Rozdział 84

668 94 12
                                    

*Ethan*
Po tym jak Angel wyszła z mojego domu, siedziałem na kanapie z założonymi rękami na szyi w geście bezradności. Nie miałem pojęcia co zrobić. Obiecałem Aniołkowi że przy niej będę tymczasem ona wolała mnie zostawić z przekonaniem, że tak będzie lepiej dla nas obojga. Co za bzdura. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do salonu. Jak się okazało był to mój ojciec. Nie powiem zdziwiło mnie, że pan biznesmen znajdzie czas dla kogoś takiego jak ja. Spojrzałem na niego wyczekująco.
-Wiem, że jest ci ciężko ale w jej przypadku nic się nie da zrobić. Kontaktowałem się z najlepszymi lekarzami i nawet oni rozkładają ręce. Przykro mi. -powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.
Strzepnąłem jego dłoń wstając z kanapy i spoglądając mu wściekle w oczy powiedziałem przez zęby
-Nie mów że jest ci przykro bo ty jej nawet na oczy nie widziałeś! Nie mów, że ci przykro skoro jej nie znasz! Ty nawet tak nie myślisz! Nie było cię tu! Dlaczego wszyscy mówią, że jest im przykro? Przecież to nic nie da. Nie uratuje jej to życia! - krzyczałem zupełnie załamany tą całą sytuacją. Wyszedłem z domu by pomyśleć w ciszy i spokoju. Nie zrozumie mnie ten, kto nie wie jak to jest stracić kogoś,  kto całym sercem cię rozumiał i nie krytykował. Spojrzałem w niebo i krzyknąłem na cały głos
-Dlaczego jej to robisz!? Dlaczego ona!? Dlaczego nie ja!?
Mój zupełnie załamany głos i zalana łzami twarz dawała zupełny obraz mojego nędznego stanu wewnętrznego. Szedłem ulicą i ujrzałem mężczyznę, któremu nie chciałem kiedyś pożyczyć dwóch złotych. Siedział on na krawężniku i jadł suchy chleb popijając go wodą z butelki. Usiadłem obok niego zwieszając głowę ku dołowi. Poczułem jak mężczyzna spogląda na mnie a po chwili szepcze
-Unieś swą głowę ku górze chłopcze i idź do przodu. Małymi kroczkami ale do przodu albowiem cofać się lub stać w miejscu nic nie zmienisz.
Spojrzałem na niego i ujrzałem uśmiech na jego twarzy. Starzec połamał na pół swój chleb i tą większą część podał mi. Popatrzyłem na niego niezrozumiale przyjmując chleb.
-Dziel się z innymi a będziesz syty. -powiedział widząc moją minę.
    Dopiero potem zrozumiałem, że on w ogóle nie mówił o jedzeniu...

_________________________________
Dalsza część rozdziału za około 4h.

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz