|Rozdział 19.1|"List od wilka"

56 10 4
                                    

- Muszę to zgłosić Antonowi - powiedział zamyślony Jakob. - Masz twarde dowody. Jak najszybciej rozpoczniemy poszukiwania.

- Jesteś najlepszy - uścisnęłam mocno zmartwionego brata.

- Obiecaj mi, że nikomu o tym nie powiesz. Porywaczem jest któryś z Twoich znajomych, a może nawet przyjaciół.

Po tych słowach wstrzymałam oddech. Nie mogłam uwierzyć w to, że Caroline, Caleb, Kristof lub Daren byliby do tego zdolni. Ufałam im bezgranicznie, a oni wiedzieli o mnie dosłownie wszystko.

- Jakob, to są moi przyjaciele, nie wrogowie. Chcesz mi powiedzieć, że od tej pory mam okłamywać całą czwórkę, ponieważ któreś z nich może być porywaczem mojego chłopaka? Nie mogę się tak zachować - mówiłam przez łzy.

- Nikol. Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że mam rację. Nie wiem ile osób wie o Twoim pochodzeniu, jednak to może być jedna z głównych przyczyn ostatnich wypadków.

To brzmiało i jednocześnie było absurdalne, jednak im dłużej się nad tym zastanawiałam, niestety nabierało sensu. Mając o mnie tak dużo szczegółowych informacji, porywacz wiedział, że zależy mi na Natanie i przewidział, że jego „ucieczka" zmieni moje życie na gorsze.

- Dziękuję za szczerą rozmowę - westchnęłam i wstałam z krzesła stojącego przy łóżku Jakoba.

Szłam sama po korytarzu patrząc na swoje stopy. Czułam się samotna i oszukana. Któreś z moich przyjaciół było kłamcą i tylko czekało na moją kolejną porażkę.

Otworzyłam drzwi do pokoju i zaczęłam krzyczeć z bezsilności. W ciągu kilku godzin straciłam wszystko i zaczęłam się bać o Natana. Nie wiedziałam gdzie był, jak się czuł, co teraz robi... Czułam wewnętrzną potrzebę przytulenia się do niego i pocałowania go. Brakowało mi jego bliskości, czułości, śmiechu, który doprowadzał mnie do łez. To wszystko odebrał mi ktoś, komu ufam tak jak jemu.

Ciszę w moim pokoju przerwał gwałtowny wiatr uderzający o okiennice. Wystraszona podeszłam do okna, z trudem je zamknęłam, a następnie zobaczyłam wyjącego wilka bacznie obserwującego budynek. Bez wątpienia nie pojawił się tu przypadkiem.

Ubrałam ciepłą, zieloną bluzę wyciągniętą przed chwilą z szafy i wybiegłam z pokoju. Nie zastanawiałam się nad tym co robię. Zmierzałam do drzwi prowadzących na dziedziniec, na którym czekało na mnie dzikie zwierzę.

Po wyjściu na zewnątrz poczułam chłód, mimo to nie miałam zamiaru zrezygnować i się poddać. Ostrożnie opuściłam budynek i podeszłam do wilka, który ku mojemu zdziwieniu zaczął się do mnie zbliżać. Dopiero w blasku księżyca dostrzegłam kopertę przywiązaną do obroży znajdującej się na jego szyi. Po odebraniu przeze mnie przesyłki, zwierzę odwróciło się i pobiegło w kierunku mrocznego lasu. Wiedziałam, że śledzenie go nie miałoby sensu, ponieważ wilk miał lepszą kondycję ode mnie, znał obce mi tereny. Podsumowując - poniosłabym klęskę.

Koperta nie miała w sobie nic szczególnego. Zwykła, biała, dopiero później zwróciłam uwagę na lekko naszkicowaną gałąź. Od razu skojarzyła mi się ona z rozmową między mną, a Natanem nad jeziorem. Otworzyłam list i każde zdanie czytałam po kilka razy, aby upewnić się, że się nie mylę.

W drżącej ręce trzymałam właśnie list od mojego zaginionego ukochanego, w którym tłumaczy, że został porwany, jednak nie jest w stanie rozpoznać tożsamości osoby, ani charakterystycznego miejsca. Natan potwierdził moje przypuszczenia, co mnie cieszyło, a jednocześnie martwiło, ponieważ wiedziałam, że chcę go odzyskać, ale z taką ilością informacji będzie bardzo trudno przystąpić do poszukiwań.

***

Położyłam się spać bardzo wcześnie rano i wyjątkowo opuściłam zajęcia, aby nie spotkać przyjaciół. Nie byłam psychicznie to przygotowana.

- Nikol, musisz dać radę - stanęłam przed lustrem i patrzyłam w jego odbicie. - Dla Nate'a.

| Korekta: 19.09.2017 |

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz