37. Sekret

2.3K 142 59
                                    

Na dole jest taka notatka więc jeśli możecie to przeczytajcie *-*

- Naprawdę?
- Tak, chyba należą ci się te wyjaśnienia
- Też tak myślę
- Ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz
- Obiecuję
- Chyba zacznę od początku, bo nic innego mi nie zostało
- Zamieniam się w słuch
- Rok temu byłam w jeszcze szczęśliwym związku, właśnie byłam. Ja i Dominik, bo tak miał mój chłopak byliśmy z dwóch różnych bajek. On był popularny, a ja? Szara myszka. Wpadliśmy na siebie "przypadkiem" w stołówce kiedyś. Od tego zajścia widywałam go coraz częściej. Lecz nie miał zbyt dobrej opinii poza tym, że każda dziewczyna chciała go mieć tylko i wyłącznie dla siebie
- Ty też?- Przerwał mi brunet.
- W tamtym czasie tak. Podobał mi się
- Jak wyglądał?
- Jak coś a'la Cameron Dallas
- To już wiem dlaczego ci się podobał - Posmutniał trochę. Tylko czy on wie co było później?
- Mogę kontynuować?
- Ta...Jasne
- Zostaliśmy przyjaciółmi. Dzięki niemu można powiedzieć, że stałam się rozpoznawalna w szkole. Wszyscy postrzegali nas jako pare, chodź wcale nią nie byliśmy. Całowaliśmy sie w policzki na dzień dobry i do widzenia. To było słodkie, bo z nikim nie miałam takich relacji. Mimo to, że każdy wiedział kim jestem, a raczej czyją siostrą jestem nie zmieniło to żadnego fakty. Czasem tylko koleżanki prosiły mnie o autograf Wojtka
- Nie odpowiadało ci życie szarej myszki?- Czy on znów musi mi przerwać?
- Nie...
- Nie będę ci już przerywał, kończ - Rzucił tak jakby od niechcenia. Zaczynam żałować, że w ogóle poruszyłam ten temat.
- W końcu nasze drogi się spotkały. To było jak dziecięce marzenie, które się właśnie spełniło. Nie kryłam swoich uczuć, on też nie. A przynajmniej tak mi sie wydawało. Zapytał mnie o związek. Myślałam, że skoro jestem już praktycznie dorosła, to to będzie jakiś poważniejszy chłopak. Pierwsze tygodnie mijały dość spokojnie. Życie jak wyjęte z filmu, lovestory. Zaprzyjaźniłam sie z kilkoma osobami. Między innymi z jego największym konkurentem z drużyny piłki nożnej, Maksem. Grałam z nimi, spędzałam czas, aż do pewnego momentu. Dokładnie to dnia w którym mój chłopak zrobił mi awanturę. Normalnie przyszłam do szkoły, tylko tym razem z Maksem. Mnie i jego nic nie łączyło, poza przyjaźnią. Wtedy siłą odciągnął mnie od przyjaciela. Nazwał mnie dość...Nie ładnie. Spytał czemu go zdradzam i sie puszczam. Zignorowałam go, ale słyszałam pogłoski o tym, że umówił sie o 21 z Maksem za szkołą. Postanowiłam też tam przyjechać
- Lili, nie obraź się, ale jest już trochę późno
- Więc ci po drodze opowiem... Zimno jest już - Bartek ściągnął swoją kurtkę i mi ją dał.
- Nie musisz, będzie ci zimno
- Ważne, że tobie będzie ciepło. Ta myśl mnie już rozgrzewa
- Dziękuję ci
- Nie masz za co
- Oddam ci ją później - Ruszyliśmy w stronę hotelu.
- Okej

- Więc postanowiłaś również tam pojechać, co dalej?
- Wojtek mnie podwózł. Obiecał rodzicom mnie pilnować, więc wziął wszystko na siebie. A to był błąd. Poszłam tam w momencie kiedy chłopcy sie kłócili. Mówili coś o mnie, ale nie wnikałam co konkretnie. Podeszłam do ich i chciałam ich rozdzielić. Prawie się pobili, lecz wtedy Dominik zbliżył się niebezpiecznie do Maksa. Zasłoniłam tego drugiego i nagle poczułam coś zimnego, wbitego w moje podbrzusze...
- Co ty mówisz?
- Prawdę - Stanęłam na chwilę. Uniosłam lekko moją koszulkę w górę ukazując tym samym dużą blizne. Była brzydka i zrobił mi ją ktoś kogo kochałam. Boli podwójnie.
- On ci to zrobił?!- Przytaknęłam, a ten poszedł i mnie przytulił.
- Zostawili mnie z nożem wbitym za budynkiem. Leżałam tak chwilę, aż ktoś mnie nie znalazł, Wojtek. Gdyby nie on tam, wykrwawiłabym się na śmierć. Zawdzięczam mu życie. Leżałam na OIOM prze dwa tygodnie. Rana była zaszywana, a ja miałam dwie operacje. Rodzice strasznie się o mnie bali. Przestali wypuszczać mnie z domu samej. Dominik nie odzywał się do mnie. Straciliśmy kontakt. Miał sprawę w sądzie i kuratora. Po powrocie do szkoły wszyscy przestali się do mnie tak nagle odzywać. Maks, a także inne przyjaciółki i przyjaciele. Najbardziej bolało mnie jednak całkowite olanie przez Dominika. Nadal go kochałam...Lecz on zniszczył mu życie. Ludzie zaczęli się ze mnie naśmiewać, popadłam w depresję, zmieniłam szkołę i dowiedziałam się, że mój chłopak robił sobie ze mnie żarty ze znajomymi. Wszystko było jedną wielką ustawką, więc wyszłam na idiotkę - Pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Te wyznanie wiele mnie kosztowało. Może to nie jest coś strasznego dla innych, lecz dla mnie to koszmar życia. Nie oczekuje od niego pomocy, ale zrozumienia.

Byliśmy już pod hotelem. Brunet podszedł bliżej mnie. Czułam jego oddech na sobie.
- Czemu mi wcześniej tego nie powiedziałaś?- Otarł moje łzy.
- Co ci miałam powiedzieć? Ej Bartek mój chłopak zadźgał mnie nożem, umówisz się ze mną pomimo tego, że mam blizny?
- Tak
- Co tak?
- Umówie sie z tobą
- Nie o to chodzi...Mam problemy z zaufaniem od tego czasu
- To spróbuj mi zaufać...Nie przyjedziesz się na mnie
- Już spróbowałam i co? Masz dziecko
- Nie wiem czy mam dziecko, a jak już to czy to napewno moje
- A Klaudia?
- Ona mnie w tym momencie nie obchodzi - Zamknął nasze usta w czułym pocałunku, lecz wtedy ktoś zwrócił naszą uwagę wydając dziwne odgłosy. To byli Klaudia i Arek...

To tylko moja opinia, a w komentarzach możecie wyrazić swoją. Chciałam to bardzo napisać żeby zobaczyć co wy o tym myślicie ;)

A mianowicie dzisiejszy mecz...Żenada. Czy tak wygląda poziom świata? Chyba większość widziała mecze Euro. Nie było tam akcji z petardami ani niczym podobnym. Tutaj kibice Rumunii zachowali się jak tacy typowi kibole. Czy ktoś kto rzucał te race zdawał sobie sprawę z tego co może się stać? Jeśli komuś (Robertowi) odłamek petardy trafił by do oka, mogło by się to skończyć gorzej niż na samej stracie chwilowo słuchu. Kiedy zobaczyłam w zwolnionym tempie co zrobił Lewy po wystrzale racy rozpłakałam się ...Bo jak można być tak głupim i zagrażać głupią zabawką komuś życie oraz karierę? Inaczej by sie to skończyło jakby przez ten wybuch Robert stracił by wzrok (Bardzo możliwe jeśli to coś wybuchło by mu centralnie w twarz, a on stałby kilka centymetrów bliżej). Zastanawia mnie też co czuła Ania? Widziała tylko jak jej mąż upada i trzymie ręce na twarzy. Nikt nie wiedział co się dzieje. Sędzia? Gdzie do jasnej, ciasnej był sędzia?! Odpowiedz brzmi oglądał jak Rumuni puszczają sobie petardy. Gratuluję inteligencji i nie przerwania meczu. Bo po co? Przecież tak czy siak, nie on będzie na głównym ostrzale kiboli cn? Doliczone 6 minut? Na co ja się pytam...Mecz od pierwszej połowy był praktycznie przesądzony. Już wtedy race zaczęto rzucić w stronę Łukasza. Strażacy biegali i to gasili. Nie łatwiej było zakończyć mecz, nie. Jak komuś się coś stanie to nikogo to nie obchodzi. Oni zostaną kaleką do końca życia, lecz tu się tylko kasa liczy. Zero empatii. Dzień niepodległości, wspaniały mecz ze strony naszych. Ja jestem z nich dumna i nie mam im nic do zarzucenia. Tak właśnie wygląda duch gry. Robert według mnie wykazał się dużym poświęceniem, zostając na boisku i kontynuując dalsze spotkanie. Czemu spotkanie nie zostało przerwane, czemu sędzia nie podjął innej decyzji? Nie wiem...Nie może on zostać jakoś ukarany (a szkoda) Ale mówi się trudno. Mam tylko nadzieję, że takie sytuacje się nie powtórzą znowu i tyle. A także żeby Rumunia została jakoś ukarana, a właściwie ich "kibice". Tak poza tym to niesamowita była reakcja Polaków pod koniec meczu. To jeden sektor, a można było usłyszeć prawie cały stadion naszych. Szaliki w górze i Mazurek Dąbrowskiego... Łezka ze wzruszenia się w oku kręci, bo właśnie tak wygląda Polski naród...❤

Jeśli do czytaliście do końca to gratuluję i przepraszam, że rozdział tak późno, ale jest. Napiszcie w kom czy jesteście zadowoleni z wyjaśnienia tej tajemnicy. Czy może wgl was to nie zaskoczyło...

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz