Rozdział 41

1.1K 153 6
                                    

*Ethan*
Szedłem ulicami miasta i byłem sam dopóki nie podszedł do mnie staruszek, który kiedyś prosił mnie o dwa złote "na kanapkę." Spojrzałem na niego niechętnie i już chciałem coś odburknąć by sobie poszedł lub coś w tym stylu ale mężczyzna mi przerwał mówiąc
-Wiem, że mnie nie lubisz. Widać to jak na dłoni ale ta dziewczyna z którą czasami cię widziałem. Nie wiem jak się nazywa ale ma włosy do pasa, kojarzysz?
Pokiwałem głową i spojrzałem na niego lekko zdenerwowany
-Jest w szpitalu dwie przecznice dalej. Myślę, że chciałbyś to wiedzieć. Mógłbym nic ci nie mówić młodzieńcze ale nie mam serca z kamienia a wiem, że ci na niej zależy.
Spojrzałem na mężczyznę niedowierzająco na co odpowiedział
-Kto się czubi ten się lubi, wiesz? Tak poza tym, nie mam ci za złe że mi nie ufasz. W dzisiejszym świecie tyle mówi się o ludziach podszywających się za biednych po to by wyłudzić pieniądze. Zauważyłeś chłopcze, że dziś gdy mamy tyle ochrony, tyle bezpieczeństwa, tyle jedzenia i pieniędzy to brakuje nam jednego?
Pokręciłem przecząco głową nie wiedząc o co mu może chodzić
-Brakuje nam serca chłopcze. Serca i empatii. W radio słyszy się wiadomości że ktoś zmarł prawda? Przykładowo że zmarła osiemnastolatka ponieważ ktoś ją zamordował. Zwróciłeś uwagę na to jakim tonem mówi to osoba z radio gdy przekazuje tę wiadomość?
Udzieliłem tej samej odpowiedzi co poprzednio na co staruszek odpowiedział
-Mówi to obojętnie. Obojętny jest mu los innej osoby. Taki jest dzisiejszy świat. Ktoś umarł, ktoś kogoś bije na ulicy przed twoimi oczami a my co robimy? Mijamy to z obojętnym wzrokiem...nie bądź taki i pokaż tej dziewczynie, że nie jest obojętna. Ona tego potrzebuje, wierz mi.
Posłuchałem starca i obracając się w kierunku drogi do szpitala ruszyłem przed siebie nie mówiąc nic do starca. Po kwadransie byłem na miejscu i stojąc w kolejce do recepcji by dowiedzieć się, gdzie leży Angel, zauważyłem tablicę na której wisiała lista nowo przyjętych pacjentów i numery sal. Z uśmiechem zwycięzcy na ustach poszedłem w stronę windy wciskając drugie piętro. Chwilę potem szedłem w kierunku sali trzydzieści cztery i usłyszałem czyjś krzyk. Wbieglem do sali widząc przestraszoną pielęgniarkę i tego mężczyznę którego widziałem gdy Angel rozmawiała z nim siedząc na krawężniku. Tylko że teraz ten bydlak trzymał ją za piżamę przyciskając do ściany, podbiegłem w jego stronę rzucając go w drugi kąt sali czym spowodowałem zaalarmowanie ochrony. Ukląknąłem obok dziewczyny i potrząsnąłem ją za ramiona. Nie odzywała się. Nie reagowała. Dlaczego? Nie wiem. Potem oderwano mnie od niej na co nie chciałem pozwolić wyrywając się lekarzom. Czasami trzeba się poddać by wygrać...
Tak zrobiłem ja...poddałem się woli lekarzom by uratowali dziewczynę...

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz