- Olga, kochana ty się dobrze czujesz?- Podeszłam do niej i przyłożyłam swoją rękę do jej czoła, sprawdzając czy ma gorączkę.
- Jak najbardziej
- Oh dziewczyno - Położyłam się na jej łóżku i przymknęłam powieki.
- Masz zamiar spać? Ależ cię ta kapusta w nocy wymęczyła
- Mam nadzieję, że żadnych podtekstów nie miałaś na myśli
- Ja? Ależ skądżeeee
- Yhyy
- No dobrze, co dziś robimy?
- Nie wiem, plaża?
- Mam smażyć się w tym gorącu?! A nie możemy jechać do galerii?
- Przecież niedawno tam byłyśmy
- Do tego czasu zdążyły pojawić się nowe wyprzedaże
- A ty wciąż o tym samym. Jak nie o Grześku to o zakupach i na odwrót
- Eh, proszę cię
- To gdzie idziemy?
- Zakupy? Proszeeeeee
- Ulegam ci ostatni raz, następnym razem ja wybieram, a tak z innej beczki, co u Grzesia?
- To przyjaciel twojego brata, jakbyś się ty nie mogła o to spytać - Marudziła pod nosem.
- Ale pytam się ciebie, więc mi odpowiedź
- Chyba okay, dalej nie wnikam
- Rozmawialiście?
- Tak
- I co?
- Chwilowa zgoda i zawieszenie broni- Zaśmiała się i wyrzuciła mnie z pokoju, dając tym samym znać, że mam iść do siebie się przebrać. Weszłam do pokoju, nikogo tam nie zastałam. A przede wszystkim nie zastałam tam tego uśmiechu, jego uśmiechu. Wzięłam prysznic, założyłam białego crop topa, czarne krótkie spodenki, zwiewny szary sweter, a do tego sandały i poszłam do pokoju Olgi. Blondynka była już gotowa, więc zabrałyśmy tylko telefony i portfele. Chłopcy jakieś pół godziny temu pojechali na trening, czyli z naszej ekipy nie powinno być raczej nikogo jeszcze w hotelu.Zadzwoniłam po taksówkę, była już za kilka minut. Do gadałam się bez problemu, po angielsku z chłopakiem który miał nas zawieść. W taksówce blondynka pokazywała mi wiadomości od jej znajomych. Wszystkie były mniej więcej o tej samej tematyce, euro. Było dużo śmiechu i dobrej zabawy czytając niektóre z nich. Lecz w końcu do jechałyśmy do galerii. Niedaleko jest podobno jeszcze dom handlowy, później może tam wejdziemy. Nie zjadłam dziś jeszcze śniadania, Olga tak samo czyli będziemy musiały znaleść coś tutaj.
Na nasze szczęście obok w jednym z budynków zauważyłyśmy Starbucks'a. Weszłyśmy do niego i każda z nas zamówiła to na co miała ochotę. Czekając na zamówienia zajęłyśmy sie rozmową.
- To wytłumacz mi w końcu skąd wiedziałaś o kąpieli w basenie i tej całej reszcie
- Mam swoje tajemne źródło
- Źródło? Kogo albo co?
- Gdybym powiedziała ci kto to, ta osoba nie była by już taka tajemna - Wtem zawołali nas po kawę i ciastka. Razem z Olgą wzięłam odebrałam swoje zamówienie, a następnie spowrotem usiadłyśmy na poprzednie miejsca.
- Nie ruszaj się!- Krzyknęła blondynka.
- Co?
- No nie ruszaj sie głuchoto!
- Co się dzieje?
- Pod żadnym pozorem nie obracaj się za siebie
- Niby czemu?
- Poprostu tego nie rób!- Kiedy mówisz komuś, że ma czegoś nie robić to ta osoba i tak to zrobi. Pewnie każdy to zna, a właśnie i ja tak zrobiłam. Odwróciłam się i od razu tego pożałowałam.
- Jezu czemu mi nie powiedziałaś, że tam jest Ronaldo?!
- Mówiłam! Mówiłam, że masz sie nie odwracać, ale ty jak zwykle swoje
- Musimy stąd iść, Olga bierz swoje rzeczy
- Ej, a może podejdziemy do niego?
- Pogięło cie kobieto?! Szybko!- Złapałam dziewczynę za rękę i pociągłam w stronę wyjścia. Lecz nie stało się tak jak chciałam, bo Portugalczyk nas zauważył.
- Oo Liliana, miło cie widzieć
- Hej Cristiano, nie zauważyłam cię wcześniej - Nie wcale go nie widziałam.
- Naprawdę? A to szkoda, co u ciebie?
- U mnie okej. Przepraszam cię, ale muszę już iść
- Czekaj, przecież mieliśmy się umówić
- Spędzam dzień z przyjaciółką więc...
- Pójdę z wami
- Ee... Wiesz? Ja chyba jednak...
- Jasne chodź - Powiedziała Olga. No to jestem skazana na tego lalusia. Ludzie i jak tu żyć?Ja, blondynka i Ronaldo poszliśmy do galeri na zakupy. Czyżby kolejny powód do zazdrości Grzesia ze strony Olgi? Cały dzień spędzania czasu z Cristiano. Niby nie było, aż tak źle, ale na dłuższy okres czasu bym z nim nie wytrzymała. Podeszło do nas dość dużo fanek, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie i wziąć autografy. Usiedliśmy na chwilę na ławeczce żeby odpocząć. Nagle zadzwonił telefon do blondynki więc ta odeszła kawałek od nas.
- Spotkamy sie gdzieś sami?- Zapytał Portugalczyk, tak z nikąd.
- Nie obraź sie, ale nie
- Czemu?
- Ty chcesz ode mnie czegoś więcej prawda?
- Czy ja wiem? Kilka spotkań, a później ten tegez to chyba nie coś więcej
- Boże jaki z ciebie jest idiota- Podeszłam do blondynki i zaczęłyśmy się kierować w stronę wyjścia. Zadzwoniłam po taksówkę, lecz kiedy wchodziłyśmy do środka, podbiegł do nas Ronaldo.
- Coś nie tak zrobiłem?- Urodziłeś się...
- Mam chłopaka
- Tą Sałatę?
- Kapustkę, cześć - Samochód odjechał, a my razem z nim, zostawiając w oddali samego Crisa.
- Ojoj, widzę pomiędzy wami napięcie
- No nie gadaj! Tak poza tym kto dzwonił?
- Grzesiek
- Uuu
- Kiedy będziemy
- To sie akurat dobrze składa, że dzwonił w tej sprawie
- Podobno ty nie odbierałaś od Bartka i Wojtka
- Czekaj...Telefon mi się rozładował
- Trzymaj - Powiedziała dziewczyna podając mi Power Banka.
- Dzięki - Od razu włączyłam "ajfona". Miałam tam chyba z dwadzieścia nieodebranych połączeń. Upsss. Także kilka sms'ów.Bartuś❣🙈💞: Gdzie jesteś? *-*
Bartuś❣🙈💞: Przepraszam, że rano zniknąłem tak bez słowa :c
Bartuś❣🙈💞: Nie gniewasz się? :o
Bartuś❣🙈💞: Lili czemu nie odbierasz?! -.-
Bartuś❣🙈💞: Martwię się! :(((
Bartuś❣🙈💞: ZACZYNAM DZWONIĆ DO WSZYSTKICH SZPITALI OK?
Bartuś❣🙈💞: Liliana odezwij się ;(
Bartuś❣🙈💞: Jeśli to czytasz i nie odpisujesz specjalnie...To nie skończy się dla ciebie dobrze ;///
Bartuś❣🙈💞: Jak mnie kochasz to odpisz ;*
Bartuś❣🙈💞: Aha... </3
Jak dobrze pójdzie to następny rozdział będzie koło 1/2 (nie sprawdzony)
CZYTASZ
Zenit Skrajnych Uczuć | Kapustka
FanfictionLiliana Szczęsna. Może kojarzy wam się to nazwisko z kimś i myślę, że mówimy o tej samej osobie. Mianowicie o Wojtku Szczęsnym, bramkarzu reprezentacji Polski. Osiemnastolatka jak każda jej rówieśniczka posiada pełno celi do zrealizowania, pracowici...