II.

90 8 0
                                    

W czasie śmiechów i wrzasków demona przeniosłam się gdzieś indziej. W tle słyszałam tylko modlitwy księdza Kowalskiego. Były to sekundy, lecz dla mnie czas zaczął płynąć inaczej. Przypomniałam sobie jej ciepły uśmiech i bijące od niej dobre serce. Moja babcia. Jeszcze w mniej niż kilka sekund przypomniałam sobie jak odprowadzała mnie do przedszkola, kiedy rodzice byli już w pracy. Potem jadałam u niej obiady i wracałam do nauki. Wróciłam wspomnieniami do pierwszej komunii, kiedy podarowała mi rower. Pamiętałam jak jej pomagałam w porządkach domowych i zakupach. Przypomniałam sobie jej wspomnienia dotyczące mojego dziadka, który zmarł przed moimi narodzinami. I przypomniałam sobie też ten dzień, kiedy zmarła. Zwykły dzień w którym byłam nią odwiedzić. Poprosiła mnie, abym poczekała na nią u niej w domu, kiedy ona wyjdzie na chwilę do sklepu. Już nie wróciła, ponieważ zasłabła i zmarła. Dręczyłam i obwiniałam siebie, ponieważ zignorowałam to, że powiedziała sama do siebie, że słabo się dzisiaj czuje.

Demon uderzał w moją duszę, gdzie znajdują się moje lęki i słabości. I to właśnie tam znajdowała się moja największa słabość. Jest jedna osoba, dla której mógłbym zrobić wszystko. To osoba, która właśnie jest częścią mojej duszy i od jej cierpienia wszystko się zaczęło. Mój dziesięcioletni brat Tomek, który był pierwszą ofiarą opętania i pierwszą osobą, która została uratowana przez księdza Kowalskiego. Marcin popatrzył mi się prosto w oczy i rozpoczął swój koncert zniesławień:

-A co tam u twojego braciszka? Leży biedak i patrzy się w biały sufit po tym, jak się nim bawiłem. Wiele się o nim i o twojej rodzinie dowiedziałem.

-Przestań!

Demon zamilkł. Poczuł, że powiedziałam to z czystego serca.

-Nie będziesz tak mówił o moim bracie.

Chciałam go uderzyć, zrobić znak krzyża, pokropić wodą święconą... Wszystko, aby się odegrać. Jednak wystarczyły słowa prosto z serca. Kiedy zobaczył to egzorcysta to wiedział, że nie tak łatwo mnie złamać.

Wróciłam do odprawiania egzorcyzmów. Tylko dobrem i nadzieją mogę pomóc wypędzić tego złego ducha z tego dziecka. Po kilku zdaniach dołączył do mnie egzorcysta. W jego głosie poczułam dumę. Zło nie mogło zabrać kolejnego dziecka, tak jak mojego brata. Ani na moment nie uczestniczyłam w egzorcyzmach nad Tomkiem. Siedziałam sama w pokoju, a moja mama w drugim. Nie byłyśmy blisko siebie w tych trudnych chwilach. Oddaliliśmy się od siebie i trudno jest nam do siebie wrócić. Nie rozmawiamy ze sobą. Nie potrafimy. Praktycznie po pracy każdy dzień spędza u Tomka w szpitalu. Ja w tym czasie zajmuję się domem i staram się, aby nie zaniedbywać szkoły. Nie mogę zaniedbywać swojej przyszłości. Kilka razy u niego byłam. Leży tak spokojnie i po każdych odwiedzinach widzę, jak goją się jego rany na rękach i twarzy. Modlę się, aby tak samo goiły się rany na jego duszy.

Na twarzy demona pojawił się ten wyraz, na który czekaliśmy - dobro zaczyna wygrywać.

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz