Rozdział 88

686 100 59
                                    

*Ethan*
Obracając się ujrzałem wielu lekarzy biegających przy Aniołku. Nie wiedziałem co się dzieje. Jeszcze minutę temu wszystko było w porządku a teraz ekran, który ukazywał pracę serca Angel był niespokojny, piszczał głośno i raz ukazywał prostą a raz krzywą linię. Jeden z lekarzy podniósł ręce do góry w geście poddania i wyszedł na korytarz podczas gdy pozostali próbowali ratować ją reanimacją. Uderzałem załamany dłonią o szybę od drzwi w geście załamania i prośby o dalszą walkę o życie mojej ukochanej. Lekarz który stał z pół metra ode mnie również przyglądał się temu całemu zgiełkowi i skomentował to jednym zdaniem
-Walczyć o to co nieuniknione to jak walczyć o to by z burzowej chmury nie spadł deszcz. Chcę ci powiedzieć chłopcze, że ona nie przeżyje. Zapewne powiedziała ci, że ma jeszcze czas ale nie wie ile, prawda? - zapytał patrząc na mnie smutnymi oczami.
Pokiwałem twierdząco głową na co wypuścił głośno powietrze i kładąc dłonie na karku wyszeptał
-Nie okłamała cię. W chwili gdy ci to mówiła miała rację ale oboje liczyliście na conajmniej kilka miesięcy. Niestety w jej przypadku chodziło raczej o dni, maksymalnie tygodnie. Jej rak jest w najgroźniejszym stadium. Przykro mi to mówić ale ona umiera. Nie wiem czy ją uratujemy, nie chcę robić ci złudnych nadziei. -powiedział po czym wszedł z powrotem do sali. Osunąłem się na podłogę plecami po ścianie i zacząłem płakać jak małe dziecko. Walczono o mój sens życia. Nie chciałem jej stracić. Jak mam żyć bez jej uśmiechu? Jak mam żyć bez jej towarzystwa? Jak mam żyć bez naszych rozmów? Bez dźwięku jej głosu? Nie wiem ile tak siedziałem pod tą ścianą ale chyba na tyle długo by wzbudzić czyjeś zainteresowanie. Podnosząc swoja zmarkotniałą twarz ujrzałem ponownie tego lekarza. Wstałem chwiejąc się lekko i opierając się dłonią o ścianę nakazałem dłonią by mówił. Spojrzał na mnie lekko zaniepokojony i powiedział tylko;
-Udało nam się na chwilę ją wybudzić...
Po tych słowach na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i już chciałem wejść do sali i przytulić mojego Aniołka ale lekarz mnie zatrzymał widząc moją minę dodał smutny
-...niech pan się z nią pożegna. To jej ostatnia chwila.
Spojrzałem skonsternowany na lekarza szukając na jego twarzy rozbawienia co świadczyłoby o tym, że robi sobie ze mnie żarty ale niczego takiego nie znalazłem. Roześmiałem się gorzko i przecierając dłońmi twarz próbowałem powstrzymać napływające łzy. Na daremno. Omijając lekarza wszedłem do sali i pierwsze co zrobiłem to przutuliłem leżącą na łóżku Angel i poprosiłem ją
-Nie opuszczaj mnie, proszę. Nie rób mi tego. Nie...proszę. -płakałem w jej ramię a dziewczyna głaskała mnie uspokajająco po plecach.
-Tak musi być. - szepnęła ledwo słyszalnie. Uspokoiłem się lekko i odsunąłem się od dziewczyny łapiąc ją za dłoń. Patrzyłem na mojego Aniołka ze świadomością, że to najprawdopodobniej nasza ostatnia wspólna chwila. Byłem załamany. Nie mogłem pojąć tego, że jutro zapewne jej nie zobaczę ani pojutrze...
Poczułem jak Angel głaszcze mnie po policzku i szepcze
-Zrobisz coś dla mnie?
Pokiwałem szybko twierdząco głową na co brunetka zarwagowała śmiechem.
-Podasz mi lusterko?
Zdziwiłem się lekko ale zacząłem rozglądać się za lusterkiem ale nigdzie go nie ujrzałem. Szukałem takiego małego przenośnego ale nie było. Widząc smutną minę dziewczyny wstałem z łóżka pokazując palec w górze by poczekała, co zrozumiała. Wszedłem do łazienki, która była w pokoju za drzwiami. Znalazłem to, co szukałem ale wisiało ono na ścianie i było dość spore. Dla Aniołka zrobię wszystko. Wziąłem lustro z obu stron za rogi i podniosłem do góry w ten sposób zdejmując je ze ściany. Powoli wyszedłem z łazienki i postawiłem w nogach łóżka dziewczyny, która patrzyła na mnie zszokowana a po chwili zaczęła się śmiać. Zerknąłem w stronę drzwi i ujrzałem wszystkich lekarzy wpatrujących się w nas z uśmiechem na twarzy. Niektórzy płakali a niektórzy śmiali się przez łzy. Za nimi stały pielęgniarki, które również podzielały zachowanie lekarzy. Spoglądając na mojego Aniołka zauważyłem jak zszokowana patrzy w lustro.
-Dlaczego jesteś taka zdziwiona? - zapytałem.
-Nie widziałam siebie w lustrze od śmierci matki. - odpowiedziała- Naprawdę jestem do niej podobna, ojciec miał rację...
-Miałem ci przekazać przeprosiny od twojego ojca. - powiedziałem siadając obok niej na łóżku.
Zauważyłem jak oczy brunetki stają się szkliste po czym szepcze
-Przekażesz, że mu wybaczam? -szepnęła.
Pokiwałem twierdząco głową po czym ją przytuliłem. Wyczułem jak jej ramiona się lekko trzęsą; płakała.
-Ja nie chcę umierać. Nie chcę cię zostawiać. Nie chcę byś był sam. Nie bądź taki jaki byłeś. Nie uciekaj od ludzi, proszę. Masz zbyt piękne wnętrze by się ukrywać. Masz tyle do ofiarowania. Znajdziesz kogoś kto cię pokocha i kogo ty pokochasz. Życzę ci wszystkiego dobrego. Kocham cię Eth ale pamiętaj, jeśli będziesz chciał być taki jak kiedyś to kopnę cię w tyłek z góry. Masz to jak w banku. - powiedziała próbując obrócić sytuację w żart ale wiedziałem, że tak naprawdę próbuje wstrzymać płacz. Oparłem swoje czoło o jej i szepnąłem
-Kocham ciebie i zawsze będę. Nie chcę byś odeszła. Nie rób tego, proszę. -szeptałem do jej ucha.
-Obiecaj mi że nie będziesz taki jaki byłeś nim cię poznałam, proszę. - szepnęła cichutko.
Przytuliłem ją do siebie i zapytałem
-Dlaczego?
-Po prostu obiecaj proszę. -powiedziała tak cicho że ledwo usłyszałem.
-Obiecuję.- powiedziałem.
Czułem jak Angel się uśmiecha i szepcze cichutko
-Dziękuję.
Potem był tylko głośny pisk maszyny a lekarze wbiegli do sali i zabrali mi ją z rąk a pielęgniarki wyszarpały mnie dosłownie z sali. Nie chciałem opuścić sali. Nie chciałem jej zostawić. Nie chciałem by nas rozdzielono. Nie chciałem...

__________________________________
A oto obiecany rozdział. Jak emocje po rozdziale? 🤗😘

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz