Drugi egzorcyzm cz. 2

22 4 2
                                    

Tkwi we mnie demon. A ja muszę go pokonać. Znajduję się w swoim pokoju i stoję obok swojego łóżka. To nad nim czuwają nade mną ksiądz Kowalski i moja matka. Patrzę na siebie, skrępowaną do łóżka w demonicznej postaci. Czasami demon przekręci głowę i popatrzy się na mnie. Uśmiechnie się do mnie szyderczo i ucieszy się z bólu, który zadał moim bliskim. Czuję się jak w klatce. Czasami wracam do swojego ciała, ale na niewiele to się zdaje. 

Jednak muszę coś zrobić. Do przełomu doszło podczas odprawiania jednego z egzorcyzmów. Więź pomiędzy mną, a demonem osłabła. Mogłam się wtedy ruszyć z miejsca. Jednak nadal nie mogłam nic zrobić. Chciałam wrócić do przeszłości. Zmienić choć jeden moment w życiu mojej rodziny, który doprowadził do jej rozpadu. Nikt z nas nigdy by nie przypuszczał, że zostanę sama z moją matką na tym świecie. A niewiele brakuje, aby to ona została sama. 

Postanowiłam wyjść z mojego pokoju. Widział to demon, który bardzo się zdziwił. Tą reakcję zobaczyła mama z egzorcystą i nawet popatrzyli się na nieruchome drzwi, ale nie wiedzieli że znajduje się tam moja dusza. W mentalny sposób otworzyłam drzwi i zeszłam po schodach do kuchni. Niebyła pusta. Przy stole siedzieli moja mama, ojciec i kilku letni brat. Ojciec pogonił mnie do stołu, gdyż obiad już na mnie czekał. To była jedna z tych chwil. Jak się potem okazało, jedna z wielu zmarnowanych. Byłam w tym momencie szczęśliwa. Niebyła to podróż w czasie, lecz do moich wspomnień. 

Zasiadłam do stołu, jak gdyby nigdy nic. Pomimo tego, że nie wspominałam rodzinnych obiadów zbyt dobrze, to do tej chwili już raz wróciłam w czasie walki z demonem. To podczas tego posiłku moi rodzice zastanawiali się nad kolejnymi wakacjami. Początkowa radość z powrotu do dawnych chwil powoli topniała. Przypomniałam sobie dawne emocje i to, co najważniejszego liczyło się w mojej rodzinie. Pieniądze. Popatrzyłam się na mojego brata. Był taki niewinny przy tym stole. Nie chciałam nawet pomyśleć, ile jemu zabrałam. Zginął z mojej winy. Po chwili mój ojciec zadał mi pytanie o tego roczne wakacje. Moja odpowiedź brzmiała tak samo jak wtedy: "Do babci".

Ten obiad już wyglądał inaczej niż wtedy, pomimo zaserwowanego dania i przebiegu rozmowy moich rodziców. Nie odeszłam od stołu zbulwersowana i z ukrytym gniewem. Jeśli to wszystko był wymysł mojej wyobraźni to musiałam cieszyć się chwilą. Pobyć z moimi rodzicami i zrobić coś, co mogło uratować moją rodzinę. Zapytałam się moich rodziców: "Jak się poznaliście?".

Na początku ich to zdziwiło, ale potem oni sami wrócili do swoich wspomnień. Poznali się na stażu w głównej siedzibie banku. Mijali się ze sobą i jedno do drugiego, jak to powiedzieli "zaczęło się uśmiechać". Po kilku randkach przyznali, że po pierwszej rozmowie każde z nich szukało pretekstu do ponownej rozmowy lub "przypadkowego" spotkania. Przytoczyli jeszcze wiele wspomnień z czasów, za nim ja i mój brat pojawiliśmy się w ich życiu. Wszystko to było prawdą i nic nie było wymysłem demona. Właśnie takie rozmowy przy rodzinnym stole były przykładem jednego, czego zawsze nam brakowało:

Miłości w rodzinie.

To zabolało demona. Stał z bólem w wejściu do kuchni. Trzymał się za serce tak, jakby ktoś jemu chciał je wyrwać. To był potężny cios zwany miłością. Taką bronią musiałam go powstrzymać. 

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz