|Rozdział 15.1|"Szczęście w nieszczęściu"

63 12 5
                                    

- Substancja zawarta w pocisku nie była na szczęście szkodliwa. Spowodowała ona tylko kilkunastogodzinną śpiączkę pacjentki - wypowiedział się lekarz.

Od wczorajszej imprezy, na której zostałam postrzelona w nogę, w moim pokoju roiło się od lekarzy oraz zaniepokojonych dowódców innych grup. Ponoć pierwszy raz wydarzyło się coś takiego i teraz próbują ustalić, kto przyczynił się do wypadku.

Po południu odwiedziła mnie Caroline, która podekscytowana relacjonowała mi pierwsze zajęcia teoretyczne. Z tego co zrozumiałam przypominają one typowe lekcje szkolne, przy czym przede wszystkim są ciekawsze i jak stwierdziła przyjaciółka - przydatne. Bolało mnie to, że nie mogłam przekazać Caro tego, jak bardzo się cieszę z jej szczęścia.

Przed kolacją niespodziewanie przyszedł załamany Daren, który chciał za wszystko przeprosić i obiecać, że sytuacja z Melanią się więcej nie powtórzy. Jedyne co chciałam zrobić, to przytulić przyjaciela i zacząć od nowa. Jeszcze chwilę trzymał mnie za rękę, a następnie wstał z krzesła w kierunku drzwi.

- Obudziła się? - zapytał znajomy męski głos.

- Niestety nie - odpowiedział smutny przyjaciel. - Jakob. Musisz z nią poważnie porozmawiać. Uważam, że wczorajsza sytuacja nie była przypadkowa - dodał i zatrzasnął za sobą drzwi.

Poczułam, że Jakob usiadł na moim łóżku i wciągnął powietrze, żeby się uspokoić.

- No Nikol. Nie wiem czy mnie słyszysz, ale chciałbym Cię przeprosić. Nasza znajomość zaczęła się dość... niemiło. W jednej chwili spadła na Ciebie tona nowych i absurdalnych informacji, a ja zszokowany tym, że nie chcesz mi uwierzyć postanowiłem odpuścić, ale widzę, że popełniłem wielki błąd - powiedział i pogłaskał mnie czule po prawym policzku. - Straciłem siostrę w wieku sześciu lat. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Gniew ojca, ucieczkę... wtedy nas rozdzielono. Ty pojechałaś z dwórką, a ja zamieszkałem z dziadkiem tutaj. Chcąc nie chcąc jesteś częścią tej rodzinnej wojny i chciałbym, żebyś pomogła nam wygrać. Odpoczywaj - pocałował mnie w czoło i wstał.

Łzy spływały mi po gorących policzkach i zaczęłam głośno kaszleć. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Jakoba odwróconego w moją stronę. Wszystko co powiedział brzmiało przerażająco, ponieważ w ciągu chwili zyskałam nowe obowiązki i cele, ale jedno było pocieszające... odnalazłam swojego prawdziwego brata.

- Jakob - wypowiedziałam imię chłopaka. - Wierzę Ci - dodałam z lekkim uśmiechem.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu - powiedział szczęśliwy. - Musimy to zachować w tajemnicy. Im mniej osób o tym wie, tym większe szanse mamy na wygnanie Zoriana.

- Natan chyba może wiedzieć? - zapytałam unosząc prawą brew.

- Jeśli mu tak bardzo ufasz, to zgoda. Skoro jest w sojuszu z Tobą, to też i ze mną - odpowiedział. - Dzisiaj wieczorem wyślę kogoś z kopertą, w której będzie znajdował się Twój plan dnia. Anton zwolnił Cię z zajęć fizycznych, za to wolny czas poświęcisz na studiowanie ksiąg historycznych w bibliotece.

Westchnęłam głęboko i położyłam głowę na miękkiej poduszce.

- Widzisz Nikol? Oto Twoje nowe życie - powiedziałam do siebie, a następnie zasnęłam z wyczerpania.

***

Obudziłam się, gdy za oknem było jeszcze szaro. Nie czułam zmęczenia, więc postanowiłam wziąć poranny, orzeźwiający prysznic. Podeszłam ostrożnie do szafy i przeglądnęłam równo ułożone ubrania. Wybrałam luźne, czarne spodnie oraz wygodną, ciepłą bluzę.

Woda w wannie była gorąca i przy tym kojąca. Nie żałowałam płatków róż oraz pachnących płynów do kąpieli leżących na półeczce obok toalety. Całe moje zmęczone ciało poczuło ulgę, którą przyniósł mi wrzątek. Umyłam również włosy, które wytarłam potem dokładnie miękkim ręcznikiem.

Po około godzinnym relaksie zobaczyłam białą kopertę ze złotą pieczęcią, leżącą na moim idealnie pościelonym łóżku. Ciekawa jej zawartości podeszłam do posłania i otworzyłam list zaadresowany do mnie.

zamek, Hetfield

Kochana Nikol

Piszę ten list, nie wiedząc czy go przeczytasz, ale skoro trzymasz go w ręce, to znaczy, że przypuszczenia dziadka się sprawdziły i Twój ojciec nie był w stanie pogodzić się z „porażką" i tym samym doprowadził do zagłady kraju oraz naszej rozłąki.

Dużo rozmawiałam z Twoim dziadkiem na temat następcy tronu i obawialiśmy się, że Twój ojciec nie zniesie tego, że to Jakob ma zostać władcą i stanie się zazdrosny. Chcieliśmy, żebyście oboje z Jakobem byli bezpieczni, dlatego zgodnie z planem zostaliście rozdzieleni. Twój brat zamieszkał z dziadkiem, który go solidnie szkolił, a Ty zostałaś adoptowana przez Beatrycze - służącą, ale również moją najlepszą przyjaciółkę.

Wiem, że wyrośniesz na mądrą, życzliwą, odważną oraz śliczną dziewczynę o dobrym sercu i mam nadzieję , że nie masz mi tego za złe. Wiem, że kiedyś się spotkamy i o wszystkim porozmawiamy.

~ Mama (Księżniczka Catline Juliett Eveline VII)

PS. Miej wisiorek zawsze przy sobie.

Po przeczytaniu listu poczułam dziwne ukłucie w sercu. Autorem była moja kochająca matka, której nie pamiętam i chciałabym ją poznać. Schowałam list do komody, pocałowałam wisiorek na mojej szyi, a następnie wstałam gwałtownie z łóżka, ponieważ byłam już spóźniona na wspólne śniadanie.

***

Przy śniadaniu rozmawiałam ze znajomymi, którzy wypytywali o moje zdrowie. Oprócz obolałej nogi czułam się naprawdę dobrze. Od czasu do czasu spoglądałam na stolik instruktorów, przy którym siedział uśmiechnięty Jakob.

- Ziemia do Nikol. Pytam po raz trzeci - powiedziała zmartwiona przyjaciółka.

- Przepraszam, zapatrzyłam się - nieskutecznie się usprawiedliwiłam.

- Natan gdzieś zniknął - powiedziała niepewnie.

- Że co?!? - krzyknęłam i oczy wszystkich osób znajdujących się na stołówce popatrzyły zdziwione w moją stronę. - Jak to możliwe?!? - zapytałam ciszej.

- Po Twoim wypadku nikt go nie widział. Zapadł się pod ziemię - stwierdziła nakładając sobie kolejną porcję sałatki owocowej.

- Caro, dlaczego te wszystkie nieszczęścia spotykają właśnie mnie? - zapytałam załamana chowając twarz w dłoniach.

| Korekta: 19.09.2017 |

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz