Rozdział 57

905 122 32
                                    

        * Polecam piosenkę.

*Ethan*
Wychodząc z pokoju dziewczyny, zszedłem na parter i stojąc na środku korytarza słyszałem jak niektóre z matek uspokajają dzieci śpiewając im kołysankę, którą znam dzięki tym kobietom. Moja matka nigdy nie śpiewała mi kołysanek a niańki ich nie znały. Słuchałem jak jedna z matek śpiewa dziecku tę kołysankę a potem robi to coraz ciszej i ciszej aż w końcu przestaje w ogóle śpiewać. Zapewne dziecko zasnęło. Zazdroszczę temu dziecku i matce. Mimo, że nie mają nic mają wszystko. Mają siebie i wzajemną miłość. Ja mając ten pałac, nie mam nic. Dlaczego? Ponieważ z miłością nie da się konkurować. Mając wzajemną miłość, masz wszystko. Tylko nieliczni jej doświadczają. Doświadczyć jej to zaszczyt nie wstyd. Niektórzy z nas w moim wieku wstydzą się miłości którą obdarzają nas rodzice. Pamiętam, jak widziałem matkę, która biegła do chłopaka z mojej klasy by go objąć a ten, odsunął ją od siebie i powiedział by nie robiła mu wstydu. Mina tej kobiety z radosnej i wzruszonej z syna, który zdał z czerwonym paskiem na koniec roku, stała się smutna. Zrobiła wesołą minę udając, że nic się nie stało i wróciła do tłumu ludzi z którego sekundę temu wybiegła. Niestety, prawdą jest to, że nie docenisz czegoś dopóki nie stracisz lub będziesz na krańcu straty na przykład kogoś bliskiego. Nic tak nie boli jak zawód na kimś bliskim, to jest tak jakby ktoś cię okłamywał całe życie a gdy uznał iż jesteś na tyle dorosły to powie ci, że twoje dotychczasowe życie to jedno wielkie kłamstwo. Wtedy dochodzi się do wniosku, że wszyscy kłamią. Najgorsze jednak jest to, że tracisz zaufanie. Nie tylko do tej osoby. Do wszystkich dookoła...
    Słysząc trzaskanie drzwi, wzdrygnąłem się lekko tym samym otrząsając się z rozmyślań. Potrząsnąłem głową, pocierając dłońmi twarz. Ruszyłem przed siebie opuszczając dłonie i w oczy rzucił mi się nieużywany od wieków instrument na którym grałem jako dziecko. Nikt nie miał prawa go dotykać i wszyscy z tego domu o tym wiedzieli. Zdejmując delikatnie narzutę z fortepianu rzuciłem ją na podłogę i usiadłem na stołku kładąc dłonie na klawiszach, zacząłem grać pierwszą piosenkę, która przyszła mi do głowy a za nią kolejna i kolejna i kolejna. Nawet nie zauważyłem, że ktoś może tego słuchać. Nawet nie pomyślałem, że ten ktoś może powiedzieć mi coś, co będzie tak prawdziwe, że doprowadzi mnie do takiej a nie innej reakcji...

__________________________________
Wracam po długiej nieobecności. Mam nadzieję, że się podoba. Do nextu 😙😉 i oczywiście czekam na wasze komentarze i polubienia

Zrozumieć Anioła - Dominika LewkowiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz