|Rozdział 23.2| "Ostatnia noc"

26 4 1
                                    

W ostatnim czasie polubiłam pić herbatę. Znalazłam nawet swoje ulubione miejsce, w którym mogłam w ciszy delektować się jej smakiem. Do czasu, w którym w zamku pojawiła się piątka mojego szalonego rodzeństwa. Poświęcałam im każdą wolną chwilę, żeby w jakimś stopniu wynagrodzić im długą rozłąkę. Jazda konna, basen, ścianka wspinaczkowa, a teraz piknik w królewskim ogrodzie.

Siedziałam z Caroline w cieniu altanki, a Daren i Natan grali w piłkę nożną z moim rodzeństwem. To był piękny widok, ponieważ z każdym kolejnym dniem wierzyłam, że będzie idealnym ojcem. Świetnie się z nimi dogadywał, a szczególnie z John'em, który zainteresował się służbą w wojsku. Natan stał się jego autorytetem i nie chciał go opuszczać nawet na krok, dlatego dzisiejszą noc spędził u nas w komnacie.

Anet zaprzyjaźniła się z Blue i razem opiekowały się małym Oksan'em, który o dziwo nie miał nic przeciwko temu.

- Dawno nie było tu tak wesoło – stwierdziła Caroline namierzając wózek z synkiem.

- Ostatnim dzieckiem w tym ogródku byłam ja. Ogrodnicy wyplewili to miejsce i teraz można tu przyjść w wolnym czasie i odpocząć od obowiązków – napiłam się letniej herbaty.

Anderson'owie mieli wrócić do siebie kilka dni po ślubie. Z tego powodu czułam smutek, ponieważ wiedziałam, że długo ich nie zobaczę. Co prawda postanowiłam sobie, że będę ich odwiedzać najczęściej jak to będzie możliwe, ale patrząc na to realnie... mogłabym sobie pozwolić na jedną kilkudniową wizytę rocznie.

Zbliżała się pora obiadowa, dlatego zaczęliśmy zbierać wszystkie zabawki i iść w kierunku pałacu. Dzieci śmiały się i biegały między alejkami, a my szliśmy spacerem rozmawiając na zwykłe tematy. Mimo tego, że Natan posmarował moje ciało kremem z filtrem, jakimś cudem słońce przypiekło moją twarz oraz ramiona.

Powoli zaczęłam się przyzwyczajać do trybu życia,  który prowadziłam w pałacu. Codzienne treningi zastąpiono niezbędnymi naradami, posiłki były uroczyste, a czas wolny nadzorowany przez straż. Jakob obawiał się o moje bezpieczeństwo, dlatego nigdy nie byłam sama. To mnie trochę przerażało, ponieważ nie miałam prywatności. Mój brat starał się zastąpić mi ojca, którego i tak nie potrzebowałam.

Weszliśmy po schodach i każdy poszedł w kierunku swojej komnaty, żeby przygotować się do obiadu. Odłożyłam brudną piłkę do prowizorycznego schowka na zabawki i ruszyłam w stronę mojego pokoju, żeby się przebrać.

***

CAROLINE

Wszystko szło zgodnie z planem. Podczas naszego pikniku Kristof czekał na Rickson'a i Katy, których zaprosiliśmy z dwudniowym wyprzedzeniem. Dzisiaj był czwartek, więc nadszedł czas na wieczór panieński i kawalerski. Zgodnie ustaliliśmy, że bez tego się nie obędzie i zrobimy narzeczonym niespodziankę.

Planowaliśmy to wspólnie, żeby być pewnym, że się nie spotkają. Niespodzianka rozpoczynała się już na obiedzie, ponieważ to właśnie tam ich o niej poinformujemy. Rickson, Daren, Jakob, którego z trudem namówiliśmy, Kristof i oczywiście Natan wybierali się do centrum miasta. Kris chciał koniecznie wziąć gitarę, ponieważ prawie nigdy się z nią nie rozstawał. Dla dziewczyn zorganizowałam noc filmową i tor na materace. Niby dla dzieci, ale ja wiedziałam, że Nikol będzie wniebowzięta. Dodatkowo jej młodsze rodzeństwo z pewnością się dołączy.

Poprawiłam sukienkę przed lustrem i wzięłam Oksan'a na ręce. Już sporo urósł, a i tak nie mogłam oderwać od niego wzroku. Kochałam go ponad życie i wiedziałam, że nigdy nie będę żałować tej ciąży, a nawet zaczęłam myśleć o jego rodzeństwie.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz