|Rozdział 2.2|"Pamięć"

25 6 1
                                    

- Tu właśnie nas przenieśli - wskazała mi Blue.

Zatrzymaliśmy się przed kilku piętrowym blokiem, który niczym nie wyróżniał się od pozostałych. Każdy budynek pomalowano na szaro, a znakiem rozpoznawczym była kamienna tabliczka z nazwą wioski, do której kiedyś należeli mieszkańcy.

Zorian zbudował na wschodzie kraju kolonię przypominającą obóz koncentracyjny. Zsyłał tu wszystkich mieszkańców samodzielnych i wcześniej niezależnych od niego wiosek, aby zyskać nad nimi kontrolę i użyć jako taniej siły roboczej. Zdziwiło mnie to, że wcześniej tego nie zauważyłem.

Blue mieszkała ze swoimi rodzicami na trzecim piętrze. Pomogłem jej wnieść koszyk do mieszkania, które ku mojemu rozczarowaniu było puste.

- To normalne. Najczęściej wracają do domu, gdy śpię - odpowiedziała smutno blondynka na pytanie, którego nie zdążyłem zadać. - Rozgość się - zaproponowała Blue.

Wnętrze mieszkania było bardzo surowe. Jedyną pamiątką rodzinną, mówiącą o lokatorach było stojące na komodzie niewielkie zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą dziewczynkę z rodzicami. Popatrzyłem na blondynkę ze współczuciem i poszedłem za nią do kuchni.

- Co powiesz na jajecznicę? - zapytałem.

- Tak! - pisnęła z radości. - Jak Kristof z nami mieszkał, zawsze mi ją robił. Z szynką.

- No to zaczynamy - uśmiechnąłem się i zacząłem przygotowywać potrzebne produkty.

***

- To było nieodpowiedzialne i przypominam Ci, że ponownie złamałeś regulamin panujący w Moro die - powiedział wściekły Anton, do którego zostałem wezwany po raz piąty w tym miesiącu.

- Dziadku, ja próbuję się z nią tylko skontaktować. Bez Nikol jesteśmy kilka kroków w tył, a poza tym boję się, że Zorian jej coś zrobi. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się stało. To moja siostra.

- A moja wnuczka. Jakob'ie, ja wierzę w to, że niedługo wszystko się ułoży i niedługo Nikol będzie z nami jak za dawnych czasów - stwierdził spokojniej były władca. - Daj jej czas, na pewno odzyska pamięć.

Podniosłem wzrok z podłogi ujrzałem zmęczonego i zatroskanego mężczyznę, którego zrobiło mi się żal. Od lat prowadził tajną organizację mającą na celu odzyskanie władzy dla mnie - prawowitego dziedzica tronu. Czasami naprawdę o tym zapominałem, a moje zachowanie było karygodne i przede wszystkim nieodpowiedzialne.

- To było już ostatni raz - powiedziałem. - Muszę iść na patrol.

- Mam taką nadzieję. Nie zatrzymuję Cię tu dłużej - odpowiedział spoglądając na dokumenty znajdujące się na biurku.

Odwróciłem się i poszedłem w kierunku drzwi. Jedna myśl nie dawała mi spokoju i postanowiłem podzielić się nią z dziadkiem.

- Mama mnie rozpoznała. Gdy mnie zobaczyła, zaczęła płakać. Wręczyłem jej list, o którym ojciec nie ma pojęcia - powiedziałem i zatrzasnąłem za sobą drzwi.

- Dobrze zrobiłeś chłopcze. Może zyskamy ważnego sojusznika - powiedział do siebie Anton.

***

Postanowiłam nie wracać na noc do swojego pokoju, dlatego położyłam się w dziecięcym łóżku i przykryłam się czerwoną kołdrą w autka. Pewnie spotkałbym w nim Rickson'a, który właśnie kończy pakować swoje rzeczy, żeby udać się w podróż do domu. Mój gniew był nieuzasadniony, ale nie mogłam tego znieść, że wszyscy zostawiają mnie jednego dnia na pastwę losu.

Moro DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz