W moim pokoju udało mi się znaleźć kilka płyt i gramofon, dlatego włączyłam jedną z nich i zaczęłam przeglądać pozostałe szuflady. Piękna ballada umilała mi czas podczas poszukiwań, a ja oglądałam znalezione przeze mnie przedmioty. Dziecięce ubranka, zabawki, przybory do pisania oraz puste zeszyty nie były czymś niebywałym i nie mówiły niczego o trzyletniej Nikolettcie, którą kilkanaście lat temu byłam.
Usiadłam na parapecie i obserwowałam różowe niebo oraz oddaloną o kilka kilometrów stolicę państwa. Była taka nowoczesna, obca i mogłam ją porównać do niebezpiecznej dżungli. Miejskie latarnie oświetlały ruchliwe ulice, a w wysokich budynkach co jakiś czas włączało się lub gasło światło w kolejnych mieszkaniach.
Wyobraziłam sobie, że mieszkam w jednym z nich razem z Natanem i wiedziemy tam spokojne, beztroskie życie. Na myśl o nim lekko się uśmiechnęłam, lecz później zaczęłam płakać. Nie było go przy mnie, a bardzo mi brakowało obecności tak ważnej osoby.
Staliśmy się sobie bliscy i gdy to było możliwe - nierozłączni. Tworzyliśmy nierozerwalną jedność, która nawzajem się wspierała, pomagała i rozumiała pod każdym względem, a w tej chwili znajdowaliśmy się tak daleko i magiczna więź, została brutalnie zerwana.
Poczułam zmęczenie, dlatego poszłam do ogromnej łazienki, aby przebrać się w zwiewną piżamę, a następnie położyłam się do wygodnego łóżka i przykryłam puchową kołdrą.
- Dobranoc Nate - szepnęłam, ponieważ miałam cichą nadzieję, że to usłyszy.
***
CAROLINE
Obudziłam się w obcym pokoju, ale nie to było najgorsze. Ku mojemu zdziwieniu leżałam w łóżku z nagim Darenem obejmującym mnie w talii.
- Dar... czy my... - nie byłam w stanie skończyć wypowiedzi.
- Nic nie pamiętasz? - zapytał rozczarowany.
- Chcę wiedzieć czy to prawda lub może mi się przyśniło - stwierdziłam zaspana.
- Dzisiejszą noc spędziliśmy tutaj we dwoje - szepnął mi do ucha i pocałował delikatnie w szyję.
Czułam euforię, szczęście, radość i jednocześnie strach, ponieważ już wiedziałam, do czego jestem zdolna po takiej ilości alkoholu.
- Skarbie, chyba musimy wracać do bazy - zauważyłam niechętnie.
- Nikt nas nie szuka, więc troszeczkę możemy poleżeć - zaproponował Daren i przygryzł moją dolną wargę.
Jęknęłam cicho i postanowiłam się zrewanżować.
***
NATAN
Siedzieliśmy przy stole w głośnej jadalni i staraliśmy się zjeść śniadanie w spokoju, jednak hałas był dla nas tak uciążliwy, że postanowiliśmy przenieść się na zewnątrz.
- Łeb mi pęka - skrzywił się Kristof, a ja wiedziałem co czuje przyjaciel.
- Kris, chciałbym Ci mimo wszystko podziękować. Nie rozwiązało to moich problemów, ale uzmysłowiło mi, jak trudno stanąć na nogi po porażce - streściłem moje przemyślenia.
Siedzieliśmy na schodach przed głównym wejściem i obserwowaliśmy nadjeżdżający pociąg. W milczeniu jedliśmy przygotowane na stołówce tosty z czekoladą i plastrami banana.
- Ej... przecież Caroline i Darena nie było na śniadaniu - zauważyłem przerażony.
- Pięknie, czyli ich zostawiliśmy w klubie - stwierdził załamany.
Zaczęliśmy się przekrzykiwać i zastanawiać, co mamy zrobić w tej beznadziejnej sytuacji.
- Chłopcy, czemu tak wrzeszczycie i jecie śniadanie na schodach? - zaśmiała się uśmiechnięta i zadowolona Caroline.
- Dziewczyno, z nieba nam spadłaś - rzucił się do jej stóp przerażony Kristof.
- Wystarczy - odciągnął go zazdrosny Daren.
- Wydaje mi się, że tej nocy nie spędziliście osobno - stwierdziłem obserwując parę.
Po moich słowach, Caroline się zarumieniła, a obrażony chłopak zaczął wiązać swoje sznurówki i wszystko stało się jasne. Niepotrzebnie się martwiliśmy i mogliśmy bezpiecznie wrócić do zajęć.
- Do treningu zostało siedem minut. Skoczę tylko do góry po inną koszulkę i zaraz wracam - wskazałem czekoladową plamę na podkoszulku i pobiegłem do pokoju.
Liczyłem każdy kolejny krok i gdy byłem już na korytarzu czerwonych, usłyszałem głos Jakoba. Rozmawiał z mężczyzną zajmującym się porwaniem Nikol i próbował ustalić miejsce jej pobytu. Schowałem się za ścianą i podsłuchiwałem konwersację między nimi jak małe dziecko, które chce wiedzieć, o czym mówią dorośli.
- Chłopak miał rację i Nikoletta jest w zamku Zoriana. Z lotniska została odebrana czarnym autem, a eskortowało ją czterech strażników, Caleb oraz kierowca. Na chwilę obecną wiemy tylko tyle - złożył raport.
- Aleks, a nie wiesz w jakim stanie dotarła do Hetfield? - zapytał Jakob z nadzieją.
- Moi ludzie namierzyli ją za późno, więc nie jesteśmy w stanie Ci powiedzieć jak wyglądała. Musisz mieć nadzieję - powiedział klepiąc go po ramieniu i odszedł w kierunku centrali.
Oparłem się o ścianę i usiadłem na podłodze chowając głowę w dłoniach. Przynajmniej potwierdzili miejsce jej pobytu, ale nie pocieszało mnie to, że ojciec przejął nad nią kontrolę. Miałem nadzieję, że się nie podda i nie ulegnie, ale tak naprawdę nie mogłem przewidzieć tego, jak się zachowa. W niebezpieczeństwie natura człowieka zmienia się diametralnie, dlatego pozostało mi tylko czekać na rozwój wydarzeń.
***
Obudziłam się ze świadomością, że zostałam porwana przez ojca, a teraz leżę posiniaczona w łóżku, w moim dawnym pokoju, który znajduje się na szczycie wysokiej wieży, z której nie ma ucieczki. Podsumowując - nie nazwałabym tego idealną sytuacją.
Poszłam do łazienki myśląc o Natanie i reszcie przyjaciół, dlatego przez rozkojarzenie nie zauważyłam porozrzucanych na podłodze książek i się wywróciłam. Przeklęłam pod nosem, bo na moim kolanie pojawił się duży, fioletowy siniak, który nie dodawał mi uroku.
Nagle usłyszałam otwierające się drzwi i moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna. Przypominał anioła o krótkich, kasztanowych włosach i zielonych oczach. Stanął przede mną i przyglądał mi się z zainteresowaniem. Dopiero po chwili zauważyłam, że jestem ubrana w ledwo zakrywającą uda sukienkę na ramiączkach, a on w eleganckie spodnie i koszulę w granatową kratę.
- Pomyliłeś pokoje?!? Wynoś się stąd - krzyknęłam zażenowana starając się zakryć nagość.
- Obawiam się, że nie - odpowiedział z uśmiechem. - Jestem Rickson, a ty musisz być Nikoletta, prawda? - zapytał uprzejmie i podał mi dłoń.
Zszokowana obserwowałam idealną sylwetkę mężczyzny i pozwoliłam mu, żeby pomógł mi wstać.
- Co Cię do mnie sprowadza? - zadałam pytanie wysilając się na zachowanie odrobiny powagi.
- Będę Twoim nauczycielem, ponieważ od dawna nie mieszkałaś w pałacu, a lekcji dobrych manier nigdy za wiele - stwierdził podnosząc porozrzucane książki.
- Wypraszam sobie - odpowiedziałam i zdenerwowana zatrzasnęłam za sobą drzwi od łazienki.
- Nic złego nie miałem na myśli - usprawiedliwiał się brunet.
- Dupek! - krzyknęłam i usłyszałam śmiech Ricksona z mojego pokoju.
Na jego miejscu nie śmiałabym się z takiego określenia, ale może w Hetfield było to normalne. Czułam się coraz gorzej w towarzystwie tych obcych mi ludzi, a to był dopiero początek.
| Korekta: 30.09.2017 |
CZYTASZ
Moro Die
Science Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...