Rozdział 58

900 129 10
                                    

*Angel*
Obudziłam się cała spocona z szybkim oddechem, co oznaczało tylko jedno: moje koszmary wróciły. Mam je odkąd ojciec podniósł na mnie po raz pierwszy rękę, czyli odkąd wróciłam do domu po śmierci mamy, pamiętam to jakby to było wczoraj...
   Tato w drodze do domu cały czas trzymał mnie za rękę i czułam, że im bliżej domu byliśmy to jego dłoń coraz mocniej ściska moją. Kilka domów przed naszym spojrzałam na tatę i powiedziałam by puścił mą rękę ponieważ to boli. Tatuś nie zwrócił na mnie uwagi. Mając łzy w oczach nie powiedziałam nic więcej nie widząc żadnego rezultatu na moje wcześniejsze słowa. Kilka chwil później znaleźliśmy się w domu. Tato otworzył drzwi frontowe i popchnął mnie do wnętrza mieszkania, zamykając z trzaskiem je za sobą. Upadając na podłogę, szybko odwróciłam się przestraszona w stronę taty, który spoglądał na mnie ze złością, co zdażyło się po raz pierwszy. Patrzyłam na tatę, który zachowywał się jak nie mój tatuś, ze strachem w oczach.
-To przez ciebie - powiedział po czym podszedł do mnie i uderzył mnie z otwartej dłoni w twarz.
Zaczęłam płakać pytając jedynie raz po raz "dlaczego". Tato uklęknął naprzeciw mnie sycząc przez zęby
-Bo jesteś do niej podobna...
Te ostatnie słowa ciągle mi towarzyszą z dnia na dzień. Jestem do niej podobna...nie wiem czy to prawda. Unikam luster w jakiejkolwiek postaci odkąd usłyszałam to od ojca czyli sześć lat. Sześć lat... Wstając z łóżka poczłapałam zmęczona wszystkim co oferuje życie do łazienki z głową zwieszoną ku ziemi by uniknąć wiszącego na ścianie lustra, odkręciłam wodę i obmyłam nią twarz chcąc w ten sposób zmyć zmęczenie całego bólu który mnie dotknął jakby to w ogóle było możliwe. Zakręcając wodę, sięgnęłam po ręcznik i wytarłam twarz, opierając dłonie o umywalkę. Tkwiłam tak dobrych kilka minut w zaciszu w którym słychać było smutne dźwięki fortepianu. Jakby na zrządzenie losu, piosenka którą ktoś w tej chwili grał kojarzyła mi się z czasów wtedy, gdy mama żyła. Nie wiedząc kiedy po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Chcąc przerwać tę melodię ruszyłam na parter nie myśląc by wpierw zetrzeć łzy z policzków. Stając w wejściu do salonu z którego grała melodia, ujrzałam Ethana pogrążonego w muzyce. Widziałam jego zaangażowanie i skupienie. Tak wygląda człowiek, gdy robi coś co kocha. Pochodząc do niego, chwyciłam go za dłoń w ten sposób przerywając ciąg dalszej melodii. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony moją obecnością. Trzymając bruneta za dłoń poprosiłam
-Przestań, proszę.
-Dlaczego?- spytał zaciekawiony.
Odetchnęłam głęboko, spogladając w ziemię by zasłonić twarz długimi włosami, szepcząc
-Czasami dane melodie kojarzą nam się z czymś, co jest tak nieprawdopodobne wobec rzeczywistości, że wolimy uznać to za fikcję ponieważ ból wspomnień jest zbyt wielki...

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz