Rickson otworzył mi drzwi, a po wejściu do komnaty krawieckiej oniemiałam z zachwytu. Na ścianach porozwieszano różnego rodzaju tkaniny, a po środku sali stały manekiny ubrane w niezwykłe kreacje. Spacerując pomiędzy nimi wyobrażałam sobie swój pierwszy bal w pięknej sukni.
- Aleś Ty wyrosła! - obróciłam się gwałtownie i ujrzałam niską, siwą kobietę. - Śliczna i urocza jak zawsze.
Stałam zdziwiona i wpatrywałam się w szczęśliwą staruszkę. Była w swoim raju, który prawdopodobnie stanowił jej całe życie. Uśmiechnęłam się nieśmiało i się przywitałam.
- Szyłam Ci suknie od urodzenia. Każda Twoja kreacja została stworzona przeze mnie - powiedziała skromnie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Da się ją jeszcze uratować? - spytał opierający się o jedną z wysokich kolumn Rickson.
- Paniczu, a co to za odzywki? - skarciła go kobieta. - Gdzie moje maniery. Nazywam się lady Aline Rocksford i zajmuję się królewskimi kreacjami od czterdziestu ośmiu lat. Witaj w domu Nikoletto.
Rozejrzałam się ponownie po ogromnej sali, a mój wzrok zatrzymał się na wpatrzonym we mnie Ricksonie. Zmieszana podeszłam do Aliny, żeby dokonała wstępnych przymiarek i dodatkowych pomiarów. Mój nauczyciel stał się dla mnie irytującą zagadką, którą jak najszybciej chciałam odkryć.
- Myślę, że do Twojej cery i włosów pasowałby kolor zielony lub niebieski - stwierdziła z przekonaniem lady Rocksford.
Podała mi jedną z sukienek przygotowanych na wieszaku i poszłam z nią do przymierzalni. Pozbyłam się spodni oraz koszulki i ubrałam turkusowe dzieło staruszki. Gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, pisnęłam z zachwytu. Wystraszony Rickson przybiegł, aby dowiedzieć się co się stało, a ja tylko zaczęłam się śmiać.
- Wow - tylko na taką odpowiedź było go stać.
- Czy to jest królewski język? - zapytałam podejrzliwie.
Wyszłam na środek sali i zaczęłam tańczyć do niesłyszalnej muzyki. W nowej sukience ku mojemu zdziwieniu czułam się wyśmienicie. Kilka razy się obróciłam, a później podszedł do mnie uśmiechnięty Rickson.
- Damie nie wypada tańczyć bez partnera. Mogę? - zapytał podając mi dłoń.
- Rick, ale ja nie umiem tańczyć - powiedziałam nieśmiało.
- Ej ej, trochę więcej wiary w siebie - położył ciepłą dłoń na moich plecach i poprosił lady Aline o włączenie muzyki.
Uśmiechnięta staruszka włożyła płytę do odtwarzacza, a chwilę później usłyszeliśmy wolną piosenkę. Rickson był świetnym partnerem i szybko nauczył mnie skomplikowanych kroków. Próbowaliśmy kilkanaście razy, a gdy w końcu nie popełniłam ani jednego błędu, lady Rocksford zaczęła wiwatować i bić brawo.
- Ta suknia pasuje do Ciebie idealnie kochanie. Przygotuję jeszcze dwadzieścia innych i zobaczymy, czy Ci się spodobają - stwierdziła z entuzjazmem.
- To za dużo... nie mogę się na to zgodzić - powiedziałam po chwili milczenia.
- Rybeńko, jesteś księżniczką, więc stać Cię na takie rzeczy. Do jutra - pocałowała mnie w policzek i wróciła do szycia.
Wyszliśmy z komnaty, a ja dopiero teraz zrozumiałam, że to wszystko należy do mnie. Czekało mnie jeszcze dużo zmian, a wiedziałam, że nie wszystkie będą tak łatwe jak dobór sukienek.
- Rick, czy możesz być wobec mnie szczery? - zapytałam idącego obok mnie księcia.
- Zawsze będę Nikol - odpowiedział poważnie.
CZYTASZ
Moro Die
Science Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...