|Rozdział 2.1| "Okrutna prawda"

152 14 1
                                    

Obudziłam się na kanapie w salonie. Wnętrze było znajome, więc trochę się uspokoiłam. Ostatnie co udało mi się zapamiętać, to drzwi domu Darena. W dzisiejszych czasach trzeba być bardzo ostrożnym, ponieważ żołnierze Zoriana patrolują całe nasze miasto.

Z kuchni dobiegały hałasy obijających się o siebie naczyń. To pewnie Daren lub jego mama szykująca śniadanie.

- Dzień dobry Nikol. Miło, że przyszłaś - powiedziała pani Howen. - Zasłabłaś przed drzwiami i Daren wniósł Cię do naszego salonu. Dobrze się już czujesz?

- Jest lepiej. Dziękuję za troskę. Musiałam się zmęczyć porannym treningiem.

- Ciągle tylko biegasz i ćwiczysz. Musisz kiedyś odetchnąć - uśmiechnęła się. - Mój syn chciał z Tobą o czymś porozmawiać. Jest u siebie w pokoju.

- Dziękuję pani Howen. Mama prosiła, żebym panią pozdrowiła - powiedziałam zgodnie z prawdą i poszłam w kierunku marmurowych schodów prowadzących na górne piętro.

Po drodze oglądałam rodzinne fotografie Darena. Czasami mówił, że gdy jego ojciec wraca zmęczony z biura nie panuje nad sobą i go bije. Chłopak boi się do tego publicznie przyznać, ponieważ nikt by mu w to nie uwierzył i przede wszystkim źle wpłynęłoby to na reputację rodziny oraz miasta.

Na zdjęciach Howenowie wyglądali zawsze na szczęśliwą i wzorową rodzinę. Współczuję mu, bo musi ukrywać przed światem prawdziwe oblicze swojego ojca i z pewnością wiele go to kosztuje.

Zapukałam do drzwi Darena trzy razy i w oczekiwaniu na odpowiedź oparłam się o chłodną ścianę.

- Proszę - powiedział cichym i zmarnowanym głosem.

Weszłam powoli do pokoju i zobaczyłam siedzącego na łóżku przyjaciela z książką w ręku. Na prawym policzku miał dużego, fioletowego siniaka i rozciętą dolną wargę. Pod bluzą z długimi rękawami zapewne ukrywał kolejne ślady bójki z ojcem. Nie mogłam dłużej bezczynnie stać i patrzeć na stan przyjaciela, dlatego podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.

- Co się stało? - zapytałam ze łzami w oczach.

- Kolejna kłótnia z ojcem. Odkryłem jego tajemnicę. Nie mamy dużo czasu.

- Najpierw muszę opatrzyć Twoje rany - mówię załamana.

W kurtce mam zawsze na wszelki wypadek apteczkę pierwszej pomocy. Niejeden raz była mi już potrzebna.

- Niki. Nie przejmuj się mną. Tu chodzi o nasze miasto. Muszę Ci to teraz powiedzieć. Lepiej usiądź - zrobił krótką przerwę. - Mój ojciec spiskuje z Zorianem. Dzisiaj w nocy jego żołnierze zaatakują Greenhole i wezmą do niewoli niewinnych ludzi. Twoja rodzina jest w niebezpieczeństwie.

Nie mogłam w to uwierzyć. Patrzyłam na niego i myślałam o moim młodszym rodzeństwie. Dwuletniej Rue, która zaczęła niedawno chodzić, Alanie i Brit - miłośnikach przedmiotów ścisłych, którym wróżyłam wielką przyszłość, Adrianie, który pasjonował się piłką nożną oraz o moim malutkim braciszku - Natanie. Oczywiście jest też mama, która całe swoje życie poświęciła, żeby nas wszystkich wychować i mimo tego, że taty bardzo często nie było w domu, nie poddawała się. Moja rodzina nie mogłaby skończyć w jakimś obozie, z którego nigdy by nie wyszła.

- Nikol! Mam plan, ale musisz mnie posłuchać - powiedział lekko zdenerwowany Daren.

- Przepraszam. Jesteś pewien, tego co odkryłeś? To poważne zarzuty.

- Mam dowody. Słyszałem jak rozmawiał z posłańcem Zoriana. Ukradłem też ważne dokumenty z biura ojca. Pokażę Ci je, ale później. Musimy przeprowadzić tajną akcję ratunkową i ewakuować mieszkańców. Twoją rodzinę szczególnie. Będą bezpieczni, ale trzeba działać szybko, ponieważ jest coraz mniej czasu.

- Co mam robić? - pytam z determinacją.

- Wsiadaj do auta. Jedziemy do Ciebie ratować świat.

- Już się robi kapitanie - uśmiechnęłam się do Darena i zasalutowałam .

- I taka Nikol mi się podoba - podał mi rękę i zbiegliśmy po stromych schodach.

| Korekta: 16.09.2017 |

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz