45. ...zbyt długo żyłam przeszłością.

1K 93 1
                                    

Ellie

Michael powoli podchodzi do mnie i otula moją talię ramieniem. Wtulam się w jego bok, wdychajac nieziemskie perfumy, co pozwala mi się skupić na tym, jak bardzo go kocham, a nie na tym, że być może Thomas ma rację... Może nie zasługuje na nikogo?

Nie, nie, nie, Ellie! Nawet o tym nie myśl!

- Możesz mi wytłumaczyć, o co w tym chodzi? - słyszę cichy głos mojego ukochanego, skierowany w stronę Thomasa. Z niemałą satysfakcją patrzę na to, jak mruga, otwierając kilkakrotnie usta, nie mogąc jednocześnie wymówić ani jednego słowa.

- T-to nie tak j-jak myślisz - mówi w końcu - My tylko rozmawialiśmy.

Patrzę na niego, a moja szczęką niemal leży na podłodze.

Rozmawialiśmy??!

Ja i on??!

On chyba oszalał!

- Ty wredny...

- Cśś, Ellie - słyszę cichy głos przy uchu i mimo ogromnej złości milknę, czekając na rozwój wydarzeń. - Z tego co słyszałem, obraziłeś ją i próbowałeś poderwać. Ile razy mówiłem Ci już żebyś trzymał się od niej z daleka...?!! - warczy, zaciskając mocno rękę na moim biodrze. To niemal bolesne. - Wystarczająco! Skoro nie potrafisz zapamiętać jednej rzeczy, to powinieneś udać się do lekarza. Albo nie. Rób co chcesz, tylko trzymaj się z daleka od nas obojga!

- Jesteś idiota! - warczy Thomas, ja kulę się przed słowami, które mają za chwilę paść - To tylko zwykła laska, która nie jest nawet wybitnie ładna. Przelecisz ją kilka razy i....

Zanim uda mu się skończyć zdanie, Michael rzuca się na Thomasa i uderza go z pięści w nos. Dźwięk łamanej kości i krew, z łatwością sygnalizują nam, co stało się sekundę temu. Thomas zatacza się do tyłu, ale udaje mu się nie przewrócić, dzięki czemu może nas obrzucać obelgami. Kiedy Mike znów robi krok, by go uderzyć, łapię go za rękaw i mimo jego zranionej dłoni, splatam nasze palce.

- Mike, nie - szepczę cicho - Nie warto....

Mimo moich słów pragnę, by Michael nadal atakował Thomasa, ale nie mogę. Nie chcę by miał problemy; już wystarczająco namieszałam w jego życiu. Jednak po tym co powiedział Thomas.... Zamykam oczy wtulajac twarz w ramię Michaela. Po chwili czuję jego dłonie otulające moje ciało i przysuwając mnie do jego mocno bijącego serca.

- Wynoś się i więcej się tutaj nie zbliżaj - warczy Mike - Jeśli twoja noga postanie jeszcze raz w tej firmie, będziesz skończony.

- Nie wierzę, że wolisz tą lafiryndę od naszej przyjaźni - wyciera zakrwawiony nos chusteczką - Jesteś....

- Nie. Mów. Tak. O. Mojej. Kobiecie. - łapie go z za koszule, odpychając jednocześnie od nas jak najdalej - A spróbuj coś kombinować, to nie znajdziesz więcej pracy w tym mieście. Uwierz mi.

Michael

Kiedy ten śmieć znika mi z przed oczu, odwracam się w stronę Ellie, która stoi w tym samym miejscu, pobladła na twarzy i z drżącymi ustami. Jej oczy są wielkie, pełne strachu i wypływają z nich łzy, które łamią mi serce.

- Co tu się stało? - słyszę głos za sobą. Kiedy się odwracam zauważam Avę, która patrzy na nas wielkimi oczami.
- I dlaczego Thomas wybiegł stąd cały zakrwawiony?

- Zwolniłem go - wzruszam ramionami, siląc się na spokój, co jednak nie za bardzo mi wychodzi - Wyślij mu wszystkie papiery i zlikwiduj stanowisko. Niech Greta przejmie jego obowiązki. A teraz - zerkam na Ellie, potem znów na Avę - Muszę porozmawiać z Ellie.

Ava kiwa głową i idzie do swojego gabinetu. Kiedy zostajemy sami z Ellie, podchodzę do niej powoli i biorę ją za rękę, ciągnąc do swojego gabinetu. W środku popycham ja na kanapę leżącą w rogu i zaczynam całować jej usta, marząc, by choć na chwilę zapomnieć o sytuacji sprzed kilku minut.

- Michael, nie... - odpycha mnie, próbując jednocześnie złapać oddech - Musimy poro...

Zanim skończy zdanie, wciskam jej miękkie ciało w kanapę, łącząc nasze usta. Czuję, że próbuje się wyrwać, ale nie pozwalam jej na to. Wiem, że jest roztrzęsiona tym, co zdarzyło się chwilę temu - ja też jestem - ale wiem, że teraz najbardziej potrzebuję być z nią, połączyć się z nią...

- Michael, nie! - odpycha mnie z taką siłą, że niemal spadam z kanapy. Zanim mogę zareagować zrywa się na równe nogi i przechodzi na drugą stronę pokoju. Jej oczy są wielkie, wystraszone, a ja przeklinam sam siebie za moją nierozwagę.

Ellie

Odpycham od siebie Michaela, który natarczywie próbuje się do mnie dobierać. Wiem, że właśnie w tym momencie mnie potrzebuje ale ja nie mogę. Musimy najpierw porozmawiać....

Na drżących nogach, mijam stolik i podchodzę do biurka, które stoi po drugiej stronie pomieszczenia. Uważnie obserwuję to, co robi Michael. W tej chwili nie chcę, by do mnie podchodził, nie chce jego dotyku.

Kiedy wstaje powoli, uważnie mnie obserwując, czuję uderzenie gorąca, które promieniuje na całe moje ciało.

Spokojnie, Ellie. On nie chciał...

Moje ciało drży, a z oczu lecą łzy. Było tak dobrze; to normalne, że wszystko musiało się popsuć. Mrugam gwałtownie, próbując złapać oddech, ale ucisk w klatce piersiowej jest niemal nie do wytrzymania. Nie potrafię tak dłużej, potrzebuje pomocy. Poważnej pomocy....

Zanim opanuję swoje ciało, duże, silne ramiona otulają mnie niczym kokon, a ja mimo wszystko oddaję się ich dotykowi.

- Przepraszam, skarbie - mruczy mi prosto do ucha. - Nie chciałem....

- Wiem, Mike - patrzę na jego twarz, dostrzegając w jego oczach ból i poczucie winy. - To moja wina. Mój strach. Nie twój problem. J-ja - pociągam nosem w mało kobiecy sposób - chyba potrzebuję p-pomocy.

Zamykam oczy i po raz kolejny wtulam się w jego ciało. To chyba najwyższy czas, by pozwolić sobie pomóc. Zbliżenie się do Michaela, pozwolenie mu na dotyk, na bycie blisko mnie, nie załatwi problemu. Dzisiejsza sytuacja tylko potwierdziła to, że moje demony są za silne, by po prostu odpuścić, a ja zbyt długo żyłam przeszłością. Bo tym właśnie to jest - przeszłością, która będzie zatruwać moje życie tak długo, aż nie pozwolę jej odejść.

~*~

Mamy kolejny rozdział!
Nie wiem, skąd mam wenę, ale oby mnie nie opuszczała! Dziękuję za gwiazdki i komentarze ^-^
Kocham 💗
Klaudix

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz