w dodatku te zakupy...Ugh już nigdy nie dam się na to namówić. Wyszłam na balkon się przewietrzyć, zaczerpnąć świeżego powietrza. Przy okazji chciałam zobaczyć czy gdzieś w pobliżu nie widać Kapiego. Nagle dostałam sms, ogarnęła mnie szczera nadzieja na to, że to od Bartka ta wiadomość.

Nieznany: Widzę cię...- Ciarki mnie przeszły. Zaczęłam panicznie rozglądać się w każdą stronę.

Nieznany: Spokojnie, to jeszcze nie teraz na to czas

Ja: Kim ty jesteś?

Nieznany: Twoim koszmarem :) - Przez chwilę byłam przekonana, że to tylko jakiś głupi żart, takie buźki przecież Lewy daje. Lecz następna wiadomość mnie Wypędziła z tego przekonania, że to żarty.

Nieznany: Ja zawsze dostaje to czego pragnę

Weszłam z powrotem do pokoju. Sprawdziłam czy drzwi są na pewno dobrze zamknięte, okna tak samo. Schowałam się pod kołdrę i próbowałam zasnąć, przynajmniej spróbowałam.

Rano obudziłam się wyglądając jak zombie. Czego się spodziewać po nie przespanej nocy. Założyłam na siebie dresy, nawet nie zrobiłam makijażu ( choć i tak zawsze nie był widoczny) i poprostu wyszłam z tego pokoju. Nie miałam ochoty dłużej tu przebywać. Zeszłam do restauracji na śniadanie. W sali nie było praktycznie nikogo. Usiadłam przy pustym stoliku, gdzieś na końcu. Nagle do pomieszczenia weszli piłkarze Portugalii. Przecież są w tym samym hotelu co my. Wszyscy od razu wyszli, poza Ronaldo. Ten zmierzał w moją stronę. Zimny dreszcz przeszedł moje ciało i zaczynałam bać się coraz bardziej z każdym jego następnym krokiem.
- Znów się spotykamy- Rzekł w moim kierunku. Wstałam od stołu, bo straciłam apetyt.
- Wiesz... Ja już chyba pójdę- Kiedy miałam odchodzić, ten złapał za mój nadgarstek. Jak ja strasznie żałuję, że nie przyszłam tu z Olgą lub Bartkiem. Odczuwam jak mi go okropnie brakuje.
- Zaczekaj, jeszcze z tobą nie skończyłem- Przyciągnął mnie bliżej siebie. Czułam jego oddech na sobie.
- Puść mnie!
- Nie
- Co?!
- Powiedziałem, że cię nie puszczę
- Nie jestem twoją własnością więc mnie zostaw
- Mam kolejny raz powtórzyć? Teraz to ja "rozdaje karty" w tej grze- Jedną ręką zatkał mi usta, a drugą pociągnął mnie za sobą. Próbowałam się wyrwać z jego objęć, na marne. Lecz pojawiło się światełko w tunelu, zwane także przyjaciele oraz Bartek. Brunet od razu do mnie podbiegł, uderzył Potrugalczyka z łokcia w podbródek. W tym momencie wyrwałam się z jego objęć i wtuliłam w Bartka.
- Nie wiem co tu się wcześniej działo, ale masz się od niej trzymać z daleka! Jak nie to sobie inaczej porozmawiamy, już nie tak miło! Słyszysz?! - Powiedział Kapi. Co z tego, że Cristiano go pewnie nie zrozumiał. Ważne, że tu był, przy mnie. Ronaldo odszedł wściekły mrucząc coś pod nosem. Kiedy Bartek chciał już coś powiedzieć, ja go z tym wyprzedziłam.
- Opowiem ci później wszystko- Brunet tylko przytaknął. Dziś mieliśmy jechać na paintball. Nie wszyscy chcieli jechać, ale ja byłam do tego chętna. Olga, Krycha, mój brat, Lewy i jeszcze kilka innych osób zostało.

Wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy w wyznaczone miejsce. Później podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja byłam z Pazdanem, Mariuszem, Jędzą, Mączyńskim, Jodłą, Glikiem i jeszcze kilkoma innymi osobami, ale co chyba najgorsze to to, że Kapi jest w przeciwnej drużynie. Założyliśmy specjalny strój, dostaliśmy te pistolety do paintballa i zaczęliśmy strzelać. No nie powiem, mojej grupie szło całkiem dobrze. Musimy zdobyć flagę przeciwnika. Byłam już blisko kiedy na drodze stanął mi Bartek.
- Oddam ci ją za buziaka- Powiedział zadziornie się uśmiechając, a przy tym wziął ich flagę.
- Naprawdę?- Równie zadziorny uśmieszek mu posłałam, zbliżyłam się do niego, tak jakbym chciała go pocałować. W ostatniej chwili wystrzeliłam w niego jedną kulkę z farbą. Uśmiechłam się jak chłopak odchodził, czyli flaga jest moja.
- Oj Liliana, grabisz sobie
- Przepraszam Bartuś- Wygraliśmy, zrobiliśmy zdjęcia i na tym kończy się dzisiejszy dzień. Pojechaliśmy znowu do hotelu po wyczerpującym dniu. Niektórzy poszli oglądać jakiś mecz, ale ja miałam coś komuś do wyjaśnienia, lecz nagle zawołał mnie pan Nawałka.
- Liliana, pozwól do mnie na chwilę- Oj nie zapowiada to się zbyt dobrze...



Rozdział pisany na komputerze więc mogą być jakieś błędy, dziś będzie jeszcze jeden z racji tego, że wczoraj/ dzisiaj nie było ;***

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz