II. Diabeł nie śpi

104 9 0
                                    

1.

-Ty chory po****e.

-Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Takie tekst usłyszeliśmy, kiedy ponownie przyszliśmy do Marcina. Gdy ksiądz Kowalski przywołał imię Syna Bożego, opętany bardzo mocno się wykrzywił. Zabolało go to i jeszcze bardziej rozdrażniło. Zaczął nadymać policzki. Przez zaciśnięte usta zaczęła jemu trochę wypływać ślina. Obserwował każdy nasz ruch. Gdyby nie kneble, rzuciłby się na nas, aby nas rozszarpać. W pokoju panował chłód. Na dworze świeciło słońce, kiedy w tym pokoju było o kilka stopni mniej. Taka była aura tego przeklętego miejsca. Egzorcysta pokropił mnie wodą święconą, aby wiara w Boga dodała mi siły i wsparcia. Zaraz po tym Marcin opluł mnie po spodniach. Uklęknęliśmy przed jego łóżkiem. Wtedy on rzucił do mnie złowieszczo:

-Jak już klęczysz to do czegoś innego.

Po tych słowach zaśmiał się i wpadł w jednej chwili w euforię. Rechotał się w taki sposób, że zacinał się co chwile na kilka sekund. Był w okropnym stanie. Jego kolorowa kołdra tylko w niektórych miejscach nie było poplamiona zieloną cieczą. Ksiądz Kowalski powiedział pierwszy wers modlitwy, a opętany zagroził jemu, aby dalej nic nie mówił. Włączyłam się do egzorcyzmów. Czując, że ma wsparcie, demon zaczął nas przedrzeźniać. Krzyczał na nas w nieznanym mi języku. Wydzierał się na nas, ale to nie przyniosło skutku. Odwrócił od nas głowę i mocno zacisnął oczy. Modlitwa robiła zamęt w jego głowie. Szarpał się i rzucał. Powtarzałam każde słowo za księdzem Kowalskim. Marcin próbował nas ignorować. Mówił sam do siebie. Nie mogłam go zrozumieć, gdyż ponownie zaczął mówić w tamtym języku. Powoli mówił coraz ciszej i ciszej. W końcu przestał bełkotać. Po prawie godzinie czasu. Egzorcysta przerzucił kartki. Ja uczyniłam to samo. Powstała kilku minutowa pauza, którą wykorzystał. Nagle odwrócił głowę i rzucił do mnie:

-Ile się wody napiłaś, kiedy robili Ci spłóczkę?

To mną wstrząsnęło. Demon przywołał jeden z najgorszych momentów mojego życia. Kiedy zobaczył moją minę, ponownie zarechotał. Wtedy ksiądz Kowalski zaczął kontynuować egzorcyzmy. Użył twardszego głosu, zupełnie jakby wyprowadził cios. Demon nie pozostawał dłużny. Wykręcało go na wszystkie strony. Zaciskał i rozprostowywał palce. Momentami wyglądały jak miotające się macki. Na chwilę zamarłam. Nadal przed oczami miałam przywołany dzień, po którym myślałam o samobójstwie. Upokorzenie było zbyt duże. Dopiero rozmowa z psychologiem mi pomogła. Za chwilę demon zaczął się śmiać, po czym wyprowadził kolejny cios. Jego mina wyglądała tak, jakby chciał mnie rozszarpać. Oderwał się od łóżka maksymalnie jak tylko się mógł i skierował się w moją stronę. Zdrętwiałam ze strachu. Ksiądz Kowalski wiedział, że sprawy chyba zaszły za daleko. Chyba chciał pokropić go wodą święconą lub nawet przerwać egzorcyzmy, aby mnie wyprowadzić za w czasu z pokoju, abym się nie rozpłakała. Nie zdążył. Demon plując na mnie wykrzyczał z radości:

-Wiem komu Twoja babcia dawała w Piekle!

Kolejny cios. Dobrze wiedział gdzie, w co i w kogo je wyprowadzać. To ja jestem najsłabszym ogniwem tych egzorcyzmów.

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz