8.Przestań pieprzyć

3.1K 210 1
                                    

Ellie

- No dalej, Ellie - mówi Thomas ukazując rząd białych zębów - Chodź na drinka.

Patrzę na niego i czuję rozczarowanie tym, że jest takim kretynem. Myślałam, że mógłby być dobrym kolegą, ale powinnam się spodziewać takiego traktowania. Przecież jestem tylko asystentką. Co ja mówię? To, jaką pracę wykonuję nie ma żadnego znaczenia na to, jakim człowiekiem jestem. Czuję gniew, który przyćmiewa strach o jego reakcję na moje słowa.

- Thomas - warczę - Bądź dużym dzieckiem, i odpieprz się ode mnie.

W jego oczach błyska zaskoczenie, a ja gratuluję sobie w duchu. Rzucam mu jeszcze jedno gniewne spojrzenie i wychodzę nie zaszczycając Michaela nawet wzrokiem. Drań jeden! Mógł mi pomóc, a nie stać sobie z boku jakby nigdy nic.

Otwieram z rozmachem drzwi i wychodzę z budynku. Mrugam oczami, gdy fala zimnego powietrza uderza mi w twarz. Stoję chwilę w miejscu oddychając głęboko i z całych sił próbuję się uspokoić. Może nie powinnam była tak zareagować? Może wystarczyłoby go zignorować?

Schodzę powoli po schodach, ale z moim szczęściem przewracam się i ląduję na tyłku. Próbuję szybko wstać wyklinając na cały świat, ale zdaję sobie sprawę, że złamałam szpilkę. No po prostu... Wstaję i powolnym krokiem ruszam w stronę przystanku, ale to na nic. W takim tempie nigdy nie dojdę. Słyszę, że ktoś mnie woła, więc odwracam się w tamtą stronę.

Widzę Michaela, który idzie w moją stronę, ale w tej chwili nie mam ochoty z nim rozmawiać. Ściągam buty i próbuję szybko odejść. Pod stopami czuję zimny asfalt i twarde kamyczki kaleczące moje stopy. Michael dogania mnie w chwili, gdy znowu próbuję włożyć zepsute buty.

- Ellie - łapie mnie za ramię dysząc - Dlaczego mnie ignorujesz?

- Przestań pieprzyć - warczę wyrywając swoje ramię.

- O co ci chodzi? - wygląda na poirytowanego - Chciałem ci tylko pomóc, bo widziałem jak połamałaś te szpilki.

- Jasne - przewracam oczami - lepiej by było, gdybyś mi pomógł z Thomasem...

- Sama sobie świetnie poradziłaś.

- Bez twojej pomocy.- Poziom mojego gniewu znów wzrasta, a on nawet nie wie, że powinien mnie teraz unikać. Zamykam oczy, ale to nic nie daje i nie mogę się uspokoić. Kiedy znów na niego spoglądam jestem pewna, że moje oczy ciskają błyskawicami - Poradziłam sobie sama, więc teraz nie potrzebuję twojej cholernej pomocy. - warczę.

- Z kim rozmawiałaś dzisiaj o mnie przez telefon? - zmienia temat, a ja jestem tym tak zaskoczona, że milknę chociaż usta nadal mam otwarte. Co go to obchodzi? Poza tym, co to ma do pieprzonego Thomasa i jego sztuczek? - No co? Myślałaś, że nie słyszałem? Mam nadzieję, że zrozumiesz to, co mam ci do powiedzenia. W naszej firmie najważniejsza jest lojalność i zaangażowanie, więc mam nadzieję, że nie donosisz konkurencji.

Wpatruję się w niego i nie mogę uwierzyć, że mógł zainsynuować coś takiego. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że on taki jest. Czuję się jednocześnie rozczarowana i szczęśliwa tym, że życie mnie nie zawiodło i znów jest do niczego. W moim gardle pojawia się gula, a oczy pieką mnie niemiłosiernie. Z całych sił staram się nie płakać, ale kilka łez i tak spływa mi po policzkach. Odwracam się od niego i biegnę z całych sił próbując oddalić się od człowieka, który jest taki jak inni. Jest to jednocześnie bolesne i smutne.

Michael

- Z kim rozmawiałaś dzisiaj o mnie przez telefon? - zmieniam temat próbując wyjść jakoś z kłopotliwej sytuacji - No co? Myślałaś, że nie słyszałem? Mam nadzieję, że zrozumiesz to, co mam ci do powiedzenia. W naszej firmie najważniejsza jest lojalność i zaangażowanie, więc mam nadzieję, że nie donosisz konkurencji.

Patrzy na mnie swoimi dużymi oczami, które po chwili wypełniają się łzami. Jej usta drżą, a ja zdaję sobie sprawę, że jestem strasznym idiotą. Ona nie jest kimś złym, a ja robię jej głupie wyrzuty. Odwraca się ode mnie i ucieka, gdy jej policzki zaczyna pokrywać słona ciecz. Próbuję ją złapać, ale wymyka mi się i wbiega na ulicę.

Wszystko dzieje się tak szybko, że ledwie mogę zarejestrować obrazy, które przebiegają mi przed oczami...

Chwilę po tym jak Ellie wbiega na ulicę słyszę pisk opon, gdy auto wjeżdża w nią z impentem. Z całych sił biegnę w jej stronę ignorując to, co się dzieje na ulicy. Jedyną myślą jaką mam w głowie to...

Tylko nie ona.

Padam na kolana próbując określić, co jej tak naprawdę jest, ale nie wygląda to zbyt dobrze. Z łuku brwiowego leci jej krew, a jej ciało ułożone jest w dziwnej pozycji. Chyba sobie coś połamała. Boję się jej pomóc, czuję, że drżą mi ręce i nie potrafię określić, dlaczego tak bardzo boję się o tą dziewczynę....

Kierowca auta dzwoni po pogotowie, a ja modlę się w duchu, by nic jej się nie stało...

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz