|Rozdział 11.2|"Kocham Cię"

33 5 1
                                    

Obudziłam się na tyle wcześnie, że ujrzałam pierwsze promienie słoneczne przebijające się przez dziury w dachu. Wyciągnęłam z plecaka resztki chleba, który spakowałam na drogę i zeszłam ze stromych schodów, żeby jak najszybszej opuścić budynek. Nie chciałam się zatrzymywać na długo w jednym miejscu, ponieważ w każdej chwili mógł mnie dopaść wściekły Alex.

Ku mojemu zdziwieniu osada, w której nocowałam była całkowicie pusta. Dopiero później zrozumiałam, że jej mieszkańcy prawdopodobnie zostali przesiedleni na wschód. Mijałam opuszczone domy, place zabaw, sklepy... miasteczko było w opłakanym stanie.

- Musieli się szybko zbierać – powiedziałam do siebie.

Przez przypadek nadepnęłam na szarego misia leżącego na brudnym chodniku i od razu pomyślałam o moim przyszywanym rodzeństwie. Nawet nie wiedziałam kiedy o nich zapomniałam. Skarciłam się w duchu, wytarłam łzy spływające po moich policzkach i ruszyłam w drogę zostawiając za sobą opuszczoną wioskę.

***

RICKSON

Po raz pierwszy od kilku dni się wyspałem, ponieważ miałem do dyspozycji wygodne łóżko, a nie twardą ziemię. Nie wiedziałem ile trwał mój sen, ale gdy się obudziłem, widziałem ludzi biegających wokół poligonu. Muszę przyznać, że wszystko robiło ogromne wrażenie. Zrobić coś tak potężnego z niczego...

- Obiad! – usłyszałem zza drzwi głos mężczyzny pilnującego pokoju.

Powoli odszedłem od okna i odebrałem swoje jedzenie, wcześniej za nie dziękując. Czułem głód i pragnienie, dlatego już po kilku minutach odłożyłem puste naczynia na stojącą obok łóżka komodę. Nie dawała mi spokoju wiadomość o śmierci królowej Catline. Bałem się o reakcję Nikol, dlatego zależało mi na szybkiej rozmowie z Natan'em. Wiedziałem, że to zrozumie.

- Mam drobne pytanie – zacząłem niepewnie. – Chciałbym porozmawiać z Natan'em. To pilne – podkreśliłem.

- Ja chciałbym mieszkać w pałacu – zaśmiał się jeden ze strażników.

- Dobrze gadasz – powiedział drugi. – To nie koncert życzeń chłopcze. Jesteś więźniem, nie gościem.

Usiadłem załamany na podłodze i zrozumiałem, że z nimi się nie dogadam, a Nikol została ze wszystkim sama.

***

KRISTOF

Tak się złożyło, że Bert poprosił mnie, żebym go na chwilę zastąpił na straży, ponieważ został pilnie wezwany na trening. Nie miałem nic przeciwko, dlatego od razu się zgodziłem. Tamten chłopak nie sprawiał problemów, więc w ten sposób zyskałem czas wolny.  

- Mam drobne pytanie – usłyszałem. – Chciałbym porozmawiać z Natan'em. To pilne.

Od razu wszyscy się zaśmiali i zaczęli z niego żartować, ja natomiast wiedziałem, że muszę przekazać to Blake'owi, bo mimo nienawiści, którą do niego żywił, było coś co ich łączy – Nikol.

- Dzięki stary – powiedział Bert, który miał jeszcze mokre włosy.

- Nie ma sprawy – odpowiedziałem zgodnie z prawdą i podszedłem w kierunku pokoju Natan'a.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz