21. Pierwszy mecz za nami

3K 160 23
                                    

- Włączmy jakiś serial albo film- Zaproponował Grzesiu
- A jaki?
- Klan albo pamiętniki z wakacji!- Wykrzyknął Wojtek. On nigdy nie wydorośleje. Postawmy fakty jasno i wyraźnie.
- Ja nie będę tego oglądać- Zaprotestowałam. Ich jest dwóch ja jestem jedna. Mają przewagę liczebną.
- Pamiętniki z wakacji, albo My Little Pony. Wybieraj- Powiedział Grzesiu, a ja szybko odpowiedziałam, że zdecydowanie kucyki. Ale włączyli pamiętniki...
- Wojtek, a wy nie powinniście trzymać się diety?
- Gdybyś była na naszym miejscu, jadła byś te wszystkie batony Lewandowskiej, oraz pierogi bezglutenowe?
- No nie- Zaśmiałam się
- No widzisz, za to ja dziś robiłem pierogi i wyszły całkiem, całkiem
- I się nie podzieliłeś?! Osz ty...
- Krycha wszystko zjadł - Grzesiek podniósł ręce w geście obronnym.
- Ja zjadłem ich tylko 14
- Tylko?- Spytałam z poirytowaniem.
- No tak
- Wojtek ty w ogóle umiesz gotować? Czemu ja nic o tym nie wiem?
- Lila, jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz
- Jestem na was zła - Burknęłam i próbowałam udawać obrażoną.
- A co jak ci powiem, że mam żelki?- Pomachał mi paczką przed oczami, wtedy wyrwałam mu je z ręki i otworzyłam opakowanie.
- Już nie jestem zła, pod warunkiem, że zrobisz mi pierogi
- No okej- Powiedział śmiejąc się Wojtek. A Krycha delektował sie piankami. Coś im sie w końcu należy od życia. Później zrobiliśmy domek z prześcieradła i poduszek. Włączyliśmy latarkę, położyłam ją na środek żeby były widoczne nasze twarze. Opowiadaliśmy zarówno te śmieszne jak i straszne historyjki, aż w końcu musiało paść to pytanie, bo bez niego byśmy nie przeżyli.
- Co cię łączy z Arkiem i Bartkiem?- Zapytał Krychowiak
- Grzesiek...ja już mam dość! Każdy mnie o to pyta, a ja każdemu odpowiadam tak samo na to pytanie. Nic mnie z nimi nie łączy. Z Arkiem może przyjaźń, lecz z Kapustką nic...Nic co możliwie
- Przepraszam
- Nie szkodzi, a teraz może wróćmy do przyjemniejszych tematów - Rzuciłam w niego poduszką.

*Trzy dni później*
Jesteśmy już na stadionie w Nicei. Jest piękna upalna pogoda, co pewnie nie sprzyja piłkarzom. Pierwszy mecz, który będzie decydował między innymi czy wyjdziemy z grupy. Irlandia Północna to dobra drużyna. Wcale nie grają słabo, wręcz przeciwnie. Jestem w szatni piłkarzy, patrzę na nich. Zgrany z nich zespół, mają w sobie wsparcie, są jak prawdziwa rodzina. Co do rodziny...Z mamą i tatą gadałam ostatnio jakiś miesiąc temu. Lecz nic na siłę jeśli nie chcą ze mną rozmawiać. Miałam już wchodzić na trybuny, ale usłyszałam za sobą głos trenera, który mnie wołał. Od razu się wróciłam.
- Liliana, chodź usiądziesz z nami
- Mogę?- Spytałam z niedowierzaniem
- No jasne, przygotowaliśmy dla ciebie miejsce
- Marzenia się spełniają!
- A my jesteśmy od ich realizowania - Uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę żebym mogła bezpiecznie zejść.

Pierwszy gwizdek. Mecz się zaczął. Pierwsze kilka minut mijało wolno. Raz my mieliśmy okazję na wykorzystanie szansy, a raz Irlandczycy. W pewnych momentach robiło się niebezpiecznie. Sędzia od gwizdał pierwszą połowę. Zakończyła się ona zero, zero. Lecz mamy jeszcze szansę w drugiej części tego spotkania. Piłkarze weszli do szatni sfrustrowani. Mieli trochę przygnębione miny, ale mają jeszcze 45 minut na wyjście na prowadzenie. Wszystko się ułoży.
- Słuchajcie - Zaczął trener Nawałka - Musicie dać z siebie wszystko. Nie jesteście tam za karę, przyjechaliśmy tutaj coś osiągnąć i zdobyć większe doświadczenie. Wiem na co was stać. Wierzę w was, cała Polska w was wierzy i nie tylko. Jeszcze dojdziemy do finału, tylko z innym nastawieniem do meczu. Pamiętajcie, wszystko jest możliwe - Na te ambitne słowa, konciki ust same się podniosły do góry. Duch rywalizacji i nadziei zagościł w nas wszystkich. W przerwie złapałam jeszcze szybko Arka.
- Arek? Przepraszam, zrobiłam ci nadzieję. Gdybyś tylko wiedział co ja tera...- Nie dokończyłam, bo brunet pocałował mnie w usta. Krótki, szybki pocałunek przed drugą połową meczu... W co ja się wpakowałam?!
- Trzymaj kciuki- Powiedział przytulając mnie i odszedł. Przez chwilę stałam jak słup w jednym miejscu. Zaczęła się druga połowa. Minęło już, albo i tylko pięć minut. Mamy teraz akcje przy polu bramkowym Irlandii. Jędrzejczyk podaje do Błaszczykowskiego, Kuba dośrodkowuje do Arka. Milik przejmuje piłkę i...GOOOOOL! Mamy 1:0! 51 minuta tego spotkania, a Arek trafia. Kibice zarówno przed telewizorami, jak i obecni tutaj szaleją. Ostatecznie wygraliśmy. 1:0, jak było tak zostało. Jestem naprawdę dumna. Wchodząc do szatni usłyszałam tylko:
- To co panowie? Proponuję jakąś libacje alkoholową, co wy na to?- Mogę się założyć, że to był Peszkin...

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz