Rozdział 92

662 98 28
                                        

*Ethan*
Wyszedłem ze szpitala nie czekając na starca, który tak naprawdę nie wiem gdzie był i co robił. W tej chwili jedyne co wiedziałem to to, że spełniło się moje marzenie; by Angel nie umarła. Natomiast stało się to, czego nie chciałem, straciłem Angel. Straciłem ją ale nie tak jak się spodziewałem. Żyje ale nie pamięta mnie. Nie pamięta nas. Dla niej jestem tym, kim dla wszystkich dookoła - nikim. Nie zna mnie. Nie pamięta tego jak tuliłem ją w ramionach, jak przyłapała mnie w środku nocy na graniu na fortepianie. Nie pamięta jak ja ją pocieszałem i jak ona mnie pocieszała. To tak jakby to wszystko co przeżyliśmy dotychczas, nie istniało. Może tak miało być? Może to znak, że mój czas dla niej minął?
Pokręciłem przecząco głową zupełnie załamany. Stałem na środku chodnika w centrum miasta blokując tym samym sprawny ruch ulicznym mieszkańcom. Czy mnie to obchodziło? Nie. W tej chwili zdałem sobie sprawę, że cokolwiek by się stało mi, to świat nie pogłębiłby się w żałobie z tego powodu. Świat żyłby dalej tak samo. Ludzie robili by to, co robili do tej pory bo kogo obeszłaby śmierć nastolatka skoro ich na świecie jest miliony albo i więcej. Nie jestem nikim wyjątkowym. Jestem zwykłym chłopakiem, który nic nie dokonał. Świat by się nie załamał gdybym umarł. Czas płynie dalej, nie zatrzymuje się dla nikogo...
Dlaczego Angel? Dlaczego?
Odwieczne pytania na które nie ma odpowiedzi. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłem się w kierunku właściciela owej dłoni i ujrzałem nikogo innego jak starca. Prychnąłem jedynie na jego obecność i ruszyłem w stronę domu. Mężczyzna jakby przewidując cel mojego zaczętego marszu, powiedział lekko podniesionym głosem nie ruszając się z miejsca;
-I co tam będziesz robił? Zaczniesz się zadręczać pytaniami na które nie ma odpowiedzi i płakać? To chcesz robić?
  Stanąłem w miejscu i powoli obracając się w jego kierunku spojrzałem mu w oczy i odpowiedziałem;
-Zapewne to zrobię bo cóż innego mi pozostało? Powiedz mi człowieku o mądrości jak ocean, co mam robić? Co mi pozostało? Jestem sam! To Angel była dla mnie wszystkim! To Angel wyciągnęła dłoń w moim kierunku gdy inni po mnie deptali lub omijali szerokim łukiem. To Angel była moim Aniołem...
Wpierw krzykiem potem szeptem...tak się zaczyna i kończy miłość. Zaczynamy pełni szczęścia i radości bo jesteśmy razem. Potem jest spokojnie bo nic nowego się nie dzieje a na koniec odchodzimy cicho by ostatecznie zadać sobie pytanie "dlaczego to się skończyło?"
Niestety w moim przypadku znam odpowiedź na to pytanie i ani ja ani Angel nie tego chcieliśmy; nie chcieliśmy o sobie zapomnieć. Najgorsze jednak nie jest to, że Angel o mnie nie pamięta. Najgorsze jest to, że ja pamietam o niej. Pamiętam wszystko...a to tak cholernie boli. Mimo wszystko nie oddałbym naszych wspólnych chwil za nic. Są one dla mnie wszystkim co mam. Co z tego, że w tej chwili trzymam się ich jak tonący gałęzi? Tylko one mi pozostały bo teraźniejsza Angel mnie nie pamięta...To tak cholernie boli.
        "Prawdziwa miłość przetrwa wszystko." -słowa starca huczały mi w głowie niczym echo. Czy jest w nich prawda? Nie wiedziałem dopóki się nie przekonałem...

________________________________
Napisałam ten rozdział specjalnie dla was wcześniej by dodać dziś więcej next'ów. Pisałam go podczas stania na dworcu i jazdy autobusem 😂😁😙 Czekam na wasze komentarze 😄🤗😚

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz