|Rozdział 15.2|"Zaczęło się"

28 6 3
                                    

JAKOB

W ciągu ostatnim czasie sytuacja w pałacu bardzo się zmieniła i to z korzyścią dla nas. Postanowiłem przejąć trochę obowiązków dziadka, dlatego od wczoraj przeglądałem raporty szpiegów patrolujących teren przy murach obronnych. Do mojego pokoju przeniesiono komputer oraz telewizor, które były bardzo przydatne.

- Ostatnio przychodzę do Was ze złymi wiadomościami. Podczas swojego wypoczynku księżniczka miała wypadek. Niestety nie udało się jej uratować, a jej pogrzeb odbędzie się za pięć dni. W tym samy dniu, co królowej Catline – usłyszałem głos mężczyzny dobiegający z przed chwilą włączonego telewizora.

Od razu poznałem tego chłopaka, o którym opowiadała mi moja siostra. Wyglądał na przerażonego i swój wywiad z władcą przeprowadzał bardzo ostrożnie, jakby chciał coś zataić. Miał w tym rację, ponieważ po raz kolejny dopuścili się kłamstwa i ani trochę nie było mi go szkoda. Po tym co zrobił Nikol tylko zbliżał się do swojej porażki.

- Straciłem dwie ukochane kobiety, bez których moje życie nie będzie takie samo – kontynuował tę komedię mój ojciec. – Zależało mi na tym, żeby Nikoletta odstresowała się po tej sytuacji, dlatego wyjechała na krótką wycieczkę górską, a ten niefortunny wypadek... – otarł sztuczną łzę.

Nie mogłem na to patrzeć. Czułem gniew i miałem cichą nadzieję, że Nikol nie zobaczy tego materiału, ponieważ w ostatnim czasie zaczęła odżywać. Oświadczyny, kontakt z przyjaciółmi... to wszystko pozytywnie wpłynęło na jej samopoczucie.
Do pokoju weszła zapłakana Nikol. Była roztrzęsiona i bezradna.

- O wilku mowa – pomyślałem i podszedłem do niej, żeby ją przytulić.

- Jakob, dlaczego on to robi? Czemu taki jest? – łkała.

- Zależy mu na władzy. To wszystko – pogładziłem jej włosy. – Ej, ale nie płacz. Przecież mamy siebie, prawda?

- Kocham Cię braciszku, wiesz? Cieszę się, że jesteś – powiedziała, a po jej słowach poczułem ciepło na sercu.

Kochałem ją i naszą matkę. To one były moją rodziną, a nie ten egoista, który chciałby mieć panowanie nad wszystkim co się rusza.

- Jakob? – usłyszałem jej cichy głos.

- Słucham Cię - otarłem z jej mokrego policzka kolejną łzę.

- Musimy się na nim zemścić i odzyskać dla Ciebie władzę. Jak tak dalej pójdzie zniszczy wszystko, co stworzył nasz dziadek – powiedziała z przekonaniem.

- Dokopiemy mu siostrzyczko. Zobaczysz – uśmiechnąłem się szeroko.

Właśnie taką ją kochałem – uśmiechniętą, gotową do walki.

- Już nawet mam pomysł - usiadła na moim biurku.

- Jestem pod wrażeniem – powiedziałem z uznaniem i zacząłem jej słuchać.

***

DAREN

Kocham Caroline, ale ostatnie kilka dni z nią w roli głównej były męczarnią. Ciągle nowe zachcianki, zmiany nastroju i bezpodstawne kłótnie. Starałem się być wyrozumiały i spędzałem z nią każdą wolną chwilę, ale gdy już zasypiała wychodziłem na zewnątrz, żeby się uspokoić i odetchnąć świeżym powietrzem. Ósmy miesiąc jest najgorszy, a teraz mogłem się o tym przekonać na własnej skórze.

Co jakiś czas chodziła narzekać na mnie do Nikol i nowopoznanej Katy, a wtedy mogłem się zająć swoimi własnymi sprawami. Mieliśmy dużo roboty z przygotowaniem się do napadu na stolicę, a dzięki nowym i drogocennym informacjom od mojej przyjaciółki, nasze szanse na wygraną wzrosły kilkakrotnie.

Teraz leżeliśmy razem na łóżku i milczeliśmy. Caroline czytała jakieś romansidło, a ja przeglądałem notatki, które podrzucił mi Natan. Wolałem nie zaczynać rozmowy, bo prawdopodobnie skończyłoby się to kolejną kłótnią.

Ciszę przerwał krzyk Caroline, która pod wpływem bólu zrzuciła mnie z łóżka. Przerażony wstałem z podłogi i zobaczyłem na prześcieradle mokrą plamę. Wiedziałem, że się zaczęło i muszę zachować spokój.

- Daren, boli! – jęczała i krzyczała na przemian.

- Biegnę po pomoc, a Ty tu zostań – powiedziałem spokojnie.

- Z pewnością w tym stanie gdzieś pójdę - zauważyła.

Tu miała rację. Nerwy wygrały z rozsądkiem i zaczynałem mówić bezsensowne rzeczy. Biegłem w stronę pokoju pielęgniarek najszybciej jak potrafiłem. Ludzie patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, a ja kontynuowałem swój życiowy bieg.

- Zaczęło się – wpadłem jak oparzony.

Dziesięć minut później stałem za drzwiami i słyszałem tylko krzyki mojej ukochanej. Chciałem przy niej być, ale zacząłem słabnąć, dlatego zostałem z chłopakami na korytarzu, a Nikol siedziała z nią przy łóżku.

- Stary, wszystko będzie dobrze – poklepał mnie po ramieniu Natan.

Siedziałem na podłodze z głową między kolanami, żeby zagłuszyć w jakimś stopniu krzyk, ale gdy usłyszałem płacz dziecka nie wytrzymałem i wbiegłem do pokoju. Zobaczyłem zapłakaną Caroline, leżącą na łóżku, pielęgniarkę zapinającą swoją torbę lekarską i uśmiechniętą Nikol trzymającą małą istotkę owiniętą w kocyk – moje dziecko.

- Gratuluję, to chłopiec – powiedziała pielęgniarka i opuściła pokój.

- Chodź tu tatusiu i zajmij się synkiem – szepnęła podekscytowana Nikol.

Podszedłem do łóżka i pocałowałem moją ukochaną. Czułem nieopisane szczęście i chciałem się nim z wszystkimi podzielić.

- Chłopaki, mam syna! – krzyczałem, a dziewczyny tylko się śmiały i porozumiewały bez słów.

- Zostawiamy Was samych – powiedziała Nikol wypraszając wszystkich gapiów z pokoju. – Powiedziałam "samych" Kristof.

Po raz pierwszy na swoich rękach trzymałem swojego drobnego syna. Miał na głowie tylko kilka włosków, a jego skóra była różowa niczym płatki róż. Na chwilę otworzył błękitne oczka, a następnie ziewnął i ponownie zasnął.

- Kocham Was – powiedziałem cicho, a następnie ostrożnie położyłem naszego synka obok Caroline.

- Cieszysz się? – zapytała zmęczona.

- Bardzo. Nie spodziewałem się go tak wcześnie. Przez to nie mamy wózka i łóżeczka – zauważyłem.

- Jakoś damy... – zaczęła mówić, ale nie dałem jej skończyć.

- Nie ma mowy. Jadę z chłopakami do miasta – uśmiechnąłem się. – Poproszę Nikol, żeby do Ciebie przyszła – uspokoiłem ją.

- Jesteś uparty.

- A ty najlepsza – pocałowałem ją delikatnie.

- Wróć szybko.

____________________

Nigdy tego nie przeżyłam, ale właśnie tak to widzę.... przynajmniej z perspektywy faceta 😂

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz