|Rozdział 12.2| "Nie jest tak pięknie"

29 4 1
                                    

Roger rozmawiał ze mną przez całą drogę do Moro die. Nie mogłam oderwać wzroku od otaczających nas znajomych widoków. Miasteczko tętniące życiem, tory kolejowe, szybkie pociągi mijające pola pełne maków i chabrów. Nie mogłam uwierzyć, że po tych wszystkich złych rzeczach, spotkało mnie coś takiego. Moje serce biło bardzo szybko i jedyne czego teraz pragnęłam, to zobaczyć przyjaciół, Natan'a i rodzinę.

- Poznajesz? - zapytał mężczyzna wskazując mi wielką bramę główną, która broniła przed wrogiem.

Od razu gdy wjechaliśmy na majdan zauważyłam rozmawiających między sobą ludzi stojących na schodach wejściowych. Roger wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. Gdy się odwróciłam zobaczyłam nadbiegającego Natan'a. Poczułam jego silne dłonie wokół mojej talii, a następnie zostałam wysoko podniesiona. Nie mogłam się powstrzymać od głośnego krzyku radości. Kiedy postawił mnie na ziemi zaczęliśmy się całować robiąc krótkie przerwy na oddech.

- Kocham Cię - powtarzał, a ja czułam ulgę, ponieważ mnie nie zostawił.

- Też Cię kocham - odpowiadałam szczerze.

Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie i podświadomie obawiałam się, że to kolejny zły sen, po którym obudzę się z krzykiem przywiązana do łóżka tego gwałciciela. Wtuliłam się w ciepłą szyję Natan'a i wdychałam jego specyficzny zapach, który od zawsze mnie uspokajał.

Na majdanie pojawiało się coraz więcej osób. Słyszałam głośne rozmowy ludzi, których widziałam po raz pierwszy. Chwilę później podbiegła do mnie Caroline, a zaraz za nią krzyczący coś o bezpieczeństwie Daren.

- Wariatko, daj się jeszcze raz porwać, to osobiście Cię zabiję! - powiedziała wieszając mi się na szyi przyjaciółka.

Obie płakałyśmy i stałyśmy przytulone do siebie szepcząc kojące słowa. Następnie przytulił mnie Daren, który mówił coś o ciąży Caroline. Już niedługo miał zostać ojcem i czułam się okropnie z tym, że dwójka moich najlepszych przyjaciół przeżyła to beze mnie, ale to nie była moja wina.

Muszę przyznać, ze zaskoczył mnie Kristof, który przybiegł z gitarą i zaczął grać wesołe piosenki. Zaraz za nim pojawiła się Blue i nie mogłam się powstrzymać od tego, by ją przytulić. Okazało się, ze byli rodzeństwem, a gdy się im przyjrzałam, dopiero wtedy zobaczyłam podobieństwo.

Atmosfera panująca przed budynkiem była nieziemska. Od dawna nie czułam się taka szczęśliwa. Wspięłam się na wysoki podest i odchrząknęłam.

- Chciałabym coś powiedzieć - zaczęłam, żeby zwrócić na siebie uwagę osób stojących na schodach. - Przez ostatnie kilka miesięcy przebywałam w zamku w Hetfield. Podczas mojej nieobecności zebrałam dużo przydatnych informacji, które pomogą nam odbić władzę. Cieszę się, ze znów jestem tutaj wśród Was i chciałabym, żebyście wiedzieli, że jestem do Waszej dyspozycji - tymi słowami zakończyłam przemowę i gdy chciałam już zejść z podestu zauważyłam, że wszyscy zebrani zaczęli się kłaniać.

Odwróciłam się w stronę stojących za mną przyjaciół ujrzałam, że robią dokładnie to samo. Zapomniałam, że już każdy wiedział kim jestem.

- To było coś - usłyszałam przed sobą.

Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam swojego starszego brata. Rzuciłam mu się na szyję i tak oddychałam obejmując go w pasie. Strasznie schudł, a to bardzo mi się nie podobało. Spojrzałam na jego zmęczoną twarz i poczułam wewnętrzny ból, ponieważ wyglądał na co najmniej kilka lat starszego. Z pewnością bardzo przeżył to wszystko, a szczególnie śmierć matki, z którą przez lata nie miał kontaktu.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz