Żółty lampion z każdą sekundą wznosił się ku górze. Powoli zaczynało się ściemniać, dzięki czemu nadal widzieliśmy jego zarys. W oddali było słychać muzykę oraz śmiech ludzi tańczących na molo. Kolorowe lampy zmieniały swoje barwy w rytm piosenek, które grała elegancko ubrana orkiestra.
- Chcesz tam iść? - zaproponował Rickson.
- Ostatni raz byłam na imprezie z Natanem i chyba nie jestem jeszcze na to gotowa - powiedziałam wspominając taniec z ukochanym.
- Rozumiem - uśmiechnął się słabo i położył niewielkie pudełko na moich kolanach.
Z zainteresowaniem popatrzyłam na nie i ostrożnie uniosłam wieczko. Moim oczom ukazało się dwanaście kolorowych farb ułożonych w trzech rzędach oraz kilka pędzli różnej grubości.
- Pomyślałem, że mogą Ci się przydać. Do dyspozycji masz tylko ołówki - uśmiechnął się zadowolony z mojej reakcji. - Urodziny masz dopiero jutro, ale chciałbym Ci złożyć najlepsze życzenia.
Ze wzruszeniem rzuciłam się mu na szyję i mocno go przytuliłam. Rickson sprawił, że kolejny, zwykły dzień w niewoli, stał się magiczną ucieczką od problemów. Dał mi niezastąpiony prezent - wolność.
***
NATAN
Obecnie zajmowałem się podsłuchiwaniem strażników Zoriana. Posiadali oni system łączności, przez który mieli kontaktować się w razie niebezpieczeństwa, jednak przez ich głupotę, mogliśmy z ich zwykłych rozmów wyciągnąć wiele informacji.
Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, a nadal nie zanotowałem niczego ciekawego. Wyjątkowo rozmawiali o kanapkach lub pogodzie. Żadnej informacji o zajęciach Nikol, na które codziennie uczęszczała.
- Nate, może już na dzisiaj wystarczy? - podszedł do mnie smutny Daren.
- Siedzisz tu od obiadu - zauważył Kristof.
- Nie podoba mi się to. Dzisiaj nikt nie wspomniał o Nikol, rozumiecie? Żadnych spotkań z krawcową ani tym jej nauczycielem - powiedziałem załamany dopijając czwartą kawę zrobioną przez Caroline.
- To rzeczywiście dziwne, ale może po prostu dzisiaj miała wolne. Mogła nie wychodzić z pokoju... - zaczął się zastanawiać jej najlepszy przyjaciel.
- Jutro znowu tu przyjdziesz i Ci pomożemy, a teraz chodź - nalegał gitarzysta.
Po chwili wstałem od stołu, ułożyłem kartki z notatkami w równy stos i poprawiłem krzesło. Zgasiłem lampkę na biurku i odłożyłem pogryziony przeze mnie długopis.
- Chodźmy - krzywo się uśmiechnąłem.
Poszliśmy w kierunku drzwi, sięgnąłem po klamkę, gdy nagle usłyszałem głos z niewyłączonego radia.
- Ej, chłopaki. Was też poinformowali o tej jutrzejszej niespodziance dla księżniczki? - zapytał mężczyzna, którego często podsłuchiwałem.
Podbiegliśmy do dębowego stołu i zniecierpliwieni czekaliśmy na odpowiedź strażników. Daren wziął długopis i czystą kartkę, żeby w każdej chwili móc zanotować ważne informacje.
- Ja nic nie wiem - stwierdził następny żołnierz.
- Ja i Cruz obstawiamy pierwszy rząd - pochwalił się zadowolony mężczyzna.
- No to gratulacje chłopcy. Ja z Johnsonami jedziemy za księżniczką i parą królewską - powiedział dumnie zadający pytanie żołnierz.
- A książę Rickson też jedzie? - zainteresował się kolejny.
- No jasne! Przecież on jest po uszy zakochany w księżniczce i założę się, że ona w nim też. Spędzają ze sobą tyle czasu. Zakład, że za miesiąc ślub? - zaśmiał się.
- Dobra, o piwo - zarechotał inny.
Dalsza rozmowa dotyczyła szczegółów wycieczki i po niecałej godzinie mieliśmy niezbędne informacje. Byłem wściekły. Na tego księcia, ponieważ zakochał się w mojej dziewczynie i na nią, bo bałem się, że postanowiła o mnie zapomnieć i się z nim związać.
- Natan, do cholery! Możesz się skupić?!? Mamy szansę, żeby odbić Nikol - powiedział zdenerwowany Kristof.
- Tylko teraz pytanie brzmi: Kogo informujemy o naszych ustaleniach? - zapytał Daren rysując na kartce koniczyny. - Przecież na zorganizowanie akcji mamy niecałe dwanaście godzin, a jeszcze trzeba tam dotrzeć.
Stałem zamyślony wyobrażając sobie Nikol w objęciach nadzianego, przystojnego mężczyzny i z każdą sekundą czułem przypływ gniewu i zazdrości.
- Budźcie wszystkich - powiedziałem i wyszedłem z pokoju zostawiając ich samych.
***
- Rickson, nigdy nie zapomnę tego wszystkiego, co dzisiaj przeżyłam - powiedziałam patrząc mu prosto w zielone oczy.
Staliśmy zmęczeni pod drzwiami mojej komnaty i wspominaliśmy wydarzenia z dzisiejszej całodziennej wyprawy. Droga powrotna zajęła nam kilka godzin i ledwo staliśmy na nogach, jednak oboje nie żałowaliśmy ucieczki z pałacu, ponieważ dzięki niej odkryliśmy, ile mamy ze sobą wspólnego i przede wszystkim się zaprzyjaźniliśmy.
- Nie ma za co Niki. Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Pa! Śpij dobrze- pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do błękitnego pokoju.
Zwróciłam uwagę na złotą kopertę z bordową, królewską pieczęcią leżącą na turkusowej poduszce. Ostrożnie ją otworzyłam, żeby nie zniszczyć jej zawartości i zaczęłam uważnie czytać treść krótkiego listu:
Pragniemy uroczyście zaprosić księżniczkę Nikolettę Goldenrose na królewską wycieczkę zorganizowaną z okazji osiemnastych urodzin jej królewskiej mości.
Podpisano król Zorian wraz z małżonką
Uśmiechnęłam się i poszłam się szybko wykąpać, żeby być wypoczętą w tak ważnym dla mnie dniu.
| Korekta: 03.10.2017 |
CZYTASZ
Moro Die
Science-Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...