Ellie
Ubrana w jeansy i niebieską koszulę wychodzę na zewnątrz, gdzie czeka już na mnie Michael. Przez cały dzień był cudowny. Szczególnie, gdy kochaliśmy się na łące...
- Wsiadaj, skarbie - otwiera mi drzwiczki od swojego sportowego samochodu - Musimy już jechać.
Uśmiecham się do niego szeroko, dając mu szybkiego buziaka w policzek. Siadam wygodnie w fotelu, zapinając pas, podczas gdy Mike okrąża samochód, zajmując swoje miejsce.
- Jesteś gotowa?
- Powiesz mi, gdzie jedziemy? - robię smutne oczka, mając nadzieję, że zgodzi mi się to zdradzić.
- Na randkę - uśmiecha się cwanie.
- Skarbie, proszę - kładę dłoń na jego udzie i widzę, jak jego tęczówki ciemnieją. Właśnie o to mi chodziło - Proszę?
- Chciałbym z tobą spędzić miło czas - uśmiecha się lekko, zdejmując moja dłoń, ze swojego uda - No wiesz. Kino. Kolacja. Spacer. Bez przesady. Na luzie.
- Rozumiem - kiwam głową, ciesząc się z mojej wygranej.
- Ale najpierw pojedziemy w pewne miejsce.
- Jakie?
- Zobaczysz - uruchamia samochód, a ja wpatruję się w niego surowo. Przynajmniej staram się tak wyglądać. - Nie działa na mnie to spojrzenie, kobieto. Nie przekonasz mnie.
- Ale, Mike...
- Kocham cię najbardziej na świecie, ale musisz poczekać. Dobrze?
Patrzę na niego. Ma cwany uśmieszek na twarzy, z którym wygląda mega seksownie. Po co się starać, skoro z nim i tak nie wygram? To tylko bezsensowna strata czasu.
- No dobrze - wzruszam ramionami, opierając się o skórzany fotel.
- Tylko się nie obrażaj - kładzie jedną dłoń na moim udzie, zataczając kółeczka.
- Może mi jeszcze oddychać zabronisz? - warczę, skonsternowana tym, że zabrania mi czegoś, co właśnie miałam zrobić.
- Nie - całuję mnie szybko w policzek, wracając do prowadzenia samochodu - Nie miałbym kogo kochać i bardzo, ale to bardzo by mi ciebie brakowało.
Patrzę na niego, uśmiechając się szeroko. No tak, zawsze wie co powiedzieć, by wyciągnąć mnie z złego humoru. Wzdycham ciężko i podnoszę jego dłoń do ust.
- Kocham cię - mruczę, pieszcząc skórę jego dłoni.
- Wiem - uśmiecha się szeroko - Ja też cię kocham.
Michael
Parkuję przy wesołym miasteczku, w którym byłem kilka razy. Zdarzyło się to jednak wiele lat temu. Juz nawet nie pamiętam, czemu tak bardzo lubię takie miejsca.
- Idziemy? - odwracam się w stronę dziewczyny, która mruży oczy, wpatrując się w miasteczko - Ellie?
Kiwa głową, powoli otrząsając się z otępienia. Posyła mi szeroki uśmiech, wychodzi z samochodu i szybko okrąża samochód, stając naprzeciwko mnie.
- Wesołe miasteczko? - podnosi wysoko brwi.
- Chce byśmy dobrze się bawili - otulam jej talię ramionami - Nie zepsuj tego, proszę.
Odsuwa się ode mnie, rzucając mi gniewne spojrzenie. Wydyma usta, marszcząc brwi.
- Dlaczego miałabym to zepsuć? - jej głos nabrał poważnego charakteru.
- Bo za bardzo boisz się wyluzować, skarbie - łapię ją za rękę, ciągnąc w swoją stronę - A ja chcę, byś czuła się przy mnie swobodnie.
- Uważasz, że przed tobą udaję?
- Myślę, że boisz się być sobą. Ale niepotrzebnie.
- Ja... - marszczy brwi, unikając mojego wzrok - Chodźmy już.
Odwraca się, idąc w stronę wesołego miasteczka. Podążam za nią, mijając kolejnych ludzi.
- Nie uciekaj mi, skarbie - śmieję się, łapiąc ja za dłoń - Już za dużo czasu spędziłem, próbując cię złapać.
Kiedy wtula się w mój bok, wiem już, że chce być blisko mnie. Otulam ją ramieniem, gotowy chronić ją przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Mijamy kolejnych ludzi, równie zajętych sobą, jak my w tym momencie. Całuję Ellie we włosy, wyczuwając owocowy zapach jej szamponu. Wciągam tą woń, ciesząc się, że w końcu wszystko zaczyna się układać. Po prostu jestem szczęśliwy.
CZYTASZ
Godni Miłości
RomanceEllie skończyła 18 lat i opuściła dom dziecka. Musi rozpocząć nowe życie, które już od początku komplikuje się na każdym kroku. Mimo wielu wylanych łez, dziewczyna uparcie walczy, by iść dalej. Kiedy jednak spotyka przystojnego Michaela, który otacz...