|Rozdział 7.1| "Zbieg okoliczności"

104 13 1
                                    

Wszyscy siedzieli wokół wczorajszego ogniska i czekali tylko na mnie. Wyglądali na wyspanych i wypoczętych. Sama też się tak czułam.

- Cześć chłopaki - przywitałam ich gorącym uśmiechem.

- Ktoś tu chyba dobrze spał - powiedział ze śmiechem Cal szturchając przy tym Nate'a.

Zarumieniłam się lekko i szybko usiadłam obok zamyślonego Darena. Postanowiłam zrobić pierwszy krok, ponieważ nienawidziliśmy się kłócić.

- Daren. Przepraszam, że Cię uderzyłam i zwyzywałam. To wszystko zrobiłam pod wpływem emocji - zaczęłam tłumaczyć przyjacielowi. - Martwiłam się o Ciebie. Mogłeś mi powiedzieć, może bym zrozumiała i ...

- I pozwoliłabyś mi pójść tam samemu?! Chciałabyś, żebym wstąpił do... - przerwał czując na sobie wzrok chłopaków.

Wszyscy coś ukrywali, a ja nie mogłam nikogo poprosić o wyjaśnienia, ponieważ i tak nie otrzymałabym odpowiedzi. Nie podobało mi się to. Poczułam czyjąś dłoń na udzie. Odwróciłam się i zobaczyłam Darena pokazującego drugą ręką na piasek. Znajdował się tam krótki napis: „Potem" , który mówił swoje. Miał zamiar mi wszystko wytłumaczyć, ale dopiero wtedy, gdy będziemy sami. Uśmiechnęłam się lekko.

- Dobrze. Skoro są już wszyscy, możemy zaczynać - powiedział Caleb starając się zachować powagę, jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ chwilę później zaczął się głośno śmiać, a Natan poparzył na niego z politowaniem.

- Tajemniczy Mistrz przekazał nam informację o tym, że gdzieś w okolicy jeziora ukryta jest skrzynia. Musimy ją jak najszybciej odszukać, ponieważ tam są wskazówki dotyczące naszej dalszej wędrówki - powiedział zdecydowanie Nate.

To musiał być zbieg okoliczności, że jeszcze chwilę temu miałam sen o skrzyni w jeziorze. Było to dla mnie bardzo dziwne uczucie i na początku chciałam je zignorować, jednak z dalszych wskazówek chłopaka, coraz więcej szczegółów wskazywało na to, powinnam spróbować swoich sił.

- Według mnie będzie bezpieczniej, jeśli podzielimy się na dwie grupy - stwierdziłam. - Ja pójdę z Daren'm, a Ty Nate z Calebem.

Natan niechętnie zgodził się na taki układ. Szybko zjedliśmy pozostałe zapasy i poszliśmy w kierunku jeziora. Pogoda była śliczna, co bardzo nam ułatwiało poszukiwania. Gdy chłopcy zmierzali do wodospadu, schowałam się z Darenem za dużym kamieniem i zaczęłam mu opowiadać o moim dzisiejszym śnie, pomijając oczywiście nieistotne i mniej ważne szczegóły. Chłopak stał chwilę zamyślony i powiedział :

- Myślę, że nie zaszkodzi nam spróbować, ponieważ nie mamy nic do stracenia, jednak jeśli ona naprawdę tam będzie... staniemy się dla nich podejrzani. I ja też będę w szoku.

- Daren, ja muszę wiedzieć kim Wy jesteście - zaczęłam zupełnie inny temat. - Nikt nie chce mi tego powiedzieć - dodałam niezadowolona z tajemnicy.

- Nie wiem tyle, ile wiedzą Natan czy Caleb, ale powiem Ci wszystko co jest potwierdzoną informacją - przerwał, żeby zobaczyć moją reakcję i dać mi chwilę na opanowanie emocji. - Jesteśmy rekrutami do armii Antona III...

Nie mogłam w to uwierzyć. Anton III od kilkunastu lat był martwy. To co powiedział mi przyjaciel nie miało najmniejszego sensu.

- Wszystko Ci wytłumaczę, jednak nie możesz mi przerywać Niki - uśmiechnął się słabo Daren.

- Dobrze. Chodźmy gdzieś usiąść - zaproponowałam podekscytowana.

Znaleźliśmy małą polankę, która była idealnym miejscem na poważne rozmowy. Usiedliśmy na przeciwko siebie pod średniej wielkości jabłonią, która dawała nam cień. Podniosłam z zielonej trawy soczyste jabłko i zaczęłam delektować się jego smakiem.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz