Wczoraj nie pojawiałam się na treningu. Głupio mi było, gdyż pewnie Bartek wszystkim rozglądam co odpaliłam. Najpierw nazywam go nieudacznikiem, a później się mu rozrzaliłam i zaczęłam płakać. Wstydzę się za siebie. Wojtek się o mnie martwił. Cały czas leżałam na łóżku i podrzucałam piłkę brata. Dziś jedziemy do Francji. Towarzyszą mi mieszane uczucia. Musiałam odwołać swoją obecność u Sary. Wtedy chłopcy grają mecz, więc nie będę mogła być na jej urodzinach. Dostałam nawet propozycje od pana Nawałki, wziąć kogoś. Tyle, że nie miałam kogo.
Dawno nie gadałam z mamą. A właściwie od przyjazdu do Wojtka. Czyli ponad tydzień. Trochę mi jej brakuje, ale Wojtek wystarcza mi za nią razy dwa. Przed chwilą skończyłam pakowanie. Nie wiadomo ile tam będziemy. Może i do końca? Na wszelki wypadek wzięłam wszystko co potrzebne, a także i nie. Lecimy do La Baule, do hotelu L'Hermitage. No nie powiem, oglądałam ten hotel w Internecie i robi wrażenie. Wojtek ma być z Mariną po mnie za pół godziny. Do tego czasu zdążyłam dopakować mój laptop i słuchawki, oraz ogarnęłam trochę pokój. Co jak co, ale ja najlepszego porządku nie mam. Po chwili usłyszałam głośny dźwięki auta. Zbiegłam po schodach z walizką. Do końca miałam jeszcze dylemat czy wziąć gitarę. A co mi szkodzi? Szybko sięgłam po instrument i wpakowałam się do samochodu.
- Większej walizki nie miałaś?- Zapytał żartobliwe Wojtek
- Oj Wojtek przestań już, lepiej ruszaj- Powiedziała Marina. Jak kazała tak zrobił. Auto ruszyło.
- Boisz się lecieć?- Spytała po chwili brunetka
- Trochę - Odpowiedziałam niepewnie.
- Masz cykora- Powiedział Wojtek, miał rację. Panicznie się bałam. Jeszcze nigdy nie leciałam samolotem. Po chwili byliśmy już na lotnisku. Oddaliśmy bagaż i mieliśmy już iść do odprawy, ale zatrzymała nas żona Wojtka. A właściwie mnie.
- Pamiętaj słońce dzwoń do mnie, baw się dobrze, oraz pilnuj mi męża. A ty masz się nią zaopiekować, chodź nie wiem czy nie powinnam powiedzieć na odwrót - Pokazała na mojego brata, a ja się zaśmiałam. Weszliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca. Ja usiadłam przy oknie, a Wojtek koło mnie. Lecz po chwili przyszedł Krycha i zajął usiadł kilka miejsc za mną. Mój brat od razu wstał i poszedł do niego. Ja mruknęłam tylko ciche zdrajca, ale tak aby on to usłyszał. Wszyscy już prawie byli, a ja nadal byłam sama. Nikt się do mnie nie dosiadł. Brakowało tylko Arka i Bartka. Po chwili Kapustka wparował do samolotu, wzrokiem szukał wolnego miejsc, których było pełno, a jednak dosiadł się do mnie. Czułam się nieswojo. Lada moment pojawił się spóźniony Arek. Spojrzał w moją stronę i posmutniał. Czemu wszyscy jak na mnie patrzą to od razu są smutni?! Chłopak usiadł za nami.Samolot ruszył po pasie. Zacisnęłam pięści na krześle i zamknęłam oczy. Strasznie się bałam. Usłyszałam cichy śmiech, nagle poczułam czyjąś ciepłą dłoń na mojej ręce. Od razu otworzyłam oczy.
- Ej nie bój się - Powiedział miłym i spokojnym tonem. Podał mi rękę, a ja ją bez odpowiedzi złapałam. Samolot wystartował. Lecieliśmy wśród białych chmur. Podziwiałam widoki, które swoją drogą były piękne.
- I jak? Nie tak strasznie?- Spytał z entuzjazmem brunet.
- No nie, ładnie tu- Odezwałam sie pierwszy raz.
- Lila... Co się z tobą dzieje? Wczoraj nie było cię na treningu, dziś w ogóle się nie odzywasz do mnie...Co jest?
- Nic
- Nie wierzę ci- Powiedział i wstał do toalety. Nagle usłyszałam jakiś głos z tyłu, Arek.
- Co cie z nim łączy?
- Z kim?
- Z Bartkiem
- Nic
- Yhyy
- Serio mówię, Arek o co ci chodzi?!- Bartek już przyszedł więc nasza rozmowa się skończyła. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę. Poczułam jak ktoś wyciąga mi jedną słuchawkę z ucha.
- Oo fajna piosenka - Powiedział Bartek.
- Lubisz ją?
- Tak, nawet bardzo- Ani sie obejrzałam, a już wylądowaliśmy.
Lot trwał około trzy godziny. Wyszliśmy z samolotu i wzięliśmy nasze bagaże. Witaj La Baule! Na lotnisku czekał na nas bus. Był w barwy biało-czerwone, tak jak nasza flaga rzecz jasna. Za jakiś czas byliśmy już pod hotelem. Wzięłam swoją walizkę, gitarę, oraz bagaż podręczny. Była do wyboru winda, albo schody. Mądra Liliana uznała, że na co jej winda przecież. Miałam pokój z numerem 265. Zabrałam do rąk mój cały bagaż i zaczęłam wchodzić pod te schody. Przeszłam ich kilka, a już sie zmęczyłam. Zachwiałam się, nie była bym sobą gdybym sie przy tym nie przewróciła. Lecz los chciał inaczej i ktoś mnie złapał...Jak myślicie kto to był? Trochę długi rozdział, ale od czasu do czasu się taki przyda co nie?
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
FanfictionLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...