49.To twoja wina.

1K 99 3
                                    

Michael

- Zastanów się, czy tak naprawdę chcesz tego wszystkiego? - słyszę jej slowa, a cały mój świat zamiera - Jedno słowo, a zniknę.

Kiedy podnosi się, chce ja zatrzymać, ale nie mogę. Nie chce znów ja skrzywdzić, a prawdę mówiąc nie przemyślałem jeszcze tego, co jej powiem.

Wczoraj kiedy wróciliśmy do domu, miałem żal do niej o to, że nie chce ze mną rozmawiać. Dopiero później zrozumiałem, że była w tym większa moja wina niż jej. Nie wiedziałem tylko, jak to wszystko odkręcić.

Słyszę trzaskanie drzwi, a później zalega cisza. Wiem, że Dakota wpatruje się we mnie upartym wzrokiem, co w jeszcze większym stopniu wywołuje u mnie poczucie winy. Jestem skurwysynem, ale muszę to jakoś naprawić.

Ellie

Wychodzę z tego domu, nie mogąc trwać w tej beznadziejnej obojętności z jego strony. Rozumiem, że zachowałam się jak dziecko, ale prawdę mówiąc, on nie jest lepszy. Można zauważyć nawet, że jest gorszy.

Ale go kochasz - podpowiada moja podświadomość. Ta wredna kurwa nie powinna mi o tym teraz przypominać.

Rezolutnie jak zawsze kieruję się w stronę centrum miasta, mając jednocześnie nadzieję, że nie natknę się na Michaela jadącego do pracy. Nie jest mi on teraz potrzebny. Muszę się spotkać z dwojgiem mi najbliższych osób: Jackiem lub Mią. Jako, że nie rozmawiam z moją najlepszą przyjaciółka, kieruję się w stronę firmy, którą znam od dzieciństwa.

Michael

Wychodzę szybko z domu, mając jednocześnie nadzieję, że uda mi się dogonić Ellie. Wiem, że idzie do pracy w szpilkach, co nie za dobrze wróży jej stopom.

Wolno jadę autem, ale mimo wszystko, obraz dziwczyny nie pojawia się na żadnym zakręcie. Którędy ona poszła...?

Wzdycham, przyspieszając i po kilkudziesięciu minutach - z przerwą pomiędzy korkami - jestem juz na miejscu. Wyskakuję z auta, jednocześnie poprawiając swój garnitur. Dzisiaj z samego rana mam ważną konferencję, która ostatecznie zdecyduje, czy nawiążemy współpracę z Parmowell Technology. Nie możemy tego zawalić, to duża szansa na to, że zarobimy grube miliony.

Wchodzę do budynku, mijając uśmiechającą się do mnie sekretarkę. Kiedy jadę windą, zastanawiam się, za ile Ellie tutaj dotrze, jednocześnie nie wiedząc, co zrobić z tą sytuacją. Przecież musi być jakieś wyjście! - warczy moja podświadomość - Lepiej szybko coś wymyśl, bo może to się źle skończyć.

Kiedy wychodzę z windy, zauważam Avę, która czeka już na mnie, uśmiechając się szeroko. Chociaż ona jedna ma dzisiaj dobry humor.... Idę prosto korytarzem, aż dochodzę do sali konferencyjnej, jednocześnie słysząc za sobą stukot obcasów. Ava nie odzywa się do mnie, gdy wchodzimy do pustego jeszcze pomieszczenia. Chyba wie, że lepiej dzisiaj mnie nie drażnić.

Ellie

Kiedy dochodzę do firmy Jacka, zdaję sobie sprawę, że powinnam już rozpoczynać pracę. Pisze szybko esemesa do Avy, że dzisiaj się spóźnię. Gdy odpisuje mi, że nie ma sprawy, bo i tak przez większość dnia będzie konferencja, zastanawiam się, o czym ona mówi. Nie myślę jednak o tym za długo i wchodzę do budynku, kierując się w stronę gabinetu mężczyzny.

- Przepraszam, co pani robi? - odwracam się w stronę blondynki, siedzącej za ladą. No tak, blondynka.

- Idę do Jacka - patrzę na nią krzywo, po czym odwracam się, by spełnić swój zamiar, ale kobieta mnie zatrzymuje, łapiąc mnie za rękę.

- On ma teraz gościa - ciągnie mnie w swoją stronę - Kazał sobie nie przeszkadzać.

- Mam. To. W. Dupie. - warczę, odpychając ja od siebie. Wściekłość, która kumulowała się we mnie od dłuższego czasu, w końcu daje o sobie znać - Nie będziesz mi mówić, jak mam się zachowywać. A tym bardziej nie masz prawa mnie dotykać!

Szybkim krokiem zmierzam korytarzem w stronę gabinetu Jacka. Sięgam do klamki, słysząc za powłoka jakieś dziwne dżwięki. Kiedy otwieram drzwi, zastanawiam się, czy przypadkiem nie uczestniczę w jakieś dziwnej telenoweli. To by pasowało. W zupełności.

Na biurku Jacka siedzi wysoka, ruda kobieta, w kremowej sukience, którą w tym momencie podwija Jack - człowiek, który od zawsze był dla mnie autorytetem. Kobieta odpina jego koszulę, gdy ich usta łączą się w namiętny pocałunku.

No i jestem jeszcze ja. Stoję tam, a moja szczęką najprawdopodobniej leży właśnie na podłodze. Nie jestem w stanie się ruszyć, a nie chce na to patrzeć. Przełykam ślinę, czekając, aż mój mózg zaskoczy na tyle, bym mogła wycofać się z tego pomieszczenia. Kiedy w końcu odzyskuję władzę w nogach, jest już o wiele za późno. Szczególnie dlatego, że drzwi zdążyły zatrzasnąć się za mną z hukiem. Chyba mam przejebane...

Michael

Siedzę na konferencji, kiedy Ava informuje mnie o esemsie od Ellie. Dlaczego nie napisała do mnie? Przecież zna mój numer?

Zapomniałeś juz jakim jesteś skurwysynem? - w moje myśli znów wkrada się niepotrzebnie podświadomość - To jasne, że będzie cię teraz omijała. Sam przecież ją ignorowałeś. To twoja wina.

*******

Wychodzę z sali przygnębiony mimo tego, iż udało nam się dopełnić formalności, a przetarg został potwierdzony. Minęło pięć godzin, a Ellie nadal się nie odezwała. Zmierzam do swojego gabinetu, zauważając, że dziewczyny nadal nie ma. Gdzie ona jest? Gdy słyszę dźwięk nadchodzącej wiadomości, ogarnia mnie jeszcze większy gniew. O co w tym chodzi?

Ellie: Nie będzie mnie dzisiaj. Przepraszam, nadrobię to.

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz