- Czerwoni, ruszać się. W szyku! Nie rozłazić się! - dyrygował swoją drużyną Jakob.
Prowadził nas nowym korytarzem znajdującym się po drugiej stronie budynku. W czasie „miłej wycieczki" wszyscy chłopcy z grupy po kolei mi się przedstawili i krótko o sobie opowiedzieli. Wyglądali na naprawdę miłych i sympatycznych, więc nie powinnam mieć z nimi problemów. Z kolei Natan patrzył na nich nieufnie i starał się ukryć zazdrość.
- To jest korytarz czerwonych, w którym mieszczą się Wasze sypialnie oraz łazienki. Jest też miejsce na apele, które z czasem na pewno pokochacie - powiedział ironicznie.
- Nie będzie łatwo Nikol, ale dasz radę - pocieszałam się w duchu.
Jakob był młodym mężczyzną. Na oko wyglądał znacznie starzej, ale słyszałam, że tak naprawdę ma dwadzieścia lat. Z nim nie można normalnie rozmawiać - raz jest miły, innym razem zachowuje się jak pan całego świata.
- Anderson, głucha jesteś?!? Mówię do Ciebie! Masz osobny pokój, na końcu korytarza - krzyczał na mnie Jakob.
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a ja zostałam sam na sam z instruktorem, który był jednocześnie moim wrogiem. Chwilę na mnie patrzył, a następnie odwrócił się i poszedł w przeciwną stronę.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam zdenerwowana.
- Ponieważ mnie nie słuchałaś - odpowiedział zadowolony.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. Pytam się dlaczego jestem w Twojej drużynie?
- Chcę Cię mieć na oku i tyle. Idź już i świętuj z resztą - mówiąc to zniknął w swoim pokoju.
Właśnie o tych zmianach nastroju mówiłam. Raz baranek, innym razem lew.
***
Uchyliłam drzwi, na których wisiała tabliczka z moim nazwiskiem i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się niewielki, przytulny pokój z łóżkiem po środku i szafą przy ścianie. Przez okno mogłam podziwiać las i oddalone o kilka kilometrów miasto.
Podeszłam do szafy i ją otworzyłam, a tam znalazłam kilka mundurów, dresy, luźne koszulki oraz żel pod prysznic i ręcznik. Szybko się wykąpałam i wróciłam zmęczona do nowego pokoju.Położyłam się na miękkim łóżku i po chwili zasnęłam.
***
- Jeśli nie zejdziesz z tego drzewa, to zostaniesz tu na zawsze. I raczej nie będzie Cię na mojej koronacji - śmiał się brunet.
- To nie jest śmieszne. Natychmiast pomóż mi zejść - błagała mała dziewczynka.
- Jakob, Nikoletta, przestańcie się wygłupiać i wracajcie do zamku! - krzyknęła pięknie ubrana kobieta przez okno.
- Ale mamo, Jakob nie chce mi pomóc zejść z drzewa! - zaczęła płakać księżniczka.
- Nie płacz już, pomogę...
***
Szybko się obudziłam i zaczęłam się rozglądać po obcym pomieszczeniu.
- Nika, co się stało? - do pokoju wszedł wystraszony Natan. - Krzyczałaś tak głośno, że słychać Cię na końcu korytarza - słabo się uśmiechnął.
- Miałam dziwny sen... był jak prawdziwy. Jak przeszłość, wiesz? - powiedziałam cicho.
Nate podszedł do łóżka i położył się obok mnie. Położyłam głowę na jego piersi i odetchnęłam spokojnie.
- Opowiem Ci coś o swojej przeszłości. Mało o mnie wiesz, a myślę, że kilka informacji o Twoim przystojnym i najlepszym chłopaku może Cię zainteresować - pocałował mnie w policzek.
- Dobrze, więc niech mój przystojny chłopak mnie czymś zaskoczy - uśmiechnęłam się.
- O Moro die usłyszałem przez przypadek od znajomego z koncertu. Na początku nie widziałem w tym kompletnie sensu. Kolejna grupa stawiająca opór rządom Zoriana, która nie ma na to szans...
- Jakim koncercie? U nas to było nielegalne, więc wątpię, żeby u was to stanowiło wyjątek - powiedziałam zmieszana.
- Oczywiście, że nielegalne i właśnie o to chodziło. W ten sposób przeciwstawialiśmy się rządom tego tyrana. Punk i koncerty były naszym życiem - mówił zachwycony. - Po tym jak wszystko nam odebrali, postanowiliśmy dać sobie własne prawa i pokazać niezadowolenie. Glany, czerwone sznurówki czy skórzane kurtki. To mój były świat.
- To czemu tu jesteś? - zapytałam. - Czemu to wszystko zostawiłeś?
- Po jednym koncercie napadliśmy z kolegami na siedzibę wojska. Kilku naszych zabito, a resztę aresztowano. Mnie cudem udało się uciec i teraz jestem tutaj, razem z Tobą - ugryzł mnie lekko w ucho.
- Nate, tak mi przykro z tego powodu... nie wiem nawet jak... AUA! Nie gryź mnie - mimo tej poważnej sytuacji zaczęłam się śmiać.
- Nie lituj się nade mną Nika. To przeszłość i jej nie zmienisz - szepnął mi do ucha.
- Znalazłam kiedyś w zakazanej książce cytat, który nie wiem czemu, ale był zaznaczony zielonym markerem. "Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Zaciekawiło mnie to - stwierdziłam zamyślona.
- Autor miał rację - potwierdził. - Jesteś śliczna, wiesz? - dodał.
- Zmieniasz temat - zarumieniłam się.
Dotknął mojego brzucha i lekko przejechał po nim swoimi palcami. Przeszły mnie dreszcze, a on figlarnie się uśmiechnął.
- Daje Ci to satysfakcję, co? - powiedziałam zaciskając zęby.
- Mhm - mruknął i ugryzł mnie w szyję.
W odpowiedzi dźgnęłam go w żebra i cicho pisnął. Nie wiedziałam, że tak szybko można się w kimś zakochać. Leżeliśmy w milczeniu bardzo blisko siebie i tak słuchaliśmy naszych oddechów.
- Chyba postanowił zostać na noc... niech wie, że z Anderson się nie zadziera - pomyślałam, gdy zobaczyłam zamknięte oczy Natana.
|Korekta: 19.09.2017 |
CZYTASZ
Moro Die
Science Fiction"Nie mamy wpływu na naszą przeszłość, ale teraźniejszością możemy zmienić przyszłość". Życie siedemnastoletniej Nikol w jednej chwili diametralnie się zmienia. Dziewczyna żyje w czasie sporu pomiędzy władcą kraju, a jego ojcem. Trwa już kilkunastole...