|Rozdział 24.2|"Możecie się pocałować"

36 6 1
                                    

Czasami moi przyjaciele byli naprawdę irytujący i miewali szalone pomysły. To właśnie dzięki nim nie widziałam Natan'a od czwartkowego popołudnia. Stwierdzili, że tak będzie romantycznie, natomiast ja miałam na ten temat odmienne zdanie. Brakowało mi go i chciałam już jak najszybciej znaleźć się obok niego.

Od rana dziewczyny nie wypuszczały mnie z garderoby i szykowały moją kreację, w której miałam się zaprezentować już za trzy godziny. Dodatkowo trzeba było się zająć makijażem i fryzurą. Zależało mi na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony i chciałam zrobić dobre wrażenie na moim przyszłym mężu.

Sukienka była idealna i na szczęście zakrywała zaokrąglony brzuch ciążowy. Nie musiałam się martwić, że ktoś go zauważy. Gdy usiadłam wygodnie na obrotowym krześle, a Katy rozłożyła na stole swoją ogromną kolekcję kosmetyków, dziewczyny pisnęły uradowane i wzięły się do pracy.

Caroline zasłoniła wcześniej lustro kawałkiem materiału, dlatego zniecierpliwiona czekałam na efekt końcowy. Katy zajmowała się twarzą i włosami, a Caroline paznokciami. W trakcie pracy rozmawiały dosłownie o wszystkim, począwszy od znanych modeli po idealną pogodę, która się udała dzisiejszego dnia. Co jakiś czas pytałam, kiedy skończą, a one oburzone naskakiwały na mnie i ponownie wracały do rozmowy.

Powoli czułam, że zaczynają mnie boleć plecy i gdy po raz kolejny chciałam się zapytać o efekt ich pracy, Caroline ściągnęła materiał z lustra i wtedy ujrzałam siebie. Makijaż był zrobiony perfekcyjnie – delikatny, lecz zmysłowy, natomiast fryzura... to było dziełem sztuki. Drobne warkocze i kłosy oraz proste kosmyki, które nie zostały wplecione. Paznokcie były granatowe, dlatego pasowały do dodatków sukni ślubnej.

Nie miałam wątpliwości, że moje zdjęcia w sukni ślubnej ukażą się na pierwszych stronach gazet i znanych czasopism. Efekty przekroczyły moje największe oczekiwania i nie wiedziałam, jak mogę się im odwdzięczyć.

- Mówiłam już, że jesteście wspaniałe? – zapytałam z uśmiechem.

- Dwa razy coś mi się obiło o uszy – odpowiedziała Katy myjąc pędzle. - Caro, teraz nasza kolej.

Ich przygotowania były znacznie krótsze, ale zmusił je do tego ograniczony czas. Zbliżała się godzina czternasta, dlatego musiałyśmy opuścić garderobę i pójść w kierunku głównych schodów, przy których czekała kareta. Moje młodsze rodzeństwo i Blue bardzo chciało jechać z nami, a że ich zadaniem było niesienie mojego welonu, bez problemu się na to zgodziłam.

Jak już wcześniej wspomniałam, pogoda była idealna. Słońce przygrzewało policzki, a na niebie nie było ani jednej chmury. Gdy straż otworzyła przed nami wrota, orkiestra zaczęła grać, a reporterzy i kamerzyści stali w gotowości. Nie było czasu na udzielanie wywiadów, dlatego ostrożnie wsiadłam do karety i usiadłam między dwoma przyjaciółkami. Dzieci ubrane na biało siedziały na miejscu woźnicy, a lejce trzymał John – najbardziej odpowiedzialny z całej szóstki.

Na dziedzińcu nie było nikogo oprócz orkiestry oraz kamerzystów, ale zaraz po przekroczeniu głównej bramy pojawił się tłum wiwatujących poddanych. Dzieci skakały z radości i wymachiwały chorągiewkami z naszymi podobiznami. To był uroczy widok i od razu wyobrażałam sobie kilkuletnią księżniczkę, którą byłam jeszcze kilkanaście lat temu.

Ślub miał się odbyć w porcie, dlatego droga zajmowała dużo czasu, a my jechaliśmy ulicami, które kiedyś zwiedzałam z Rickson'em. Na myśl o tych wspomnieniach zrobiło mi się ciepło na sercu. Dodatkowo czułam, że jestem coraz bliżej ukochanego, od którego dzieliło mnie już tylko kilka ulic, a to sprawiało mi radość.

Przygotowania do ślubu przebiegły bezproblemowo i błyskawicznie, ponieważ pomagali mi przyjaciele oraz rodzina, ale dopiero teraz zaczęłam czuć lęk i niepokój. Wiedziałam, że Natan mnie kocha i nie zerwałby zaręczyn, ale podświadomość płatała mi figle i wychodziło jej to naprawdę dobrze. Moje ręce zaczęły drżeć, dlatego szybko położyłam je na kolanach, żeby nikt tego nie zobaczył.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz