- Tu jesteście - przyszedł zdenerwowany Caleb. - Chyba przyszedłem w nieodpowiednim momencie - dodał zmieszany.
Znalazł nas w dość krępującej sytuacji, ponieważ siedziałam na Natanie obejmując go nogami w talii. Lekko się zarumieniłam, zeszłam z mojego nowego chłopaka i pomogłam mu wstać.
- Jakob prosił, żebym Wam przekazał, że zbliżamy się do celu i musimy zająć miejsca na specjalnych fotelach pasażerskich, ponieważ pod wodą może być niebezpiecznie - powiedział i zszedł po schodach mówiąc coś pod nosem.
Poszliśmy za nim trzymając się za ręce, a gdy byliśmy już na przedostatnim stopniu podszedł do mnie Jakob.
- Zapomniałaś czegoś - wręczył mi wisiorek od mojej mamy. - Nasza rozmowa nie miała tak wyglądać, a jak mi już zaufasz, przyjdź do mnie - powiedział i poszedł w kierunku pilota.
Jeszcze chwilę stałam w miejscu, żeby przemyśleć jego słowa, a następnie podbiegłam do przyjaciół, żeby usiąść obok nich.
- Czego od Ciebie chciał? - zapytał zmartwiony Nate.
- Oddał mi wisiorek. Zapniesz? - podałam mu biżuterię.
- Prosimy o zajęcie miejsc i zapięcie pasów. Zbliżamy się do celu - powiedział przez mikrofon pilot.
Byłam podekscytowana całą podróżą. Jeszcze nigdy nie leciałam śmigłowcem, a zwłaszcza takim, który miał również możliwość nurkowania. Ścisnęłam rękę siedzącego obok Natana i zamknęłam oczy. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk zanurzającego się statku, a następnie obserwowaliśmy otaczający nas podwodny świat. Wszędzie pływały kolorowe, różnokształtne ryby, które koczowały przy ukwiałach lub glonach. Nagle pojawił się przed dziobem statku rekin młot. Widziałam go wcześniej w podręczniku do biologii.
Przed nami otworzyły się kamienne drzwi, które wcześniej wyglądały jak zwykła skała. Muszę przyznać, że zostały bardzo dobrze zakamuflowane. Pilot odbierał komunikaty od centrali, a reszta załogi rozmawiała w dalszym ciągu o nowo przybyłych rekrutach.
Przez to całe zamieszanie nie zauważyłam nawet, że wśród nas nie ma Darena z którym po ostatnim zajściu nie zamieniłam ani jednego słowa. Czułam do niego żal i nie byłam jeszcze gotowa na poważną rozmowę.- Jesteśmy na miejscu! Bierzcie swoje plecaki i wychodzić! - wydał komendę jeden z ratowników.
Zrobiliśmy to bardzo szybko i jako pierwsza z naszej czwórki opuściłam śmigłowiec. Przed nami znajdował się nowocześnie urządzony wysoki budynek wojskowy, a obok niego plac do ćwiczeń. Jakaś grupa miała tam właśnie ćwiczenia, więc mogłam się przyglądać i zapamiętać, do czego jest poszczególny sprzęt. Zaczęłam skakać podekscytowana po czarnym jak smoła asfalcie, a chłopcy śmiali się z mojego dziwnego zachowania. Byłam bardzo podekscytowana i nie potrafiłam tego ukryć.
***
Wylądowaliśmy około dwustu metrów od budynku, dlatego musieliśmy podejść do wejścia głównego i poczekać na osobę, która miała nas zaprowadzić na stołówkę.
- Witam, jestem Carlos i w tej chwili odpowiadam za Wasze bezpieczeństwo - powiedział w średnim wieku mężczyzna. - Chodźcie za mną.
Wszyscy szliśmy cicho za Carlosem prowadzącym nas przez niekończący się labirynt. Po drodze raz za razem pokazywał jedne z ważniejszych pomieszczeń, ale żadne z nas nie rozumiało jego szybkiego monologu, więc prawdopodobnie ponownie będziemy musieli zwiedzić nieznany budynek.
- To tutaj - wskazał zadowolony ogromne pomieszczenie.
Stołówka była podzielona na trzy części: kuchnię, jadalnię oraz wysoki podest z mównicą na środku przypominający scenę.
CZYTASZ
Moro Die
Science Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...