-Ty chory poje**e.
-Niechaj będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Taki tekst usłyszeliśmy, kiedy ponownie przyszliśmy do Marcina. Po przywołaniu imienia Syna Bożego, opętany się skrzywił. Rozpakowaliśmy się i uklękliśmy. Wtedy otrzymaliśmy od niego zaproszenie pod jego poplamioną, zieloną cieczą kołdrę, aby zrobić jemu co trzeba. Nie słuchając go przeżegnaliśmy się i rozpoczęliśmy egzorcyzmy. Jednym okiem czytałam modlitwy ze starej książki księdza Kowalskiego, tym samym powtarzając za nim jego słowa. Na początku opętany nas ignorował. Im więcej zaczęło padać słów modlitwy, tym bardziej zaczynał się denerwować. Po godzinie czasu wsiadł na mnie. Przywołał moje wspomnienia ze szkolnych lat, kiedy starsze dziewczyny zrobiły mi spłuczkę w ubikacji. Przez to musiałam chodzić do psychologa. Byłam przygotowany na takie teksty, ale na ten który napiszę, już nie. Marcin zapytał się mnie co u mojej babci. Wtedy na moment przerwałem modlitwę. Ksiądz mnie szturchnął, abym się nie zatrzymywała. Opętany też się nie zatrzymywał. Powiedział, że widział moją babcię w piekle jak dawała wszystkim i jeszcze przy tym się śmiała. Padło wtedy wiele gorzkich słów pod jej adresem. Następnie przeskoczył na mojego młodszego brata, który jest w śpiączce. Mówił co robią jemu lekarze, kiedy on śpi. Miałem ochotę wstać i przywalić jemu w pysk. Jednak to nie mówił on, lecz tkwiący w nim demon. Jakoś to wytrzymałam. Skupiłam się i wróciłam do odprawiania egzorcyzmów. Wtedy poczułam, że każde moje słowo płynie z serca. Po jakimś czasie Marcin się uspokoił, a na twarzy księdza pojawił się uśmiech. Nie przestaliśmy jednak czytać, ale wiedziałem, że zbliżamy się ku końcowi. Wtedy demon postanowił zabić to dziecko. W pewnym momencie wygiął się do tyłu, aby to co chciało z niego wypłynąć z powrotem do niego wróciło. Egzorcysta wypuścił modlitewnik i rzucił się w jego kierunku. Krzyknął do mnie, aby jemu pomóc, ponieważ demon chce, aby się Marcin udławił. Odwiązaliśmy go i przywróciliśmy na bok. Cała poduszka stała się zielona. Chłopak wziął głęboki oddech i wrócił do nas. Jego twarz odzyskała dawny charakter. Cielesne rany pozostały, takie jak samo ugryzienia, ale jego dusza została uleczona. Przytulił się do księdza, a ten wypowiedział jeszcze modlitwę:
"Święty Michale Archaniele broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech go Bóg pogromi, pokornie prosimy. A Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen".
Wkrótce wróciła jego matka. Natychmiast zabrała go do szpitala. Kowalski jeszcze kilka razy do niego przyszedł i odprawił mszę w jego intencji.
Pierwszy z demonów został przepędzony, ale w kolejce czekały następne...
CZYTASZ
Pamiętnik egzorcysty
Horror"Walka z szatanem, tak charakterystyczna dla Archanioła Michała, jest ciągle aktualna, gdyż szatan ciągle żyje i działa wśród ludzi". - Św. Jan Paweł II. Nastoletnia Julia, która obwinia siebie o serie opętań w swojej miejscowości, postanawia od...