XI. Wrócić do piekła i zostać aniołem cz. 1

22 5 1
                                    

Przekraczając próg plebanii wiedziałam, że w tym momencie zaczęłam kłamać. Czułam, jak przechodzą przeze mnie dreszcze. A była to oznaka moich kłamstw. Zmierzając do gabinetu wiedziałam w jakiej znajduję się sytuacji. Miałam w sobie ducha. Miejsce każdej duszy jest w niebie, a te, których tam nie ma są oznaką zła. Przed każdym egzorcyzmem powinnam się wypowiadać. Jednak wiem, że kiedy tego dokonam to ją stracę. Jestem tego pewna - to wszystko teraz się wyda. Jeśli do tego dojdzie to wiem, że sama potrzebuję pomocy. Mogę tylko czekać.

Weszłam do gabinetu księdza Kowalskiego. Na jego biurku leżały zdjęcia i inne dokumenty, które pośpiesznie pobierał kiedy mnie zobaczył. Zaczęliśmy rozmawiać na codzienne tematy. I już wtedy skłamałam po raz kolejny. "Wszystko w porządku". Małe, perfidne kłamstwo. Tylko one powtarzane tysiąc razy może stać się prawdą. Po poruszeniu kilku innych tematów poczułam, że jest czymś zmartwiony. Kiedy poruszyłam temat naszego spotkania, on zaczął wyjaśniać:

-Doszło do cudu. W hospicjum.

Nie wiem, jak miałam w tej sytuacji zareagować. Naszły mnie same pozytywne myśli, które wyraziłem. Jednak egzorcysta był bardzo sceptyczny co to tego, co się wydarzyło:

-Boję się, że i do tego mogły się przyczynić demony. Jeśli w tym wszystkim widzisz choć odrobinę światła nadziei to może to być zwodnicze. 

-Do tej pory mieliśmy do czynienia ze złem, które pochodziło prosto z piekła. Może teraz będziemy świadkami jakiejś niebiańskiej mocy? - zastanowiłam się. 

-Demony i cuda w jednym mieście? Cudowne uzdrowienia to zjawisko, które nie przejdzie bez echa. Ponowny rozgłos nam w niczym nie pomoże. Dwoje dzieci wyzdrowiało w ciągu jednego dnia. Byłem przy radości ich rodziców. Cieszyłem się razem z nimi i dziękowałem za to Bogu, ale moja radość ucichła kiedy zrozumiałem kilka faktów. 

U człowieka wiary odezwał się racjonalizm, który mi wyjaśnił:

-Te cudowne wyleczone dzieci miały kontakt z pewnym dzieckiem, które brało udział w tych samych zajęciach co one, leżeli na tym samym piętrze, a nawet dzielili swoje izby. Nasz mały uzdrowiciel więcej czasu przebywał z innymi dziećmi, ale wybrał te dzieci, aby ten cud się nie wydał. Doszło do nich na różnych oddziałach i mam dowody na to, że poprzedniego dnia miały kontakt z tym uzdrowicielem. Jednak zastanawiają mnie fakty, dlaczego do tego doszło w tym samym czasie i dlaczego to były właśnie te dzieci. Wychodzi na to, że wszystko było zaplanowane.

-Przez kogo? Przez Boga? 

-Oby. Nie pozostaje nam nic innego, aby to sprawdzić i udać się do miejsca, które musi przynosić szczęście na ostatnie dni tych maluchów. 

Ten cud był oznaką szczęścia, ale jeśli pod nim kryje się choć odrobina zła, to musimy to sprawdzić. Hospicjum to miejsce, gdzie nie może zalęknąć się takie zło z jakim walczymy. Temu miejscu przysługuje spokój. 

Pamiętnik egzorcystyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz