Michael
Minął tydzień od tych wszystkich wydarzeń, ale nadal nie potrafię ułożyć sobie tego wszystkiego w głowie. Ellie nadal przebywa w szpitalu, a mnie wypuścili dopiero dwa dni temu, choć zapewniałem wszystkich, że nie muszę tam tak długo leżeć. Cóż...najwyraźniej takie wypadki niosą za sobą konsekwencje, a już szczególnie wtedy, gdy oprawiane są szalonymi byłymi, które nie potrafią nad sobą zapanować.
Wzdychając przechodzę przez jezdnię, z powrotem kierując się do szpitala. Opuściłem go tylko po to, by kupić dla Ellie sok, który z jakiegoś cholernego powodu uwielbia pić. Nigdy nie zrozumiem tej kobiety. No bo, jak można pić takie cholerstwo? Hm...?W recepcji wita mnie ta sama młoda dziewczyna co zwykle, ale nie obdarza mnie ani trochę miłym uśmiechem. Cóż...ostatnio jak próbowałem się od niej dowiedzieć, gdzie zniknęła Ellie, prawie wyleciała z pracy. To nie była moja wina, że jest tak źle zorganizowana. Z drugiej jednak strony to wszystko wina mojej matki. Gdyby nie zabrała Ellie do szpitalnej kawiarenki, wtedy nie zwyzywałbym w panice recepcjonistki. Cóż, chyba nie można mieć wszystkiego, bo chociaż podoba mi się dobra relacja pomiędzy matka a Ellie, to jednak czuje się zdeprymowany tajemnicą, której jakoś nikt nie pali mi się wyjawić. Jednak na razie postanawiam zostawić to w stanie zawieszenia. Przynajmniej do czasu poważnej rozmowy z Ellie, która z pewnością nas niedługo czeka.
Sama koncepcja tego, że pomiędzy nasza dwójką miałoby zapanować pełne szczerości zrozumienie, wydaje się wręcz niemożliwa. Wiem, że oboje mamy mnóstwo problemów - szczególnie ona - ale jak wiele razy już słyszałem "nikt nie jest nieskazitelny; każdy ma jakieś własne problemy, lęki i nie zdaje sobie nawet sprawy, że do doskonałości tak naprawdę wiele mu brakuje". To co jest nasza przeszłością na pewno się już nie zmieni. W życiu nas obojga wydarzyło się wiele strasznych, niesprawiedliwy rzeczy, ale chociaż nie potrafię pokonać własnych lęków mam zamiar pomóc Ellie na tyle, by mogła żyć dalej. Żyć, a nie egzystować na granicy zwykłego przetrwania, które nie zapewni jej ani szczęścia ani satysfakcji. Mam nadzieję, że mi na to pozwoli, choć może się to okazać dla niej o wiele za ciężkie do uniesienia. W każdym razie mam pewność, że metoda maleńkich kroczków jest najlepszym rozwiązaniem, by w ogóle pozwoliła mi na jakiekolwiek działanie.
Kiedy wchodzę do sali zauważam, że Ellie nie leży w łóżku. Prawdę mówiąc wcale nie ma jej w pokoju, który obecnie znajduje się pusty. Jednak zanim uda mi się w jakikolwiek sposób wpaść w panikę, dziewczyna wychodzi z pomieszczenia przylegającego do sali. To najprawdopodobniej łazienka.
Widząc brunetkę porzucam myśli dotyczące tego, dlaczego nie znajduje się teraz w łóżku. Skupiam się tylko na jej osobie. Ellie ma na sobie ciemno różowy sweterek, czarne leginsy i trampki. Muszę przyznać, że w tym wydaniu wygląda bardzo dziewczęco, i wręcz jak...mała dziewczynka? Śmieje się na tą myśl. O Ellie można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest dzieckiem. Jej fantastyczne kształty mówią to samo za siebie. Może chodzi w tym o to, że wygląda na wypoczętą? Bo prawdę mówiąc jej cera wróciła do dawnej, zdrowej barwy, oczy znów błyszczą wesoło -szczególnie teraz, gdy zauważyła, że do niej przyszedłem - a jędrne, malinowe usta aż proszą się o to by chwycić je między zęby i pociągnąć w swoją stronę i wydobyć z niej słodki jęk.
Otrząsam się szybko ze swojego stanu, i podchodzę do niej wolnym krokiem. Kiedy się tak do niej zbliżam, jej cała twarz rozpromienia się jeszcze bardziej, a ciemne oczy błyszczą radością.
Co ją tak raduje...?
Marszczę brwi, ale kiedy podchodzi do mnie powoli wszystkie myśli nagle wylatują z mojej głowy. Wspinając się na palce, całuje mnie w policzek, co mnie szokuje. Co się stało z dziewczyną, którą była jeszcze kilka dni temu...? I gdzie ona zniknęła...?
CZYTASZ
Godni Miłości
RomanceEllie skończyła 18 lat i opuściła dom dziecka. Musi rozpocząć nowe życie, które już od początku komplikuje się na każdym kroku. Mimo wielu wylanych łez, dziewczyna uparcie walczy, by iść dalej. Kiedy jednak spotyka przystojnego Michaela, który otacz...