- Jeszcze kilka ostatnich pompek i przebieracie się w kombinezony kuloodporne - powiedział stanowczo lecz tajemniczo Jakob.
Od dwóch tygodni biorę udział w treningach naszej grupy i muszę przyznać, że jestem zadowolona z widocznych postępów. Staram się zapomnieć o nieudanym związku, a dzięki moim najlepszym przyjaciołom jest to znacznie prostsze.
Mimo zmęczenia, posłusznie wykonywałam polecenia instruktora.
- Nikol, musisz rozstawić szerzej ręce - stwierdził.
- Nie mogę się doczekać kolejnych zajęć - powtarzał jak mantrę podekscytowany Caleb.
Po odejściu Natana stał się bliską oraz wspierającą mnie osobą, za co byłam mu wdzięczna. W każdej, nawet najgorszej sytuacji potrafił znaleźć coś pozytywnego. Treningi były wyczerpujące, mimo to na koniec rozśmieszał mnie i dodawał otuchy. Towarzyszył mi w bibliotece oraz pomagał zapomnieć o byłym chłopaku.
- Anderson! Wszyscy już skończyli ćwiczyć - śmiał się przyjaciel.
- Zamyśliłam się - uśmiechnęłam się i szybko wstałam z podłogi. - Myślisz, że zdążę wziąć prysznic przed kolejną częścią treningu? - zapytałam z nadzieją.
- Na Twoim miejscu bym na to nie liczył - wskazał grupę gotową do wyjścia.
Westchnęłam zrezygnowana i poszłam w kierunku szafki z moimi rzeczami. Szybko się przebrałam i podbiegłam do uzbrojonych już chłopaków. Maksym wręczył mi broń, a ja zdenerwowana przycisnęłam ją do drżącego pod wpływem emocji ciała.
- Waszym zadaniem będzie przejęcie bazy przeciwnika, która znajduje się na terenie poligonu. Broń jest naładowana kulkami z farbą, więc wraz z resztą instruktorów bez problemu policzymy ilość postrzałów - wypowiedział się mój brat.
- Jakieś rady instruktorze? - zapytał odważnie Oskar.
- Działajcie w grupie i wygrajcie - uśmiechnął się zadowolony.
Staliśmy w ciszy w niewielkim pomieszczeniu, a po głośnym sygnale wybiegliśmy na zewnątrz przez szeroko otwarte drzwi. Wszędzie było jasno i musieliśmy się przyzwyczaić do naturalnego światła. Rozejrzałam się po ogromnej arenie, by znaleźć osobę, która mogłaby stać się moim celem.
Ujrzałam grupę Żółtych skradającą się cicho w naszą stronę, dlatego pobiegłam w ich kierunku, aby nie dopuścić do zajęcia bazy. Po chwili rozległy się krzyki zauważonych przeze mnie wojowników i strzały pistoletów. Postanowiłam się nie poddawać i mimo zmęczenia zdobyć punkty dla mojej grupy.
- W końcu Cię dopadłam - usłyszałam w czasie biegu krzyk wściekłej Melani. - Myślałaś, że uda Ci się zepsuć moją reputację kretynko?!?
Odwróciłam się w stronę miejsca, z którego dobiegały odgłosy kłótni i moim oczom ukazała się brutalna scena. Melania siedziała okrakiem na mojej jedynej przyjaciółce i groziła jej ostrym nożem. Caroline leżała bezradnie na ziemi i starała się za wszelką cenę uwolnić.
Poczułam przypływ gniewu i ruszyłam pędem w kierunku wroga. Kopniakiem wytrąciłam dziewczynie broń, a następnie mocno ją uderzyłam i powaliłam na trawę. Caroline miała na szyi ślad po materiale, którym prawdopodobnie poddusiła ją Melania.
- Co my Ci takiego zrobiłyśmy? - zapytałam wściekła. - Zgłosimy to Mistrzowi - krzyczałam pomagając wstać słabej przyjaciółce.
Dziewczyna milczała, a my nie musiałyśmy długo czekać na pomoc, ponieważ podbiegli do nas zmęczeni Daren oraz Caleb.
- Dar, możesz ją zanieść do instruktorów? Ja z Calebem odprowadzimy na "spokojnie" Melanię - powiedziałam ironicznie.
- Masz szczęście, że to ona Cię tu znalazła, a nie ja lub Caleb, bo byłabyś martwa - szepnął złowieszczo Daren.
Przyjaciel z łatwością podniósł obolałą przyjaciółkę i szybkim krokiem odszedł w stronę budynku.
- Idziemy! - warknął Caleb podnosząc Melanię z brudnej ziemi.
Przemilczeliśmy całą drogę powrotną, a po wejściu do pokoju straż „odebrała" od nas znienawidzoną koleżankę i odprowadziła ją do tymczasowego aresztu.
***
Podczas obiadu panowała smutna i napięta atmosfera. Wszystkim brakowało szalonej i roześmianej Caroline, która obecnie leżała w swoim pokoju. Nawet Caleb nie próbował nikogo rozśmieszać lub przedrzeźniać. Jedliśmy w spokoju zupę pomidorową, gdy nagle usłyszeliśmy dzwonek. Po chwili na podeście stał niezadowolony Anton III ubrany w odświętne szaty królewskie.
- Na początku chciałbym się wypowiedzieć na temat zachowania jednej z rekrutujących się dziewczyn - zaczął dostojnie Mistrz. - Posiadanie prawdziwej broni na terenie Moro die jest zabronione, a tym bardziej bezpodstawne atakowanie nią przeciwnika - mówiąc to rozglądnął się po całej sali. - Mam nadzieję, że to jest jasne - powiedział i nie czekając na odpowiedź, zszedł z podestu.
Na stołówce w jednej chwili wszyscy zaczęli rozmawiać między sobą na temat skandalicznego zachowania Melani. Przez przypadek usłyszeliśmy informację o natychmiastowym wydaleniu dziewczyny. Poczułam lekki triumf, a następnie przybiłam piątkę zadowolonemu Darenowi.
- Idę przekazać szczęśliwą nowinę Caro - powiedział Caleb odkładając talerz na stertę naczyń.
- Mogę pójść za Ciebie - stwierdził udając obojętność Daren.
Jak mogłam nie zauważyć tego, że zaczęło mu zależeć na mojej przyjaciółce? Skarciłam się w duchu i obiecałam sobie, że później porozmawiam o tym z zakochanym po uszy przyjacielem.
- Idź Dar - zachęciłam pokazując kciuka do góry.
***
Szłam po schodach prowadzących do korytarza Czerwonych rozmawiając przy tym o sztukach walki z Calebem. Było widać, że się tym pasjonuje i chętnie dzieli się wiadomościami z innymi.
- Bardzo ważna jest praca rąk i nóg - wypowiadał się.
- Nad moimi rękami muszę jeszcze trochę popracować - stwierdziłam.
- Ej. Co to za chłopak? - zapytał wskazując blondyna stojącego przy pokoju Jakoba.
- Pewnie pomylił korytarze lub jest ze starszego roku - powiedziałam obojętnie.
- Trochę za głośno mówicie - odwrócił się w naszą stronę. - Jestem Kristof - podał Calebowi rękę, a następnie niespodziewanie mnie przytulił.
- Nikol - odpowiedziałam zszokowana. - Kim jesteś i co tu w takim razie robisz? - zapytałam.
- Jestem tu nowy i miałem się zgłosić do instruktora Czerwonych, ale najwyraźniej nie wrócił jeszcze z obiadu - powiedział.
- Ma teraz odprawę i trochę ona potrwa, więc możesz na niego poczekać u nas - zaproponował przyjaciel.
- Z przyjemnością - uśmiechnął się Kristof poprawiając przy tym gitarę na jego plecach.
***
Weszliśmy do pokoju chłopaków i dołączyliśmy do gry w karty, natomiast Kristof wyciągnął granatową gitarę z futerału i zaczął ją stroić.
- Od dawna grasz? - zapytał Maksym.
- Praktycznie całe swoje życie - zagrał krótką melodię. - Jakieś propozycje?
- Graj co chcesz - powiedział obojętnie Rob, wykładając kartę na środek stołu.
Piosenka, którą zagrał na początku Kristof opowiadała o nieszczęśliwej miłości, która zakończyła się po śmierci dziewczyny zamordowanej przez żołnierza Zoriana. Kolejna była o szczęściu, a następna o wolności.
Położyłam głowę na udach Caleba i zasnęłam myśląc o Natanie, który jest gdzieś daleko szczęśliwy i wolny. Niestety beze mnie.
| Korekta: 19.09.2017 |
CZYTASZ
Moro Die
Science Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...