23.Może tak to już w życiu bywa

1.8K 137 0
                                    

Ellie

- Wydaje mi się, że powinnaś się przespać - usłyszałam z lewej strony.

W drzwiach od sali stała Mia, w swojej nienagannej fryzurze oraz drogich ciuchach z jakiegoś markowego sklepu. Na twarzy miała wyrysowaną troskę, więc od razu przełączyłam się w tryb trzeźwości. Nie chciałam, by znów się mnie pytała, co zamierzam zrobić z swoim życiem, i gdzie mam zamiar teraz mieszkać.

Choć nie mówiłam jej tego w prost, ona widziała, ze mam nadzieje na to, że Michael przyjmie mnie z powrotem. Nie mówiłam nic, ale po jej minie widać było, jakie ma co do tego wątpliwości. Było mi przykro, dlatego właśnie nie odpisywałam na jej wcześniejsze esmsy, oraz ignorowałam jej telefony.

- Nic mi nie będzie - wymamrotałam, z powrotem opadając na oparcie fotela, w którym siedziałam. W ciągu kolejnej nocy, którą tu spędziłam, przeniosłam się z twardego krzesła na mięciutki fotel, który zapewniał mi chociaż minimalną dawkę wygody, gdy tak czekałam, aż Michael w końcu się obudzi. - Poza tym jak wiesz, nie mam, gdzie się zatrzymać - wycedziłam ironicznie przez zaciśnięte zęby.

- Ellie... - wyglądała na szczerze zbitą z tropu. Wezbrał we mnie gniew.

- Co, Mia? - warknęłam, wstając. Zakręciło mi się w głowie. Z powrotem opadłam na fotel. Zamknęłam oczy.

- Ellie, nic ci nie jest - potrząsnęła moim ramieniem, a ja się wzdrygnęłam. Po raz pierwszy jej dotyk mnie odrzucał. Nie mogłam pozbyć się tego uczucia - Dziewczyno do cholery, otwórz oczy!

- Więc mieszkałaś u niego? - spytała, skupiając się całkowicie na mojej minie. - I teraz nie masz, gdzie się zatrzymać?

- Jezu, Mia - warknęłam w jej stronę trochę podirytowana - Przecież już ci o tym mówiłam.

- To co zamierzasz teraz zrobić? - spytała wbijając jeszcze mocniej swoje tęczówki, w każdą komórkę mojego ciała. Popatrzyłam na swoje dłonie, nie chcą wypowiadać mojej nadziei na głos. Wtedy mogła stać się jeszcze mniej realistyczna niż teraz. - Rozumiem - wyszeptała, gdy dotarł do niej sens mojego milczenia.

- To nie tak, Mia....

- Chyba nie wierzysz, ze będziecie znów mieszkać razem? - spytała z niedowierzaniem, kręcąc głową - Po tym, co mu powiedziałaś?

Poczułam się tak, jakby uderzyła mnie w twarz. A nawet gorzej.

Tyle czasu radziła mi, bym znalazła sobie kogoś, kto mnie pokocha, z kim będę szczęśliwa. A teraz mi tego zabrania.

Myślałam, ze jesteśmy przyjaciółkami. Powinna mnie wspierać, a nie zachowywać się jak ostatnia suka. Tyle razy widziała, jak płaczę, jak chcę z tym wszystkim skończyć, a teraz sama stara się mnie zniszczyć.

Nie mogłam jej tego wybaczyć.

- Chyba powinnaś już wyjść - wyszeptałam, czując coraz większe zawroty głowy. - Nie jesteś tu potrzebna.

- Ellie...

- Wyjdź - warknęłam, otwierając oczy - I nie pokazuj się tu więcej, rozumiesz?!

- Ellie, proszę...

- Prosisz! Ty prosisz! Wielka Mia o coś prosi! Nie! Nie chcę, byś znowu mówiła mi, ze moja walka o niego jest bezsensowna, ze jest stratą czasu, rozumiesz? Jesteś żałosna! - zaczęłam wyrzucać z siebie coraz to nowsze myśli, które kreowały się w mojej podświadomości już od dłuższego czasu - Jeśli jestem nieszczęśliwa, to chcesz by to się zmieniło. Jednak, gdy zaczynam być szczęśliwa, ty musisz wszystko niszczyć!

Stała , najwyraźniej wstrząśnięta moim wybuchem. Chyba nie wiedziała, co ma powiedzieć. Przez wiele lat uważałam ją za przyjaciółkę, za kogoś, kto bez względu na wszystko, jest dobry, i docenia w ludziach jego dobre strony. Była moim autorytetem. Moim talizmanem. Ale musiała to oczywiście zniszczyć.

Może tak to już w życiu bywa. Ludzie przychodzą , odchodzą. Czasem zostają na trochę dłużej, zmieniając cię nie do poznania. Czasem tylko muskają cię swoją osobowością, zapałem do życia.

Jednak bez względu na to, co dla ciebie robią , i tak kiedyś odejdą.

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz