59. Dom strachów

1.8K 129 23
                                    

Pytanie brzmi,  po co pan Nawałka mnie wzywa? Czy ja coś zrobiłam w ostatnim czasie? No chyba nie. No może poza tym, że zalałam łazienkę to nic. Ale to chyba nie jest taki straszny powód, prawda? Boję się szczerze. Trener szedł w kierunku swojego pokoju, a ja posłusznie za nim. W końcu on też tak jakby tu za mnie odpowiada. Weszliśmy do środka, usiadłam na wolnym krześle, a trener zaraz naprzeciw mnie.
- Pamiętasz kiedy ostatnio rozmawialiśmy?- Zapytał.
- Nie bardzo?
- Mamy do porozmawiania trochę
- Ale wie pan, to nie było specjalnie
- Czyli wyszło tak samo z siebie wyszło?
- Eee, tak jakby? To nie było specjalnie! Przysięgam!
- To jakim cudem ta przemowa wyszła ci tak łatwo?!
- Przemowa...Przemowa? A! Przemowa! No tak jakoś łatwo- Nie, ja wcale nie mówiłam o tej głupiej łazience. Wcaleee.
-Liliana, czy my na pewno mówimy o tym samym?
-A o czym innym mogliśmy rozmawiać wcześniej
-Nie wiem, dlatego pytam ciebie
-No dobrze, ale do czego Pan zmierza?
-Ostatnio miałem dla ciebie propozycje, teraz przemyślałem ją dokładnie
-To znaczy?
- Chciałbym żebyś została psychologiem kadry
-Ja? W sensie, że ja mam nim zostać? Nie nadaje się do tego
-Wręcz przeciwnie. Nie raz słyszałem jak motywowałaś chłopaków do działania. Masz zadatki do tego, pytanie brzmi tylko czy przyjmujesz moją ofertę?
-Eee...Ja sama nie wiem co powiedzieć. Może mogłabym to przemyśleć? Nie chce od razu podejmować decyzji i to dość pochopnie
-Rozumiem, lecz daj mi znać do końca Euro
-Okej, dziękuję za docenienie. Ja już pójdę
- Dobrze, a i jeszcze jedno!
-Tak?
-Powiedz wszystkim, że ta wycieczka którą sobie zaplanowaliście będzie gdzieś koło 9, a właściwie o tej godzinie jest wyjazd
-Przekażę
-Do zobaczenia, pomyśl nad tym
-Pomyślę, do widzenia

W sumie to nie taka zła myśl jeśli chodzi o zostanie psychologiem kadry. Tylko czy ja podałam? Idąc korytarzem hotelu wpadłam na Arka, chłopak był wściekły.
- Oj przepraszam, wszystko w porządku?
-Nie- Odpowiedział wściekły brunet.
-W takim razie mów co jest
-Serio? Akurat ciebie musi to interesować
-Serio, a teraz nie marudź mi tu i opowiadaj
-Ehh... Żarty o mnie, chłopcy już przesadzają, bo dla nich to śmieszne, a dla mnie nie. Nie działa na nich coś typu, "weź przestań, to już serio jest nudne". A żarty są coraz bardziej nazwijmy to "przykre"
-Sytuacja jak z przedszkola wyjęte
-No niby tak
-Poczekaj tu chwilę- Szybkim krokiem ruszyłam do pokoju z fifą, bo gdzież by oni mogli być? Oczywiście wszyscy tam byli, jakże by inaczej.
- Możecie obrócić się na chwilę w moją stronę?
- Po po? Coś się stało?-Spytał Kuba.
-Tak jakby
-No więc?- Dopytywał Mariusz.
-Czemu obrażacie Arka?
-My go nie obrażamy
- To co robicie?
- Czytamy żarty o nim
- A to jakaś różnica?!
-Obrońca zwierząt się znalazł...phi!-Krzyknął Wojtek.
-Obrońcą zwierząt to ja będę, jak ty będziesz czegoś potrzebował, zobaczymy czy ci wtedy pomogę- W pokoju rozległo się głośne "uuuu".
-No dobrze, przestaniemy się z niego naśmiewać
- Jutro o 9 wyjazd- Wyszłam trzaskając drzwiami. Bartek przez ten cały incydent wpatrywał się na mnie swoimi oczami, nie umiałam odczytać jego wyrazu twarzy. Od razu poszłam do pokoju i położyłam się spać.

-Liliana, ale ty jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
- No jasne! Zawsze chciałam pojechać tym rollercoaster'em - Odpowiedziałam Oldze, która z przerażeniem patrzyła w górę.
- Boisz się?-Spytałam.
-Mam mały lęk wysokości...-Odeszłam na chwilę od niej, wzięłam Grzesia za rękę i po prowadziłam go na moje wcześniejsze miejsce. Brunet przytulił blondynkę. Ucieszona ja poszłam przytulić się do Bartka patrząc na ten widok. Właściwie to rzuciłam się na niego tak, że chłopak teraz leżał na ziemi, a ja na nim.
-Ejeje, od dawna wiem, że na mnie lecisz, ale nie wiedziałem, że jesteś taka nachalna i bezpośrednia- Śmiał się Kapi.
- Ja też dowiaduje się nowych rzeczy, całyyyy czas
- No widzisz, ale...O, czekaj! Teraz my wchodzimy na kolejkę- Brunet pociągnął mnie gwałtownie za rękę żebym wstała i po biegliśmy do reszty. Szybko wsiedliśmy do jednego z wagoników, rollercoaster ruszył. Emocje miały się ku sobie. Piszczałam, śmiałam się i nawet kilka łez od wiatru spłonęło po mojej twarzy. Jedną rękę Bartek trzymał się poręczy, która nas zabezpieczała, a drugą obejmował mnie i tulił się do mnie. Kiedy nasza przejażdżka się skończyła, usiedliśmy obok na ławce.  Wszyscy byli najwyraźniej zmęczeni jazdą, tylko nie Olga.
- To co? Jeszcze raz?- Na te słowa każdy się zaśmiał. Przed chwilą bała się jeszcze, a teraz gdy nam się już nie chce, ona wyskakuje z takim czymś...No cała ona. Dalej szliśmy do domu strachów. Staliśmy w kolejce do czasu, gdy nie wyszła z tego domu jedna z grup. Byli wręcz przerażeni.
-Bartek?
-Tak słońce?
-Ja...Nie wiem czy chce tam iść
- Jeśli się boisz mogę z tobą zostać
- Nie chce żebyś tracił przeze mnie atrakcje
- Nie stracę jej, zyskam coś
- Co?
- Czas spędzony z tobą- Pomyślałam, że to naprawdę słodkie i urocze. Nie każdy chłopak taki jest. Nagle zaczęli wpuszczać ludzi do domu strachów.
- Szybko, bo nie zdążymy- Krzyknęłam i pociągłam bruneta za sobą.
Szliśmy ciemną trasą, ledwo co widziałam wszystkie te elementy, które wisiały na ścianach czy leżały na podłodze.  Było słuchać skrzypienie gdy stąpaliśmy po ziemi. Huczne otwieranie okien przerwał wiatr, ciche nawoływanie, dźwięk stłuczonego wazonu. Z każdą chwilą żałowałam coraz bardziej, że tu jestem. Nagle przed nami wyskoczyła jakąś zjawa, odskoczyłam do tyłu i upadłam na podłogę. Po policzkach poleciało kilka moich łez.
- Lili, nie płacz. Jestem przy tobie, nic się nie dzieje, zaraz stąd wyjdziemy, csiii- Mój chłopak próbował mnie uspokoić. Wstałam i wyszliśmy omijając wszystkie upiory.
- Już lepiej?- Spytał podając mi chusteczki do rąk. 
- Gdy jesteś przy mnie zawsze jest lepiej
- Oooh- Przytulił mnie z całych sił, a ja mocno się w niego wtuliłam. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, złożyłam na jego ustach głęboki pocałunek.
-Tego się nie spodziewałem
- Dużo rzeczy będziesz się jeszcze niespodziewał- Zaśmiałam się, Bartek tak samo.
- Ale mam nadzieję, że tylko tych dobrych tak jak wczoraj
- Wczoraj?
- To jak zaczęłaś bronić Arka, zachowałaś się jak przyjaciółka
- Tylko przyjaciółka
-Tak, wiem. Kocham cie i to wiem, zależy mi na tobie więc zrobiłbym i oddał wszystko abyś była tylko szczęśliwa, a jeśli przy mnie byś była, to byłby zaszczyt. Nie jestem idealny, nigdy nie mówiłem, że taki jestem. Moja mama pewnie też nie jest idealna, ale ona się tylko martwi o moją przyszłość. Wie, że jestem młody i chce mi jak się tylko da, pomóc przy podejmowaniu decyzji na całe życie. Nawet nie, że mi kazała. Oboje z ojcem stwierdzili, że to będzie dla mnie lepsze, nie chce ich zawieść...
- Kocham cie takiego jakim jesteś gamoniu, nie chce cie innego. Bądź sobą i sam wybierz gdzie chcesz grać. Nigdy cie nie opuszcze, nie chce cie opuszczać- Brunet wpił się w moje usta i tak trwaliśmy w pocałunku...

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz