7.Bądź dużym dzieckiem, i odpieprz się ode mnie.

3.3K 235 7
                                    

Michael

Siedzę, i od dwudziestu minut próbuję się skupić na pracy. Gdy tylko przyszłem Ava poinformowała mnie, że dzisiaj poznam moją nową asystentkę, i że jest naprawdę fantastyczna. Pff...jakby można było zaufać kobietom w takich sprawach. Miałem nadzieję, że ta się sprawdzi. Po chwili słyszę, że drzwi się otwierają, ale nie podnoszę wzroku.

- Proszę pana, przyprowadziłam ją - słyszę dobrze mi znany głos Avy.

Kiedy spoglądam do góry widzę dziewczynę ubraną na czarno i muszę przyznać, że wygląda naprawdę dobrze. Przełykam głośno ślinę kierując wzrok ku jej twarzy, jakby wiedząc, kto przede mną stoi. Patrząc jej prosto w oczy zamieram, a w głowie pojawiają się tylko trzy słowa.

To ona. Ellie.

Ellie

Patrzę się na niego szczerze zaskoczona i nie wiem, co mam do kurwy nędzy zrobić. Próbuję robić dobrą minę do złej gry, ale od razu przypomina mi się nasze ostatnie spotkanie, i to jak go potraktowałam. Robi mi się słabo, bo zdaję sobie sprawę, że utrzymanie się na tej posadzie może być trudniejsze niż przypuszczałam.

- Może usiądziesz? - pyta, a mnie od razu przechodzi dreszcz na dżwięk jego seksownego głosu. Podchodzę bliżej biurka i siadam na jednym z dwóch krzeseł. Michael zasiada za biurkiem, a ja nie wiem, co mam powiedzieć. - A jednak znów się spotykamy - stwierdza błyskając zębami - To chyba przeznaczenie.

- Słaby tekst - stwierdzam - Ale mi też miło cię widzieć.

Marszczy brwi, a ja chcę wybuchnąć śmiechem póki nie słyszę kolejnego zdania. To od razu mnie otrzeźwia.

- Chyba mam coś, co należy do ciebie.

- Tak - spinam się - Możesz mi to oddać? - pytam niepewnie.

Michael

Patrzy się na mnie tak niepewnie, a ja poraz kolejny zastanawiam się, co takiego jest w tej teczce. Mrugam kilkakrotnie i kiwam głową, a ona wypuszcza powietrze z widoczną na jej twarzy ulgą.

- A więc jesteś asystentką? - pytam drwiąco, a ona podnosi brew - Dobrze ci chociaż płacą?

- Ujdzie...

Ktoś otwiera drzwi, a ja marszczę brwi spoglądając w tamtą stronę. W progu stoi Thomas uśmiechając się jak idiota. Widzę, że Ellie także patrzy na niego, a jej policzki czerwienieją, gdy Erdon mruczy ciche ' Witaj, mała'. Nie podoba mi się to, że próbuje ją poderwać, i to jak ona reaguje.

- Czego chcesz? - pytam - Nie miałeś się przypadkiem zająć Dasterem?

- No właśnie... - przeczesuje włosy palcami - Jest jakiś problem...

- Zaraz przyjdę - warczę, a on wychodzi marszcząc brwi.

Wygląda na zdezorientowanego, a ja gratuluje sobie w duchu, że choć raz udało mi się wyprowadzić go z równowagi. Nie chcę, by zranił Ellie, by wciągnął ją w swoje mroczne gierki. Ona wygląda na taką niewinną, a on się nią zabawi i zostawi. Poprzednie asystentki też mi zbałamucił, choć tamte były zupełnie inne niż ona. Ellie w przeciwieństwie do nich nie jest nachalna, nie próbuje mnie kokietować...jest po prostu sobą, choć zachowuje pewny dystans. Potrząsam głową wyrywając się z swojego zamyślenia i widzę, że Ellie wpatruje się swoje ręce wyraźnie zażenowana zalegającą ciszą.

- Wiesz, co masz robić? - pytam. Muszę iść do tego Dastera.

- Co...? Tak - odpowiada widocznie wytrącona z równowagi - To już pójdę.

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz