5.No wiesz, trzeba zabalować, upić się i zaliczyć.

2.9K 200 2
                                    

Michael

- Nie, Michael - odpowiada po krótkiej chwili - Ja nie bawię się ani w związki, ani w miłość.

Otwieram szeroko oczy, i szczerze mówiąc jestem zszokowany. Co chce przez to powiedzieć? Lubi tylko przygody na jedną noc? Nie, nie....ona taka nie jest. Więc o co jej chodzi? Może uważa mnie za zbyt starego jak dla niej? Myślałem, że coś zaiskrzyło, że wpłynąłem na nią choć minimalnie...Przecież widziałem, że jej ciało reaguje mnie...Te rumieńce, mruganie i nerwowe kręcenie się. Kiedy widzę jak kieruje się w stronę swojego mieszkania zdaję sobie sprawę, że po raz pierwszy zostałem odrzucony i jest to jednocześnie odświerzające i przygnębiające. Ona ma coś w sobie...

Kiedy dojeżdżam już do domu przypominam sobie, że Ava miała przysłać mi dokumenty na email. Sięgam po telefon niechcący strącając teczkę i momentalnie przypominam sobie, że należy ona do Ellie. Wychodząc z samochodu zabieram ją z sobą wiedząc, że być może mam sposobność spotkać się z nią powtórnie. Otwieram drzwi i rzucam klucze do misy stojącej na komodzie z drzewa wiśniowego.

- Dakota! - wołam - Jesteś tu?

- Tak - odpowiada - Obiad za dziesięć minut.

Idę po schodach do mojego gabinetu i siadam za biurkiem. Otwieram teczkę nieśpiesznymi ruchami mając nadzieję, że jest w niej coś, co pomoże mi ją znaleźć. W środku znajdują się jakiś dokumenty dotyczące nieruchomości w centrum miasta, dane jakiejś firmy i wiadomości o kilku osobach, ale nie ma w tym nic o niej samej. Chowam kartki zawiedziony.

- Panie Carter! - słyszę głos z dołu - Obiad już na stole.

Gdy schodzę na dół Dakota właśnie chowa coś do lodówki. Muszę przyznać, że jak na swoje czterdzieści pięć lat nadal prezentuje się bardzo dobrze. Siadam przy stole i zaczynam jeść. Cały czas nie mogę pozbyć się z myśli tej dziewczyny, co ostatecznie ostudza mój apetyt i szybko wychodzę dziękując.

Przez resztę dnia zajmuję się pracą, ale czuję nerwowe przyciąganie w stronę teczki, która leży na moim biurku, co w rezultacie skutkuje tylko ciągłym kręceniem się w fotelu obitym skórą. Kiedy dobiega godzina osiemnasta słyszę dzwonek mojego telefonu i mam nadzieję, że to dzwoni Ellie, ale po chwili zdaję sobie sprawę, że nie wymieniliśmy się nawet numerami. To może oznaczać, że dziewczyna będzie mała spore problemy, jeśli ta teczka jest naprawdę ważna.

- Halo? - odbieram nie patrząc nawet kto dzwoni - Cześć, Thomas - dopowiadam po chwili słysząc charakterystyczne 'Siema, stary'.

- Idziemy na imprezę? - pyta. - No wiesz, trzeba zabalować, upić się i zaliczyć.

- Wiesz....

- Co z tobą? - pyta - Czyżbyś tracił wyrazistość?

- Kurwa! - warczę - Idziemy tam, gdzie zawsze. Nara.

- No.

Rozłączam się wkurwiony na niego na maksa. Nie tracę żadnej wyrazistości, po prostu nie musimy codziennie balować. Poza tym on i tak zniknie po pięciu minutach albo napierdoli się i będę musiał go odwozić.

Biorę szybki prysznic, ubieram się i czuję się już trochę lepiej. Wyjeżdżając z podjazdu jadę do znanego klubu w centrum. Głośna muzyka, zabawa i alkohol skutecznie wymazują obraz pewnej niedostępnej nastolatki, która staje się tylko wspomnieniem szczególnie wtedy, gdy zabieram jakąś dziewczynę na parkiet.

~*~*~*~

Trochę krótszy i nudny, ale w następnym powinno być ciekawiej.

Do następnego. ;)

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz