35.Jesteś niepoprawny...

1.6K 118 0
                                    

Michael

Kiedy Ellie w końcu się uspokaja, kładę ją na łóżku i otulam ja swoimi ramionami. Palcami przesuwam po jej włosach, policzkach i szyi, która pokrywa się gęsią skórką. Jej oddech powoli się normuje a powieki lekko trzepoczą, jakby nie mogła skupić się na chwili obecnej. Wygląda na bardzo zmęczoną i dobrze zrobiłoby jej trochę snu. Kiedy więc ostatecznie jej powieki opadają, patrzę z fascynacja, jak zapada w sen. Jej usta się rozchylają, zaczyna wydawać ciche dźwięki, które przynoszą na myśl malutkie słodkie zwierzątko.

Wzdycham.

Dlaczego ktoś z pozoru tak niewinny ostatecznie okazuje się zagubioną przerażoną otaczającą rzeczywistością istotą, która nie potrafi poradzić sobie z własnym strachem? Dlaczego akurat trafia w moje ramiona? I dlaczego akurat ją pokochałem? Czy to dla mnie jakaś nauka? A może Ellie jest moim zbawieniem? Może za jej udziałem odnajdę rozgrzeszenie, którego tak bardzo pragnę? Może uda mi się w końcu pogodzić z tym, że w przypadku mojej siostry nie mogłem postąpić inaczej? Może chroniąc Ellie odkupię swoje winy....?

Kręcę głową. Nie mogę skupiać się na negatywach. Jeśli ja się poddam, ona tez, wiem to i musze coś z tym zrobić. Oprocz tego, że muszę jak najbardziej postarać się, by mnie pokochała, by mi zaufala, muszę ją jeszcze nauczyć, jak kochać samą siebie.

Przymykam powieki, a po moich plecach przechodzi dreszcz. Przytulam się mocniej do Ellie, a ona zmienia pozycję wciskając się bardziej w mój bok i kładąc policzek na mojej klatce piersiowej. Wdycham jej perfumy rozkoszujac się jej obecnością i mając nadzieję, że jestem w stanie zatrzymać czas na tyle, by ta chwila trwała wiecznie.

******

Kiedy budzę się, za oknami juz świta. Wiem, że razem z Ellie przespalismy bardzo długi okres czasowy, ale obecnie jest mi bardzo przyjemnie z dziewczyną, którą kocham ponad życie. Chciałbym, by zawsze była taka rozluźniona, jak teraz. By była otwarta, mówiła mi co czuje, by mnie pokochała.

Ellie leży rozłożona na łóżku; jej długie włosy rozsypaly się na poduszce, pochrapuje teraz naprawdę głośno, ale i tak cała sobą mówi " jestem wyjątkowa". To wyjątkowy rodzaj urody; taki który nie potrzebuje masek, poprawek. Taka uroda jest zarezerwowana tylko dla niektórych; dla wyjątkowych. I Ellie właśnie taka jest.

Wstaję z ciepłego łóżka, a Ellie przeciąga się rozkosznie. Juz boje się, że może się zbudzić, ale ona tylko sięga dłonią na połowę łóżka, na której jeszcze chwilę temu leżałem. Gdy nie znajduje tam mojego ciała, marszczy brwi, ale nie budzi się.

Pozostawiajac ja w stanie upojenia i całkowicie zrelaksowaną idę do garderoby, by znaleźć dla siebie jakieś ciuchy. Po chwili jestem juz w łazience, a z prysznica leje się gorąca woda spłukując ze mnie brud, rozluźniając moje mięśnie i przynosząc chociaż częściowe ukojenie. Pocieram palcami skórę głowy wdychajac miętowy zapach...

Kiedy tak woda się leje, moje ciało nagrzewa się wraz z strumieniami, układam w głowie plan. Jeśli mam stworzyć swój własny "happy end" musze zacząć działać. I już wiem od czego musze zacząć.

********

Ubrany w szary garnitur i krawat pod kolor, schodzę po schodach sprawdzając uprzednio, czy Ellie nadal śpi. Ku mojej uldze brunetka leży po mojej stronie łóżka przytrzymując moja poduszkę pomiędzy rękami. PrYgladam sie jej kilka chwil, ale zdając sobie sprawę z tego co robię, pedze na dół.

W kuchni zastaje Dakotę, która szczerzy się do mnie jak szalona.

Okej...to jest dziwne.

- Kawy?

- Poproszę - mruczę sięgając po talerz z omletem, który przygotowała dla mnie gosposia - która w ogóle godzina?

- Ósma trzydzieści - mówi przewracając oczami - Dość późno....

- Co? - o nie! Jestem umówiony! Kurde... - Muszę lecieć.

- Najpierw musisz zjeść śniadanie - słyszę głos dochodzący od strony drzwi . Kiedy odwracam głowę w moim sercu robi się ciepło, a usta mimowolnie wykrzywiają się w uśmiechu.

W progu drzwi stoi Ellie w moim podkoszulki i dresach, które wyraźnie są na nią za duże. Jej włosy luźno opadają na jej ramionach, a oczy błyszczą wesoło. Prawdę mówiąc jeszcze nigdy nie widziałem jej tak pełnej życia jak teraz. Wygląda słodko, a z każdym momentem, gdy moje oczy wpatrują się w jej, rumieni się coraz bardziej.

- Dzień dobry - mówi wesoło podchodząc do mnie. - Zanim wyjdziesz masz zjeść.

- Oczywiście, proszę pani - mówię robiąc skruszoną minę. Chwytam za widelec i teatralne wkładam porcję jedzenia do ust - Jakieś jeszcze polecenia?

- Nie drocz się ze mna - grozi mi palcem wydymając usta. Hm...wygląda z tą mina seksownie. Łapię ja za dłoń i całuję wystawiony palec podgryzajac jego opuszkę. Ellie wciąga gwałtownie powietrze, a ja uśmiecham się pod nosem. Hm...może też na kia działam...?

- C-co robisz? - pyta szeptem. Jej oczy są wielkie. Wygląda na zagubioną. Robię krok do przodu i łapię ja w talii. Ciepło jej ciała przebija się przez materiał koszulki, jej pierś unosi się, gdy oddycha głęboko. Nachylajac sie powoli przywieram do jej ust. Po krótkiej chwili, Ellie odwzajemnia pocałunek zaskakujące mnie swoją zarliwoscia. Wczepia palce w moje włosy ciągnąć za ich końcówkę i napiera swoją klatka piersiową na moją.

Kiedy się w końcu od siebie odrywamy, oboje oddychamy z trudnością. Oczy brunetki wyrażają podniecenie, ale także odbija się w nich niepokój i zazenowanie.

- Możesz się tak na mnie gniewać częściej - mruczę próbując rozluźnić atmosferę. Moje zamiary przynoszą zamierzone skutki, bo Ellie robi się jeszcze czerwieńsza, a po chwili chichoczę jak nastolatka.

- Jesteś niepoprawny....

- Tylko przy tobie - uśmiecham się do niej, gdy przedstawia mi udawane oburzenie. - Hm, Ellie?

- Tak? - pyta marszcząc brwi. Z całych sił staram się nie pokazywać swoich obaw, ale chyba mi się to nie udaje. Elie zauważa mój niepokój i zaczyna się denerwować; kręci się i przełyka nerwowo ślinę. - Michael, o co chodzi?
- Muszę... - zacinam się. Powiedzieć jej z kim się musze spotkać, czy nie ? Jeśli jej powiem zepsuje dobra atmosferę, jeśli nie powiem, będzie mi to miała za złe....TYLKO PRAWDA! - Ellie, musze się spotkać z komendantem. - wpatruje się w dziewczynę oczekując jakieś reakcji, ale ona milczy. - W sprawie Dragona - dodaje, na co Ellie blednie.

- Jak to w sprawie Dragona? - szepcze Widać, że z trudem wypowiada jakiekolwiek słowa - Po co?

- Ellie - wypowiadam jej imię z troską - Ten bydlak najprawdopodobniej spowodował mój wypadek. Przed laty bardzo cie skrzywdził. A w szpitalu... - zamykam oczy. Tak trudno jest mi przypominać sobie to, jak dowiedziałem się, co się stało z Ellie. Ten strach, czekanie, zobaczenie całego nagrania. - ...myślałem, że Cię straciłem. Myślałem, że... - w moim gardle tworzy się gula. Nie mogę...Nagranie, na którym ten skurwysyn znów prubuje ja zgwałcić, a potem prawie...To nie było wstrząsające. To było coś o wiele gorszego - Musimy go zniszczyć! Nie pozwolę cie juz więcej skrzywdzić, bo...

Zanim uda mo się skończyć zdanie, Ellie przywiera do mnie całując mnie namiętnie. Oddaję pocałunek, a w moim ciele wybucha pragnienie. Tak bardzo pragnę się z nią kochać, pokazać jej, że należę do niej, że zrobię dla niej wszystko. Ale nie mogę. Bo mój świat nie jest taki jak powinien. Pojawiło się w nim za dużo krętych dróg, których nie jestem w stanie naprostować. Ona jest na końcu jednej z nich i zanim ją przejdę musze jeszcze pokonać wiele przeszkód.

- Dobrze - mruczy odsuwając się ode mnie - Ale pójdę z tobą.

Godni Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz