Ellie
- Wydaje mi się, że powinnaś się przespać - usłyszałam z lewej strony.
W drzwiach od sali stała Mia, w swojej nienagannej fryzurze oraz drogich ciuchach z jakiegoś markowego sklepu. Na twarzy miała wyrysowaną troskę, więc od razu przełączyłam się w tryb trzeźwości. Nie chciałam, by znów się mnie pytała, co zamierzam zrobić z swoim życiem, i gdzie mam zamiar teraz mieszkać.
Choć nie mówiłam jej tego w prost, ona widziała, ze mam nadzieje na to, że Michael przyjmie mnie z powrotem. Nie mówiłam nic, ale po jej minie widać było, jakie ma co do tego wątpliwości. Było mi przykro, dlatego właśnie nie odpisywałam na jej wcześniejsze esmsy, oraz ignorowałam jej telefony.
- Nic mi nie będzie - wymamrotałam, z powrotem opadając na oparcie fotela, w którym siedziałam. W ciągu kolejnej nocy, którą tu spędziłam, przeniosłam się z twardego krzesła na mięciutki fotel, który zapewniał mi chociaż minimalną dawkę wygody, gdy tak czekałam, aż Michael w końcu się obudzi. - Poza tym jak wiesz, nie mam, gdzie się zatrzymać - wycedziłam ironicznie przez zaciśnięte zęby.
- Ellie... - wyglądała na szczerze zbitą z tropu. Wezbrał we mnie gniew.
- Co, Mia? - warknęłam, wstając. Zakręciło mi się w głowie. Z powrotem opadłam na fotel. Zamknęłam oczy.
- Ellie, nic ci nie jest - potrząsnęła moim ramieniem, a ja się wzdrygnęłam. Po raz pierwszy jej dotyk mnie odrzucał. Nie mogłam pozbyć się tego uczucia - Dziewczyno do cholery, otwórz oczy!
- Więc mieszkałaś u niego? - spytała, skupiając się całkowicie na mojej minie. - I teraz nie masz, gdzie się zatrzymać?
- Jezu, Mia - warknęłam w jej stronę trochę podirytowana - Przecież już ci o tym mówiłam.
- To co zamierzasz teraz zrobić? - spytała wbijając jeszcze mocniej swoje tęczówki, w każdą komórkę mojego ciała. Popatrzyłam na swoje dłonie, nie chcą wypowiadać mojej nadziei na głos. Wtedy mogła stać się jeszcze mniej realistyczna niż teraz. - Rozumiem - wyszeptała, gdy dotarł do niej sens mojego milczenia.
- To nie tak, Mia....
- Chyba nie wierzysz, ze będziecie znów mieszkać razem? - spytała z niedowierzaniem, kręcąc głową - Po tym, co mu powiedziałaś?
Poczułam się tak, jakby uderzyła mnie w twarz. A nawet gorzej.
Tyle czasu radziła mi, bym znalazła sobie kogoś, kto mnie pokocha, z kim będę szczęśliwa. A teraz mi tego zabrania.
Myślałam, ze jesteśmy przyjaciółkami. Powinna mnie wspierać, a nie zachowywać się jak ostatnia suka. Tyle razy widziała, jak płaczę, jak chcę z tym wszystkim skończyć, a teraz sama stara się mnie zniszczyć.
Nie mogłam jej tego wybaczyć.
- Chyba powinnaś już wyjść - wyszeptałam, czując coraz większe zawroty głowy. - Nie jesteś tu potrzebna.
- Ellie...
- Wyjdź - warknęłam, otwierając oczy - I nie pokazuj się tu więcej, rozumiesz?!
- Ellie, proszę...
- Prosisz! Ty prosisz! Wielka Mia o coś prosi! Nie! Nie chcę, byś znowu mówiła mi, ze moja walka o niego jest bezsensowna, ze jest stratą czasu, rozumiesz? Jesteś żałosna! - zaczęłam wyrzucać z siebie coraz to nowsze myśli, które kreowały się w mojej podświadomości już od dłuższego czasu - Jeśli jestem nieszczęśliwa, to chcesz by to się zmieniło. Jednak, gdy zaczynam być szczęśliwa, ty musisz wszystko niszczyć!
Stała , najwyraźniej wstrząśnięta moim wybuchem. Chyba nie wiedziała, co ma powiedzieć. Przez wiele lat uważałam ją za przyjaciółkę, za kogoś, kto bez względu na wszystko, jest dobry, i docenia w ludziach jego dobre strony. Była moim autorytetem. Moim talizmanem. Ale musiała to oczywiście zniszczyć.
Może tak to już w życiu bywa. Ludzie przychodzą , odchodzą. Czasem zostają na trochę dłużej, zmieniając cię nie do poznania. Czasem tylko muskają cię swoją osobowością, zapałem do życia.
Jednak bez względu na to, co dla ciebie robią , i tak kiedyś odejdą.
CZYTASZ
Godni Miłości
RomantikEllie skończyła 18 lat i opuściła dom dziecka. Musi rozpocząć nowe życie, które już od początku komplikuje się na każdym kroku. Mimo wielu wylanych łez, dziewczyna uparcie walczy, by iść dalej. Kiedy jednak spotyka przystojnego Michaela, który otacz...