Twarz od razu mi zbladła. Poczułam jak przechodzi mnie zimny dreszcz. Serce szybciej zaczęło bić. W pewnym momencie miałam ochotę stąd iść i schować się pod kołdrę.
-Liliana, co jest?
-Nic
- Gnębi cie coś od jakiegoś czasu, chyba powinienem wiedzieć co dokładnie
- To nie jest warte twojej uwagi
-Wszystko co związane z tobą jest warte mojej uwagi- Nagle zadzwonił telefon do chłopaka. Pokazał mi palec wskazujący, w sensie żebym chwilę poczekała. Brunet odszedł na bok i rozmawiał dość cicho, nic nie słyszałam. Trochę to wyglądało jakby chciał coś przede mną ukryć, lecz po chwili wrócił.
- A...Co dziś robiłaś?- Spytał nie pewnie.
- Byłam z wami na treningu, z Arkiem...- Nie dane mi było dokończyć.
- Z Arkiem?!
-No tak
- Gdzie byliście?
- W mieście na kawie, przecież wiesz, że to tylko przyjaciel i nie masz o co być zazdrosny
- Wiem...Gdybym się o ciebie nie martwił i nie był zazdrosny, to chyba znaczyłoby, że mi nie zależy
- Może
- Kocham cie, wiesz?
- Wiem- Posłałam mu trochę sztuczny, wymuszony uśmiech. Po chwili jego telefon, znów dał o sobie znać. Brunet ponownie odszedł na dalszy dystans. Lecz za kilka minut wrócił.
- Kto dzwonił?
- Umm...Mama
- A co chciała?
- Lili, ja już muszę lecieć. Będę za godzinę
- Aha, okej- Chłopak tylko pocałował mnie delikatnie w policzek i pobiegł w swoją stronę. Czuję tu kłamstwo...Tak nagle "mama" do niego zadzwoniła i musiał iść, ciekawe. Nawet nie powiedział co chciała więc wydaje mi się to podwójnie dziwne. Zrezygnowana poszłam z powrotem do pokoju.Nie umiałam znaleźć sobie miejsca. Ani tu, ani tam. Przebrałam się do piżamy, później spojrzałam na zegar. Wskazówki pokazywały godzinę 22. Nie minęła godzina od wyjścia Bartka, minęły cztery co najmniej. Miał wrócić...Wzięłam swój telefon i zamknęłam pokój na kluczyk. Zapukałam do pokoju Bartka i Mariusza. Po chwili otworzył mi ten drugi.
- O hej Liliana, co cię sprowadza?
- Hej, jest Bartek?
- Nie ma go, coś się stało?
- Nie wszystko okej, to cześć
- Jakby co to ja jestem, pa- Brunet zamknął drzwi, a ja usiadłam pod moimi pokojem. Oparłam się o ścianę, lecz po chwili zsunęłam się po niej. Załkałam cicho. Łzy mimo wolnie zaczęły spływać po mojej twarzy. Wtem ni stąd ni z owąd pojawił się Arek i Wojtek. Brat od razu podszedł i tak po prostu mnie przytulił.
- Chodź - Arek podniósł mnie i zaniósł do łóżka. Chłopcy usiedli przy mnie i wtedy opowiedziałam im wszystko. Nie mogę już dłużej tego w sobie dusić. Oldze nic nie powiem, dziewczyna by chyba zabiła Bartka lub zaczęła by go torturować. W sumie i to, i to dobre. "Nagłe" zniknięcie Kapiego, nieznany sms choć i tak mam podejrzenia, że to Ronaldo, kłamstwa mojego chłopaka. Wszystko to dobija mnie coraz bardziej. Wojtek i Arek obiecali nic nikomu nie mówić, mam nadzieje iż nic z ich ust nie dobrego nie wypadnie. W końcu zmęczona zasnęłam.- Mów co jest- Powiedziała blondynka w drodze na mecz.
- Ehh nie chcesz wiedzieć
- A co jak chce?
- To masz problem, bo ci nie powiem- Zaśmiałam się.
- Jak nie powiesz to opublikuje twoje przepiękne zdjęcia w internecie- Uśmiechnęła się zadziornie.
- Nie zrobisz tego!
- A co jak zrobię?
- Dobra...Powiem ci w trakcie meczu
- Okej- Praktycznie cały ranek nie widziałam Bartka. Dopiero gdzieś koło godziny przed meczem ujrzałam jego sylwetkę . Z jednej strony byłam szczęśliwa jak małe dziecko, z drugiej pojawił się u mnie grymas na twarzy.
W końcu dojechaliśmy. Chłopcy najpierw zrobili rozgrzewkę, zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, a także hymn Walii. Później sędzia zagwizdał na początek meczu. Na początku gra zaczęła się spokojnie, mało agresywnie. Lecz musiał nastać czas w którym jedna z drużyn zacznie grać intensywniej, pierwsza w tym była Walia. Nagle z biegli się wszyscy piłkarze wokół naszej bramki, a Bale kopnął w piłkę, która trafiła w sam górny, prawy róg tuż po 20 minucie.
- No to klapa- Powidziała blondynka.
- Ej, jeszcze nie koniec
- Tsaaa, dobra teraz mów o co tobie chodziło - Wyjaśniłam Oldze całą wczorajszą sytuacje z telefonem, sms'em i "nowym klubem" Bartka. A właściwie jeszcze nie nowym, a może następnym. W każdym bądź razie dziewczyna zareagowała dość emocjonalnie, tak jak myślałam.Zanim jeszcze zabrzmiał gwizdek na koniec pierwszej połowy, nasi zgromadzili się koło bramki Walii. Piszczu podał do Arka, ten do Grzesia, który wyminął walijskiego obrońcę i podał do Kuby. On zaś dośrodkował do Roberta, a Lewy oddał celny strzał. No to mamy 1:1! I to tuż przed przerwą!
- Teraz idę skopać Kapiemu tyłek - Stwierdziła przyjaciółka.
- Ojjj nie! Miałaś nic nie mówić!
-Aleee...
-Nie ma żadnego "ale"
- No okej...- Druga połowa to były nie celne strzały. Same pudła. Lecz zostało ostatnie 10 minut. Jeśli nikt nie strzeli, zostaną karne. A to już tylko loteria i kwestia farta. Tak też tuż przed ostatnimi dwoma minutami większość naszych zbliżyła się do bramki bramkarza drużyny przeciwnej. Grosicki wycofał na chwilę do Mączyńskiego. On zaś podał do Krychowiaka, następnie piłka powędrowała do Kuby w pole karne. Błaszczykowski oddał strzał lecz piłka odbiła się od pomocnika Walii na aut. Wyrzut z rąk naszych dał nam tylko rzut rożny, gdyż piłka odbiła się od bramkarza. Grosik poszedł do rożnego. Sędzia zagwizdał, a Kamil kopnął z całej siły trafiając wprost na głowę Bartka, który oczywiście nie zmarnował okazji i uderzył w jeden punkt, w piłkę. Przy tym doskonale trafił w bramkę. Na stadionie kibice poderwali się z miejsc krzycząc "GOOOOL"! JESTEŚMY W FINALE! Tak! Udało się! Dokonaliśmy tego... Chłopcy zaczęli cieszyć się z wygranej 2:1. Teraz to już ostatnia prosta. Kiedy już mieli iść do szatni Bartek szepnął mi coś do ucha.
- Po powrocie do La Baule przygotuj się na wyjście...Ostatnio zaczęłam myśleć nad zakończeniem tej książki i mam
dwa pytania.Ma się ona zakończyć na finale + kilka rozdziałów (tak z 5)- szczęśliwe zakończenie i brak drugiej części.
Czy koniec na finale+ epilog. Ale za to napewno będzie druga część - nie szczęśliwe zakończenie pierwszej części.
Mi się bardziej podoba ta druga opcja gdyż mam pomysł na mundial, eliminacje i dalsze losy bohaterów, a tak to by nie było co tutaj za dużo opisywać ;// to tylko moje zdanie ;* Co wy myślicie?
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
Fiksi PenggemarLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...