|Rozdział 7.2|"Niewolnica"

29 4 1
                                    

Niespodziewanie znalazłam się w Moro die. Rozpoznałam swój pokój, tylko był trochę przemeblowany. Wszystko przypominało las, który otaczał poligon. Drewniane łóżko, szafa, a w niej idealnie ułożone ubrania, biurko i poukładane podręczniki. Łazienka nie zmieniła się ani trochę.

Postanowiłam wziąć zimną kąpiel. Właśnie na taką miałam ochotę, dlatego podeszłam do wanny i zaczęłam napełniać ją źródlaną wodą. Sięgnęłam po ulubiony płyn o zapachu kakao i ściągnęłam potargane ubrania. Od dawna nic nie sprawiło mi takiej przyjemności.
Po długim relaksie, który sobie zafundowałam ubrałam się w zielone bojówki i czarną koszulkę na ramiączkach, a do tego wybrałam buty wojskowe.

Korytarzem szłam w całkowitym milczeniu i nasłuchiwałam odgłosów dochodzących z pokojów znajomych. Śmiechy, krzyki, jęki, na szczęście nie usłyszałam płaczu. Zeszłam po schodach prowadzących do stołówki, a gdy uchyliłam drzwi ujrzałam wszystkie najbliższe mi osoby: mieszającego gorącą zupę Jakob'a, dekorującego tort Daren'a, rozmawiającego z Caroline Natan'a i całujących się Katy i Rickson'a.

- Niespodzianka! – krzyknęli chórem.

- Myśleliśmy, że będziesz spała trochę dłużej, dlatego nie wszystko jest gotowe, ale zupę możemy zjeść - zaproponował mój starszy brat.

Patrzyłam na nich ze łzami w oczach i nie mogłam uwierzyć, że z nimi jestem.

– Wszyscy razem – pomyślałam.

Otworzyły się drzwi i do stołu, przy którym stał Natan z Caroline podeszła czarnowłosa dziewczyna.

- Witaj kochanie, dobrze spałeś? - zapytała wesoło.

- Naturalnie – odpowiedział i pocałował ją prosto w czerwone od szminki usta. – Ja wpadłem tylko na chwilę. Miło Cię było spotkać Nikol – mówiąc to zniknął za drzwiami z ciemnowłosą.

- Pięknie ze sobą wyglądają – uśmiechnęła się Caroline.

- Też tak uważam skarbie – przytaknął Daren.

Patrzyłam w szoku na tę sytuację i nie mogłam się ruszyć z miejsca. Oni nie byli moimi przyjaciółmi. Każdy miał własne życie, a ja byłam tu osobą niepotrzebną i zbędną. Zaczęło mi się kręcić w głowie i upadłam.

- Wstawaj! – usłyszałam krzyk.

Momentalnie otworzyłam oczy i ujrzałam wściekłego Alex'a.

- Ile razy mam Cię wołać? – zapytał wkurzony. – Masz mnie słuchać i wykonywać moje rozkazy.

- Nie mogę się ruszyć – szepnęłam, bo tylko na tyle było mnie stać.

- Daję Ci tydzień, bo na tyle wyjeżdżam. Potem zrobię z Tobą wszystko na co będę miał ochotę -warknął i zatrzasnął za sobą drzwi.

Nie miałam siły nawet rozglądnąć się po pokoju, w którym się znajdowałam.

***

KATY

Pół nocy spędziliśmy na poważnej rozmowie, do której tak naprawdę nigdy nie chciałam dopuścić, ale gdy do niej doszło poczułam się lepiej. Rickson był bardzo miły i sprawiał wrażenie, że można mu zaufać. Źle go oceniłam i kilkakrotnie go za to przepraszałam, a on mnie uspokajał i dodawał otuchy.

Opowiedziałam mu o wszystkim, począwszy od domu dziecka po toksyczne związki, z którymi miałam kilka razy styczność. Za każdym razem było to samo. On się pojawiał, między nami iskrzyło, a następnie podle mnie traktował i gdy mu się znudziło, odchodził. Po czwartym razie, to ja wszystko zakończyłam i postanowiłam już nigdy się nie zakochać, ponieważ bałam się po raz kolejny być skrzywdzoną.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz