- Nikol, pomóż mi! - usłyszałam znajomy krzyk.
Zaczęłam nerwowo rozglądać się po lesie iglastym, w którym się znajdowałam w poszukiwaniu Natana. Hałas dobiegał z ukrytej za wysokimi drzewami groty, zasłoniętej mchem oraz kępkami zielonych paproci. Podbiegłam do jaskini, jednak zaraz po tym krzyki ucichły.
Usłyszałam trzask gałęzi, a gdy się odwróciłam ujrzałam wysokiego, ubranego na czarno mężczyznę. Jego twarz zakryta była granatową kominiarką, dlatego widziałam tylko oczy przestępcy. W dłoni trzymał ociekający świeżą krwią nóż. Zaczął się szyderczo śmiać i powiedział:
- Naprawdę myślałaś, że Twój kochaś Cię zostawi? W takiej okoliczności? Jesteś głupia Nikuś - stwierdził.
„Nikuś". Dokładnie tak samo nazwał mnie autor listu, jednak dopiero teraz wszystko zrozumiałam. Natan został porwany, a ja padłam ofiarą kłamstwa porywacza. Mój chłopak jest w niebezpieczeństwie i ja muszę mu pomóc.
- Jak mogłeś! - krzyknęłam zbulwersowana.
Podniosłam ostry patyk z ziemi i ruszyłam w stronę zamaskowanego mężczyzny.
- Nie wybaczę Ci tego - powtarzałam przez łzy.
Chłopak śmiał się tylko z całej sytuacji, a ja byłam bezradna, ponieważ prowizoryczna broń, którą posiadałam w tej chwili, nie nadawała się do samoobrony.
- Nika, ratuj mnie - usłyszałam szept Nate'a. - Znajdź mnie w tym lesie i uratuj.
To były ostatnie słowa, które do mnie powiedział, zanim nie poczułam naboju przeszywającego moją pierś.
***
Wstałam przerażona z łóżka i wyjrzałam przez okno. Było jeszcze ciemno, a zegar wskazywał godzinę czwartą. Sen, który przed chwilą mi się przyśnił, był taki realny, więc postanowiłam zanotować każdy, nawet najmniejszy szczegół, aby nic nie umknęło mojej uwadze. Wyciągnęłam z szuflady prezent od Caleba i zaczęłam pisać.
Wiedziałam, że już nie będę w stanie zasnąć, dlatego opuściłam wygodne łóżko i poszłam w kierunku łazienki. Nalałam do wanny gorącej wody, następnie specjalnych olejków i zaczęłam się kąpać. Byłam gotowa po niecałej godzinie, więc postanowiłam zejść wcześniej na śniadanie.
Poza kucharkami krzątającymi się w kuchni, na stołówce nie było żywej duszy.
- Przepraszam, mogę jakoś paniom pomóc? - zapytałam uprzejmie.
- Dziewczyno, z nieba nam spadłaś - powiedziała jedna unosząc ręce do góry.
- Jesteśmy spóźnione. Za niecałe siedem minut wszyscy zejdą na posiłek, a my nie rozłożyłyśmy jeszcze naczyń - dodała inna.
- Chętnie pomogę - zaproponowałam uśmiechając się szeroko.
- W takim razie zajmij się stołem przy oknie - wskazała kucharka.
Znajomi zaczęli przychodzić po kilku minutach, na szczęście wszystko było już gotowe. Podeszłam do mojego stołu i zobaczyłam posiniaczoną przyjaciółkę.
- Caro! - pisnęłam szczęśliwie. - Wyglądasz fatalnie - nie mogłam się powstrzymać od niemiłej uwagi.
- Za to Ty jesteś perfekcyjna - odgryzła się przyjaciółka.
Spałam dosłownie kilka godzin, a treningi również wpływały na samopoczucie. Uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam nakładać na swój talerz plasterki żółtego sera oraz listki sałaty. Posmarowałam kromkę chleba masłem, a następnie spróbowałam swojej kanapki. Smakowała idealnie.
- Słyszałem, że Zorian coś kombinuje i trzeba będzie przyśpieszyć nasze szkolenie - powiedział niespodziewanie Daren. - Kristof, podałbyś mi dżem? - zapytał odwracając się do mnie bokiem.
Zauważyłam wtedy malinkę na jego szyi i zaczęłam się śmiać. Wszyscy popatrzyli się na mnie zdziwieni i zdezorientowani, jednak nie byłam w stanie się powstrzymać. Przez przypadek Caroline miała podobną, tylko że większą.
- Ile chcieliście się przed nami ukrywać? - zapytałam ze łzami w oczach.
Oboje się zarumienili i popatrzyli na siebie.
- Nie chcieliśmy Cię urazić, no wiesz... Natan - zaczęła nieśmiało Caroline.
- Będziecie najfajniejszą i najbardziej zakręconą parą w Moro die - powiedziałam zadowolona.
Dwójka moich przyjaciół zaczęła sobie układać idealne życie, a moim zadaniem było ich wspierać i im kibicować.
- O matko, za chwilę spóźnimy się na trening - zauważył Caleb spoglądając na zegarek.
- No pięknie. Idealnie zaczynam tu edukację - westchnął naburmuszony Kristof.
Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem, a następnie poszliśmy w kierunku drzwi wyjściowych. Daren z Caroline szli za rękę, Kristof naśladował grę na ukochanej gitarze, Caleb mruczał coś pod nosem, a ja zamykałam nasz mały pochód skacząc po płytkach na lewej nodze.
***
Dzisiaj w parze ćwiczyłam z Kristofem, który zaskoczył mnie swoją techniką.
- Musisz mnie tak nauczyć - stwierdziłam.
- Ale czego? Grać? - zapytał zdezorientowany.
- Walczyć oczywiście - uśmiechnęłam się. - Trenowałeś coś?
- Nawyki z podwórka - powiedział skromnie, a następnie wymierzył cios w brzuch.
Wykonałam unik, a następnie się zrewanżowałam i trafiłam go w bark. Zachwiał się i wciągnął powietrze.
- Wszystko dobrze? - zapytałam wystraszona.
- Umieram, zadałaś mi śmiertelny cios - zaczął symulować leżąc na podłodze.
Westchnęłam z ulgą i kopnęłam go lekko w żebra. Podałam mu rękę, a on pociągnął mnie i przewróciłam się na niego.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - usprawiedliwiałam się.
- Nic się nie stało - zaśmiał się. - Jesteś leciutka - mówiąc to dźgnął mnie w żebra.
- Nikol i Kristof, co się tam dzieje?!? - zapytał obserwujący nas Jakob.
- Nic instruktorze - powiedział pomagając mi wstać.
- Bo za wygłupy każę Wam zostać po treningu - pogroził palcem i poszedł w kierunku innej pary, która źle wykonywała ćwiczenie.
- „I jak tu nie lubić takich przyjaciół. Z nimi nigdy nie będzie nudno" - pomyślałam.
- Koniec ćwiczeń - krzyknął Jakob. - Pamiętajcie, spotykamy się po kolacji. Oskar, masz się nie spóźnić.
Wszyscy zaczęli biec w kierunku drzwi, a ja podeszłam do brata.
- Jakob. Czy jesteś w stanie mi zaufać? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście, że tak. Mów o co chodzi - objął mnie ramieniem.
- Mam wrażenie, że Natan został uprowadzony. Wiem, że to brzmi niewiarygodnie - zaczęłam się szybko usprawiedliwiać widząc pytające spojrzenie brata. - Dostałam od niego list, ale osoba, która go napisała popełniła jeden, dość poważny błąd...
Jakob patrzył na mnie z zainteresowaniem, co bardzo mnie rozpraszało.
- Nie patrz tak na mnie - upomniałam go.
- Jak, tak? - zapytał i zaczął się wygłupiać.
- Wróćmy do tematu. Natan nigdy nie mówił do mnie „Nikuś". Od zawsze zwracał się do mnie „Nika". Jakob, nie pasuje mi to i boję się, że Nate jest w niebezpieczeństwie. I jeszcze ten sen...
- Wszystko mi opowiesz u mnie w pokoju. To poważne zarzuty - powiedział poważnie i po cichu opuściliśmy salę treningową.
| Korekta: 19.09.2017 |
CZYTASZ
Moro Die
Science Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...