|Rozdział 6.1| "Mów mi Nate"

129 11 5
                                    

Gdy się obudziłam było ciemno. W oddali słyszałam szum rzeki i śpiew ptaków. Kilkanaście metrów dalej stali Daren i Cal, którzy rzucali kamykami do wody. Brakowało mi tylko Natana, za którym zaczęłam się nerwowo rozglądać.

- Co piękna? - usłyszałam nad głową i gwałtownie się odwróciłam.

- Natan, możesz mi powiedzieć co robisz kilka metrów nad ziemią, na spróchniałej gałęzi, która prawdopodobnie za chwilę się złamie? - zapytałam z uśmiechem na ustach.

Nie trzeba było długo czekać, bo kilka sekund później blondyn leżał już obolały na ziemi. Zaczął się śmiać, a ja razem z nim. Tego potrzebowałam... odrobinę rozrywki.

- Jak się czujesz? - zapytał wstając po bolesnym upadku.

- Mogę zapytać o to samo Ciebie - odpowiadam ze szczerym uśmiechem na ustach.

Tak właśnie zaczęła się nasza rozmowa o wszystkim i o niczym. Jedliśmy pieczone ryby oraz piliśmy ciepłą herbatę cytrynową, którą przygotował Natan. Wydawał się naprawdę miły i przyjazny, dlatego już teraz wiedziałam, że będzie mi bliski, pomimo tego, że mnie porwał. Wyjaśnił, że gdybym została sama w Greenhole, nie przeżyłabym tam długo i zrobił to tylko i wyłącznie po to, żeby mnie ratować.

Po naszej długiej rozmowie, nie znałam tylko odpowiedzi na dwa, kluczowe pytania: „Dlaczego znajdujemy się w centrum głuszy? " oraz „Do jakiej organizacji wszyscy należą?"

- To nie jest czas na to, żebyś się o tym dowiedziała Nika, ale uwierz mi, że nie będziesz żałowała tego, że jesteś w tym z nami.

Ta  tajemnicza i zagadkowa odpowiedzieć nie do końca mnie usatysfakcjonowała, jednak postanowiłam mu zaufać. Powoli zaczynało się rozjaśniać, a przecież musieliśmy odpocząć przed wędrówką, dlatego położyłam się na trawie i przykryłam miękkim kocem.

- Natan, możesz spać obok mnie? Trochę się boję.

Chłopak uśmiechnął się figlarnie i położył obok. Poprawił koc przyłożył swoją zimną dłoń do mojego brzucha. Drgnęłam gwałtownie, a on mruknął coś z zadowoleniem.

- Śpij już Nika. Mów mi Nate - szepnął i zaczął spokojnie oddychać.

- Nate... podoba mi się - stwierdziłam na tyle cicho, że się nie obudził.

Położyłam głowę na jego piersi, słuchałam bicia szalonego serca i przyglądałam się różowemu niebu. Ten widok mnie uspokoił i sprawił, że szybko zasnęłam.

***

Mimo krótkiego snu wstałam wypoczęta i uśmiechnięta. Od wczoraj rozpoczęłam nowy rozdział w swoim życiu, który zaważy na mojej przyszłości. Natan leżał spokojnie odwrócony w stronę drzewa, jednak byłam w stanie zobaczyć jego nieznikający uśmiech, który dodawał mu tyle uroku. Gdy spał, mogłam się dokładniej przyjrzeć jego twarzy.

Nate był bardzo przystojny i umięśniony. Na prawym policzku od czasu do czasu pojawiał się dołek, a nad lewą brwią miał niewielką bliznę i ślady po szwach. Postanowiłam dać nowemu przyjacielowi chwilę snu, a sama poszłam nad morderczy wodospad.

Po drodze minęłam skulonych chłopaków śpiących przy rozżarzonym ognisku. Musieli być zmęczeni wczorajszą ucieczką, ponieważ nie usłyszeli nawet łamiącej się gałęzi, na której przez przypadek stanęłam i złamałam.

Wodospad był ogromy, piękny, a przede wszystkim bardzo niebezpieczny. To cud, że spadając nie uderzyłam w pobliskie skały. Zdjęłam brudne ubrania i zostałam w samym podkoszulku oraz majtkach. Weszłam do ciepłej wody i powoli zanurkowałam. Poczułam ulgę i wewnętrzny spokój. Małe kamyczki, które szurały na dnie, unosiły się od czasu do czasu i dotykały moich zmęczonych stóp. Do nóg przyklejały mi się zielone, podłużne glony, które łaskotały moje całe obolałe i posiniaczone ciało. Taka kąpiel była rzeczą, której potrzebowałam po ostatnich wydarzeniach.

Gdy byłam mała, tata zabierał mnie nad pobliskie jezioro i uczył pływać. Niechętnie wchodziłam do lodowatej wody i wykonywałam jego skomplikowane polecenia. Wtedy nie widziałam w tym sensu, ale każda umiejętność, którą kiedyś nabyliśmy się przydaje, a to było idealnym przykładem.

Lewą nogą dotknęłam czegoś twardego, co przypominało łańcuch. Nie mogłam tak po prostu obok tego przepłynąć, ponieważ ciekawość wygrała z rozsądkiem, dlatego zanurkowałam. Gdy dotknęłam dna zaczęłam szukać tajemniczej rzeczy. Moim oczom ukazała się średniej wielkości skrzynia skuta srebrnym, szerokim łańcuchem. Wypłynęłam na powierzchnię, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza i ponownie zanurkowałam po tajemniczą zdobycz. Dopiero za trzecim razem udało mi się wyciągnąć ciężką skrzynkę przytwierdzoną do dna jeziora. Dopłynięcie z nią do brzegu też nie było łatwym zadaniem, ale ciekawość wygrała z brakiem sił, dlatego skarb leżał już w piachu.

Nie zauważyłam nawet uważnie przyglądającego mi się sennego Darena siedzącego na spróchniałym pniu.

- A więc to Ty znalazłaś skrzynię - mówiąc to, podszedł bliżej.

- Spostrzegawczy jesteś. Wiedziałeś o niej? - zapytałam obojętnie, starając się ukryć zachwyt i ekscytację.

- Nikol, musimy porozmawiać, bo wiem jeszcze dużo rzeczy, o których Ty nie masz pojęcia - mówił przejęty. - Musisz mi tylko ponownie zaufać.

Po tym co zrobił, nie miałam żadnych wątpliwości, że jest moim najlepszym przyjacielem, ponieważ naraził swoje życie, aby po raz kolejny mnie uratować. Podeszłam do niego i przytuliłam z całych sił. Daren się tego nie spodziewał, dlatego oboje wylądowaliśmy ze śmiechem na mokrym piasku.

- Tak bardzo Cię przepraszam Niki - powiedział patrząc mi prosto w błękitne oczy.

- Ufam Ci Darenie Howen. Zawsze będę - mówiąc to pocałowałam go delikatnie w policzek.

Daren przyciągnął mnie mocno do siebie i przywarł ustami do moich. Nie spodziewałam się tego, jednak odwzajemniłam pocałunek. Jego wargi były miękkie i delikatne. Poczułam dłonie chłopaka na moich plecach. Kierował je coraz niżej, a przez moje ciało przechodziły miłe dreszcze.

- Nikol, ach Nikol - mruczał mi do ucha.

***

- Nikol, wstawaj! - powiedział zdenerwowany przyjaciel.

Nade mną stał Daren ubrany w mundur wojskowy. Jego wyraz twarzy był surowy i nie wiedziałam, czego się po nim dzisiaj spodziewać, ponieważ czasami miewał swoje humory.

- Musimy porozmawiać o dalszej części wyprawy i chcemy, żebyś wzięła udział w naradzie.

- Już idę. Daj mi chwilę - odpowiedziałam śpiąca i zaczęłam szukać swoich ubrań.

- „A więc to był tylko sen" - pomyślałam z ulgą i poszłam w kierunku ogniska.

Od zawsze byliśmy z Darenem najlepszymi przyjaciółmi i myślę, że oboje nie chcielibyśmy tego zmienić. Zastępował mi starszego brata, o którym zawsze marzyłam i pomagał mi rozwiązać każdy problem, który pojawił się w moim życiu. Nie wyobrażałam sobie Darena jako chłopaka... to było po prostu niemożliwe.

| Korekta: 17.09.2017 |

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz