26. Stade de France

2.9K 155 20
                                    

Za kilka minut wylądujemy w Paryżu. Mieście zakochanych, inaczej. Zawsze chciałam tu przylecieć z chłopakiem, lecz nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, ani możliwość. Jutro w końcu mecz z Niemcami. Ekscytuję się tak tym, a także cały czas to powtarzam, ponieważ mam jutro urodziny. Wiem, że pamięta o tym tylko Marina i rodzice. Wojtek to roztrzepane dziecko, a z jego pamięcią nie ma dobrze. Gdyby mógł, to by swoją głowę zostawił w hotelu. Nie liczę na jakąś szczególną pamięć tym bardziej, że grają mecz prawda? Muszą skupić sie na wyjściu z grupy. Nie mogę ich rozpraszać. Byłoby to nie fair w stosunku do nich, nie będę zajmować im czasu.

Podczas podróży oglądałam wczorajszy filmik Wiśni, jak to prawie nie zostałam na polu golfowym naleśnikiem. Komentarze były lepsze od samego filmiku. Teraz oficjalnie mogę stać się pośmiewiskiem wśród ludzi.
Samolot doleciał bezpiecznie na lotnisko. Wzięliśmy swoje bagaże i pojechaliśmy autokarem do hotelu. Był mały kłopot z odnalezieniem się w ogromnym budynku. Pokoi również łatwo nie było odszukać. Lecz w końcu na szczęście każdy znalazł się we właściwym miejscu. Później pojechaliśmy od razu na stadion. Trening jak trening, nie działo się nic ciekawego. Ale stadion... zrobił na mnie ogromne wrażenie. Był duży, bardzo duży.
- I jak? Podoba się?- Spytał Wojtek podchodząc do mnie.
- Stadion? Bardzo. Jest świetny
- Też tak sądzę
- Przykro mi, że tym razem nie zagrasz
- Będę miał więcej czasu dla ciebie- Przytulił mnie. Jak ja go kocham, mimo to, że czasem jest nieznośny.
- Dziękuję, ale przyjechałeś tu grać, a nie zajmować mi czas- Widzę w jego oczach, że jest mu żal. Żal tego, że jutro nie zagra. To było jego marzenie...
- Piłka jest dla mnie ważna, ale co nie oznacza, że ty nie jesteś - Pocałował mnie w policzek. W naszą stronę zaczął zmierzać Arek, a także Bartek. Idzie burza ludzie, kryjcie się kto może!
- Hej Lila, możemy pogadać?- Spytał Milik.
- Eee? No, to znaczy...- Słowa plątały mi się.
- Poczekaj. Zanim cokolwiek odpowiesz, pójdziesz ze mną na kawę po treningu?- Zaproponował Kapustka
- Z tobą porozmawiam- Wskazałam na Arka- A z tobą pójdę na kawę po treningu- Pokazałam na Bartka. Oni wszyscy tutaj wykończą mnie kiedyś. Chłopcy odeszli, a koniec treningu zaczął się zbliżać.

Tuż po jego zakończeniu Bartek "zawołał taksówkę". Pojechaliśmy do centrum Paryża. Chodziliśmy tam po centrum handlowym, aż w końcu usiedliśmy w kawiarni na tą obiecaną kawę. Złożyliśmy zamówienia i zaczęliśmy jakiś mało ważny temat rozmowy.
- Słuchaj, ty wiesz o mnie prawie wszystko, a ja o tobie tyle co nic- Powiedział brunet.
- Co byś chciał wiedzieć?- W tym momencie przyszła nasz kawa.
- Wybierasz się na studia?
- Narazie mi się nie spieszy
- Długo będziesz mieszkać jeszcze z Wojtkiem?
- Tyle ile będzie potrzeba
- Ilu miałaś chłopków? Takich na poważnie - Mogłabym stwierdzić, że on pisze o mnie reportaż, pamiętnik, lub książkę.
- Może dwóch
- A...ostatnie już
- Okej
- Czemu nie wyszło ci z ostatnim chłopakiem? Bo przypuszczam, że nie wyszło, a jeśli coś to przepraszam, że o to spytałem, lub cie uraziłem- Mówi się: " Nie rozdrapuj starych ran".
- To długa historia
- Uwierz, że chętnie posłucham
- A ja chętnie opowiem ci to kiedy indziej - Puściłam do niego oczko, a Bartek jako dżentelmen zapłacił za nas. Wróciliśmy do hotelu kiedy zbliżał się juz późny wieczór. Weszłam do swojego pokoju i chwyciłam za gitarę, którą wzięłam ze sobą. Zaczęłam przygrywać i nucić sobie. Muzyka to zdecydowanie mój żywioł. W końcu nucenie, przerodziło się w śpiew.
Kiedy już skończyłam piosenkę ujrzałam za sobą prawie całą kadrę wraz z trenerem Nawałką. Zaczęli mi bić brawa, a ja spłonęłam rumieńcami.
- Chcieliśmy zapytać czy idziesz na kolację - Zaśmiał się Grzesiek i szybko wyszliśmy do restauracji. Po skończonym posiłku podszedł do mnie Arek. No tak, przecież mieliśmy pogadać. Tylko nie bardzo mam na to ochotę. Przykro mi...
- To jak? Możesz zamienić ze mną słowo?
- Arek obiecuję ci, że pogadamy jutro dobrze? Jestem już bardzo zmęczona
- Okej, to miłej nocy i do jutra- Pocałował mnie w policzek i odszedł. Ja wróciłam padnięta do pokoju. Chyba znajdę jeszcze trochę siły na jedną piosenkę, co? Chwyciłam instrument. Zaczęłam grać Little Things. Piosenka idealnie pasuje do tego typu gitary akustycznej. Całokształt jest niesamowity.
Lecz po chwili zorientowałam się, że znów nie jestem sama w pokoju.
- Wiesz Księżniczko? Pięknie grasz i śpiewasz...

Mam do was pytanie. Chcielibyście w najbliższych rozdziałach więcej Bartka, czy może jeszcze trochę Arka?

Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz