|Rozdział 25.1|"Zamknięta w wieży"

39 11 6
                                    

NATAN

Nie jestem typem imprezowicza i preferuję raczej głośne koncerty, dlatego muzyka w klubie nie była dla mnie problemem. Siedzieliśmy przy czteroosobowym stoliku blisko parkietu, na którym roiło się od roztańczonych i „lekko" pijanych par. Caroline obserwowała ich z zażenowaniem i trzymała Darena za rękę, jakby się bała, że za chwilę się do nich dołączy.

- To dla kogo na początek piwo? - zapytał śmiało Kristof.

Nie znałem tego chłopaka zbyt dobrze, ponieważ w Moro die pojawił się dopiero po moim zniknięciu i zastanawiałem się, czy można mu zaufać. Przyjaźnił się z Nikol i trochę mi o nim opowiadała, a szczególnie o grze na gitarze, która była jego wrodzonym talentem.

- Dla mnie coś mocniejszego - powiedziałem po chwili.

- Daren, Caro? - zwrócił się do pary.

- O matko, ja tak nienawidzę alkoholu, ale weź coś, co da mi kopa - powiedziała na jednym oddechu Caroline.

Jej chłopak popatrzył na nią zmieszany i zamówił drinka. Chwilę czekaliśmy na znajomego, a w tym czasie rozmawialiśmy na temat treningów. Muzyka dudniła w mojej głowie i sprawiała, że lekko się rozluźniłem.

- Pij - powiedział Kristof stawiając przede mną duży kufel złotego piwa.

Podziękowałem i pociągnąłem łyk mocnego alkoholu. Poczułem żar i zakręciło mi się w głowie. Piłem bez zastanowienia, a procenty i zmęczenie robiły swoje. Już po chwili zapomniałem o problemach, a każde kolejne piwo sprawiało, że było lepiej.

- Chłopaki, idę na parkiet - pisnęła szczęśliwa Caroline.

Ewidentnie wypiła za dużo, jednak postanowiliśmy pozwolić jej się wyszaleć. Każdy przeżył porwanie mojej dziewczyny, a dla siebie były jak siostry.

- Caro... czekaj na mnie - błagał załamany Daren, który spojrzał na Kristofa, żeby poczuł się winny.

W tym czasie rozmawiałem z nowym kumplem. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że Kristof jest fanem punk'u i słuchamy podobnych zespołów.

- Stary, myślę że się dogadamy - stwierdziłem i przybiłem mu piątkę.

***

CAROLINE

- Daren, tu jest idealnie. Zatańczmy - zaproponowałam ukochanemu.

Może i plątał mi się język, ale naprawdę nie wypiłam dużo. Czułam, że mogę zrobić wszystko i bardzo mi się to podobało. Już nawet zapomniałam, czemu jeszcze godzinę temu byliśmy załamani.

- Kochanie, a może usiądziemy i porozmawiamy z chłopakami? - zaproponował Daren.

- Sugerujesz, że... że jestem nietrzeźwa?! W sensie pijana? - sformułowałam dziwne pytanie.

- Caro... nie chcę, żebyś była zmęczona - odpowiedział po chwili.

Mimo jego prośby wybiegłam na parkiet i podeszłam do elegancko ubranego barmana, po kolejny kieliszek alkoholu. Wypiłam zawartość i lekko się zachwiałam.

- Uważaj skarbie - przytrzymał mnie Daren.

Jaki on jest seksowny i przystojny. Miałam taką ochotę go rozebrać i się z nim przespać.

- Kręcisz mnie kochanie - szepnęłam mu zmysłowo do ucha.

Chłopak spiął się i chyba zrozumiał co miałam na myśli. Wcześniej, gdy mi to proponował, odmawiałam tłumacząc się na milion sposobów, a teraz czułam się taka pewna i zdecydowana.

Podałam rękę ukochanemu i zaprowadziłam go do pokoju znajdującego się za barem. Otworzyłam drzwi i od razu się na niego rzuciłam. Zaczęliśmy się całować i ściągać sobie nawzajem ubrania. Nadzy wylądowaliśmy w łóżku i nie widzieliśmy świata poza sobą.

***

Zamek był niebywale piękny i przypominał labirynt. Zanim przydzielono mi własny pokój, matka oprowadziła mnie po najważniejszych pomieszczeniach takich jak kuchnia, sala tronowa czy biblioteka królewska.

Moja sypialnia znajdowała się na samym szczycie wysokiej wieży. Dominował w nim kolor niebieski. Na łóżku znajdującym się w centrum ogromnego pokoju leżał tuzin turkusowych poduszek, natomiast przy nim stało niewielkie posłanie dla kota. Przez uchylone okno wpadało dużo światła, a gdy do niego podeszłam zobaczyłam królewski dziedziniec, na którym odbywała się właśnie musztra.

Położyłam się na miękkim dywanie i spojrzałam na kryształową lampę. Drobinki szkła tworzyły na podłodze tęczową mozaikę.

- To był Twój pokój - powiedziała ze łzami w oczach matka. - Jak byłaś mała też tak leżałaś na dywanie, a czasami nawet zasypiałaś i kładłam Cię do łóżka - wspominała.

- Mamo... nie chciałam poruszać tego tematu, ale mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego mnie tu sprowadziliście? - zapytałam.

Kobieta nic nie odpowiedziała i tylko patrzyła na mnie ze smutkiem. To sprawiło, że jeszcze bardziej straciłam poczucie bezpieczeństwa i chciałam zapaść się pod ziemię.

- Niestety masz na razie zakaz opuszczania pałacu i przydzielono Ci dwóch strażników. Od jutro zaczynasz szkolenie - powiedziała i zamknęła za sobą drzwi.

Chciałam za nią pobiec, ale gdy przekroczyłam próg pokoju zatrzymało mnie dwóch umięśnionych mężczyzn. Oto moje nowe życie. Stałam się księżniczką zamkniętą w wieży, czekającą na wybawienie. A myślałam, że moje życie nie będzie bajką.

***

NATAN

Po kilku kuflach piwa postanowiliśmy wrócić do bazy, a ponieważ nie mogliśmy znaleźć Darena oraz Caroline, stwierdziliśmy że są już w Moro die.

- Gdyby Nikol zobaczyła mnie w takim stanie, nie odzywałaby się do mnie przez dwa miesiące - powiedziałem nowemu przyjacielowi.

- Myślę, że nawet dłużej - odpowiedział ze śmiechem.

Całą drogę powrotną śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki, a gdy stanęliśmy przed bramą Moro die czuliśmy się potwornie zmęczeni. Wlekliśmy się po schodach i prawie dotarliśmy do pokoju, ale zatrzymał nas Jakob.

- Na głowę upadliście?!? Jesteście totalnie pijani, a za to mógłbym Was nawet wywalić - zaczął nas oskarżać.

- Ciszej - złapał się za głowę Kristof. - To było ostatni raz. Nie widzisz, jak to przeżywamy? - zapytał zmartwiony.

- Nadal uważam, że to nie jest powodem do tego, żeby się upijać. Jeśli chcemy pomóc mojej siostrze, musimy być na to gotowi. Macie ostatnie ostrzeżenie - powiedział i poszedł w przeciwnym kierunku.

- Stary, chyba nawaliliśmy - stwierdziłem, po tym jak odezwały się we mnie wyrzuty sumienia.

- Przed nami trudny dzień - powiedział Kristof podając mi butelkę wody mineralnej.

| Korekta: 25.09.2017 |

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz